Proludzki rudy kocurek...Rudiś POJECHAŁ do DS:):):)

Jestem Rudolf, ale mówią do mnie Rudi. Takie imię nadała mi Duża, u której teraz jestem. Chyba miałem wcześniej jakieś inne imię, ale już nie pamiętam jakie. Nie pamiętam też swojego domu i nie pamiętam, jak znalazłem się na ulicy. Tam było strasznie, zimno, musiałem bronić się przed innymi kotami, które mieszkały tam od dawna, nie zawsze mogłem się najeść. Musiałem sobie jakoś poradzić i zacząłem udawać hardego kota, takiego macho. Ale było coraz gorzej, coraz zimniej, nie było gdzie się schować. Jedzenie przynosiły takie panie, ale nigdy do nich nie podszedłem, tylko z daleka czekałem jak sobie pójdą i jak inne koty się najedzą. Ale nie zawsze zostało już coś dla mnie.
Aż w końcu kiedyś się odważyłem! Zebrałem się w sobie, podszedłem do Dużej, kiedy wykładała jedzenie i podstawiłem grzbiecik. I wiecie co? Ona pogłaskała!!! Pogłaskała bezdomnego, brzydkiego, rudego kocura!!! Ale byłem szczęśliwy!!!
Potem ta "moja" Duża nie pokazała się, przychodziła inna pani, a ja dalej się chowałem...
W końcu przyszła! Zobaczyłem ją z daleka i pogoniłem w jej kierunku ile sił w łapkach. Miała jakieś pudełko, wzięła mnie na ręce i tam włożyła. W ogóle się nie broniłem, wszedłem do tego pudełka z kratkami, niech się dzieje co chce...
No i miałem rację! Teraz jestem u tej Dużej, mam swój pokój, swoją własną miseczkę i swoją kuwetkę (od razu przypomniało mi się, że już kiedyś taką miałem). Nie jestem już głodny, jest mi ciepło, byłem już nawet u takiego w zielonym, co się nazywa lekarzem. On mnie gniótł po brzuchu, a ja mu mruczałem i mruczałem. Niczego się już nie bałem, bo przecież "moja" Duża była obok...
Rudi się już przedstawił, to teraz wypowie się "ta" Duża
Rudi to niesamowita przylepa! Najbardziej na świecie kocha człowieka i ludzkie kolanka. Nie wiem, jak taki proludzki, niezwykle miziasty kot znalazł się na ulicy
Faktycznie na początku wyglądał na takiego macho, nigdy nie podchodził, siedział z daleka i przyglądał się takim wzrokiem, jakby to on był królem podwórka (a raczej parkingu, bo bytował przy zakładowym parkingu, w pobliżu ruchliwa ulica). Do tej pory się zastanawiam, czy to ten sam kot, czy nagle pojawił się jakiś drugi rudzielec, a tamten macho dalej jest. Nawet prosiłam panią, która pracuje w sklepie w pobliżu, żeby obserwowała, czy tamten się czasem nie pokazuje, bo nie mogę uwierzyć w taką przemianę kota
.
Rudi nie jest młodym kocurkiem. Wet określił jego wiek na 5-7 lat, chociaż pyszczek ma raczej młodego kota. W paszczy masakra! Dwa kły złamane, reszta zębów w bardzo złym stanie. Na środę mam umówioną kastrację i przy okazji będzie miał zrobiony porządek w paszczy.
Zrobiłam mu badania krwi, wyniki nie są złe, ma jedynie wysokie leukocyty. Ale wet mówi, że to może być ze stanu zapalnego zębów. Testy FIV i FeLV ujemne!!!
Na początku Rudi miał biegunkę, ale teraz już się unormowało, ładnie je, nawet suche chrupie. Od początku pięknie korzysta z kuwety. Dostał osobny pokój i chłopak w spokoju dochodzi do siebie. Jak tylko tam wejdę, natychmiast biegnie, ładuje się na kolana, ugniata jak szalony i mruczy! Jest najszczęśliwszy, kiedy człowiek jest obok niego.
Odchuchamy chłopaka i niedługo Rudik będzie szukał prawdziwego domu, takiego na zawsze! Takiego który już nigdy go nie porzuci! A dom taki będzie miał najwspanialszego kociego przyjaciela
Edit 5.11.2011: Rudi jest już wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony. Porządek w paszczy zrobiony, kuwetka opanowana od pierwszego dnia pobytu w domu. I jeszcze jedna poprawka: drugi weterynarz określił wiek kotka na max.2-3 lata!!
Rudi jest gotowy do adopcji. Czeka w domu tymczasowym w Rzeszowie na swojego Człowieka na zawsze!! Szuka domu niewychodzącego!!
Kontakt w sprawie adopcji: zuzinka96@wp.pl
Oto Rudi
tak zachowywał się kot z ulicy pierwszego dnia w domu



Aż w końcu kiedyś się odważyłem! Zebrałem się w sobie, podszedłem do Dużej, kiedy wykładała jedzenie i podstawiłem grzbiecik. I wiecie co? Ona pogłaskała!!! Pogłaskała bezdomnego, brzydkiego, rudego kocura!!! Ale byłem szczęśliwy!!!
Potem ta "moja" Duża nie pokazała się, przychodziła inna pani, a ja dalej się chowałem...
W końcu przyszła! Zobaczyłem ją z daleka i pogoniłem w jej kierunku ile sił w łapkach. Miała jakieś pudełko, wzięła mnie na ręce i tam włożyła. W ogóle się nie broniłem, wszedłem do tego pudełka z kratkami, niech się dzieje co chce...
No i miałem rację! Teraz jestem u tej Dużej, mam swój pokój, swoją własną miseczkę i swoją kuwetkę (od razu przypomniało mi się, że już kiedyś taką miałem). Nie jestem już głodny, jest mi ciepło, byłem już nawet u takiego w zielonym, co się nazywa lekarzem. On mnie gniótł po brzuchu, a ja mu mruczałem i mruczałem. Niczego się już nie bałem, bo przecież "moja" Duża była obok...
Rudi się już przedstawił, to teraz wypowie się "ta" Duża

Rudi to niesamowita przylepa! Najbardziej na świecie kocha człowieka i ludzkie kolanka. Nie wiem, jak taki proludzki, niezwykle miziasty kot znalazł się na ulicy

Faktycznie na początku wyglądał na takiego macho, nigdy nie podchodził, siedział z daleka i przyglądał się takim wzrokiem, jakby to on był królem podwórka (a raczej parkingu, bo bytował przy zakładowym parkingu, w pobliżu ruchliwa ulica). Do tej pory się zastanawiam, czy to ten sam kot, czy nagle pojawił się jakiś drugi rudzielec, a tamten macho dalej jest. Nawet prosiłam panią, która pracuje w sklepie w pobliżu, żeby obserwowała, czy tamten się czasem nie pokazuje, bo nie mogę uwierzyć w taką przemianę kota

Rudi nie jest młodym kocurkiem. Wet określił jego wiek na 5-7 lat, chociaż pyszczek ma raczej młodego kota. W paszczy masakra! Dwa kły złamane, reszta zębów w bardzo złym stanie. Na środę mam umówioną kastrację i przy okazji będzie miał zrobiony porządek w paszczy.
Zrobiłam mu badania krwi, wyniki nie są złe, ma jedynie wysokie leukocyty. Ale wet mówi, że to może być ze stanu zapalnego zębów. Testy FIV i FeLV ujemne!!!

Na początku Rudi miał biegunkę, ale teraz już się unormowało, ładnie je, nawet suche chrupie. Od początku pięknie korzysta z kuwety. Dostał osobny pokój i chłopak w spokoju dochodzi do siebie. Jak tylko tam wejdę, natychmiast biegnie, ładuje się na kolana, ugniata jak szalony i mruczy! Jest najszczęśliwszy, kiedy człowiek jest obok niego.
Odchuchamy chłopaka i niedługo Rudik będzie szukał prawdziwego domu, takiego na zawsze! Takiego który już nigdy go nie porzuci! A dom taki będzie miał najwspanialszego kociego przyjaciela

Edit 5.11.2011: Rudi jest już wykastrowany, odrobaczony, zaszczepiony. Porządek w paszczy zrobiony, kuwetka opanowana od pierwszego dnia pobytu w domu. I jeszcze jedna poprawka: drugi weterynarz określił wiek kotka na max.2-3 lata!!


Rudi jest gotowy do adopcji. Czeka w domu tymczasowym w Rzeszowie na swojego Człowieka na zawsze!! Szuka domu niewychodzącego!!
Kontakt w sprawie adopcji: zuzinka96@wp.pl
Oto Rudi






