Rudy KOT szuka domu.

Witam,
to mój pierwszy post, tak więc Witajcie.
Odzywam się bo szukam domu dla rudego Kota płci męskiej.
Kot zamieszkał w ogródku pod moim balkonem (jest tam przestrzeń osłonięta od wiatru), dokarmiałam go przez jakiś czas.
Początkowo nie wiedziałam gdzie Kot przebywa ale co trzasnęłam drzwiami balkonowymi Kot zjawiał się jak spod ziemi gotowy na kolejny posiłek.
Przyszły mrozy, a to biedactwo spało u mnie na balkonie albo w ziemi pod balkonem.
Z dnia na dzień marniał. W sobotę czekał na wycieraczce przy oknie balkonowym, trzęsąc się z zimna. Na policzku miał wielką zamrożoną krople ropy. Przytulał się do szyby. Ten widok rozrywał serce. (spowodował, że zamiast stać i patrzeć, zadziałałam).
Kota bez większego problemu złapałam w transporterek (wszedł tam bez oporów za jedzeniem).
Zawiozłam go do lecznicy, lekarz pobrał krew, wyniki ma dobre, ma jakąś lekką infekcję na którą już dostaje antybiotyki.
Kot jest młody (jakieś dwa lata-wg lekarza), silny i duży.
Kot przeszedł kastarcję.
Dziś byłam w odwiedzinach w lecznicy.
Kota można pogłaskać, choć jest bardzo zestresowany i najchętniej zapadłby się pod ziemię. Zdecydowanie jest łagodny, spokojny i całym sobą chce komuś zaufać.
Na dworze Kot nie był pewny siebie, chodził w przysiadzie (jak najbliżej ziemi), blisko budynków, dlatego wydaje mi się, że był niewychodzący. Znał transporterek- nie bał się wejść do środka.
Szukam dla Kota ciepłego, cierpliwego domu (miałam nadzieje że zostanie u mnie ale mój kot ciągle go atakował), tymczasowego albo tego wymarzonego stałego.
Kot przebywa w lecznicy, będzie tam do końca nadchodzącego tygodnia (taka mam umowę z mężem), potem jak nic nie wymyślę..., coś wymyślę... pod balkon Kot nie może wrócić.
Liczę na Was (dajcie znać co mogę jeszcze zrobić żeby zwiększyć szanse Kota na znalezienie domu).
Pozdrawiam, Ania
to mój pierwszy post, tak więc Witajcie.
Odzywam się bo szukam domu dla rudego Kota płci męskiej.
Kot zamieszkał w ogródku pod moim balkonem (jest tam przestrzeń osłonięta od wiatru), dokarmiałam go przez jakiś czas.
Początkowo nie wiedziałam gdzie Kot przebywa ale co trzasnęłam drzwiami balkonowymi Kot zjawiał się jak spod ziemi gotowy na kolejny posiłek.
Przyszły mrozy, a to biedactwo spało u mnie na balkonie albo w ziemi pod balkonem.
Z dnia na dzień marniał. W sobotę czekał na wycieraczce przy oknie balkonowym, trzęsąc się z zimna. Na policzku miał wielką zamrożoną krople ropy. Przytulał się do szyby. Ten widok rozrywał serce. (spowodował, że zamiast stać i patrzeć, zadziałałam).
Kota bez większego problemu złapałam w transporterek (wszedł tam bez oporów za jedzeniem).
Zawiozłam go do lecznicy, lekarz pobrał krew, wyniki ma dobre, ma jakąś lekką infekcję na którą już dostaje antybiotyki.
Kot jest młody (jakieś dwa lata-wg lekarza), silny i duży.
Kot przeszedł kastarcję.
Dziś byłam w odwiedzinach w lecznicy.
Kota można pogłaskać, choć jest bardzo zestresowany i najchętniej zapadłby się pod ziemię. Zdecydowanie jest łagodny, spokojny i całym sobą chce komuś zaufać.
Na dworze Kot nie był pewny siebie, chodził w przysiadzie (jak najbliżej ziemi), blisko budynków, dlatego wydaje mi się, że był niewychodzący. Znał transporterek- nie bał się wejść do środka.
Szukam dla Kota ciepłego, cierpliwego domu (miałam nadzieje że zostanie u mnie ale mój kot ciągle go atakował), tymczasowego albo tego wymarzonego stałego.
Kot przebywa w lecznicy, będzie tam do końca nadchodzącego tygodnia (taka mam umowę z mężem), potem jak nic nie wymyślę..., coś wymyślę... pod balkon Kot nie może wrócić.
Liczę na Was (dajcie znać co mogę jeszcze zrobić żeby zwiększyć szanse Kota na znalezienie domu).
Pozdrawiam, Ania