Strona 1 z 2

Ciechocinek-kociak po operacji usunięcia oka szuka DT/DS :(

PostNapisane: Czw paź 27, 2011 19:44
przez Hania
Hej,

Czy jest tutaj ktoś z okolic Ciechocinka, kto byłby skłonny pomóc młodemu kociakowi
z kocim katarem, który wraz z innymi kotami przebywa na zewnątrz w okolicy szpitala
uzdrowiskowego?

Koty są dokarmiane przez kuracjuszy, w tym i przeze mnie.
Dziś wynosząc im śmietanke z ciepła wodą zauważyłam, że jedno z młodych kociąt ma
prawdopodobnie koci katar - jedno oko całkowicie zalepione ropą, nie widzi na nie wogóle :(

Jutro pójdę poszukać jakiegoś veta, ale wątpie, czy nawet jeśli przepisze mi maść
to czy uda mi się mu ją zaaplikować. Kocięta są bowiem bardzo ostrożne, niby
przyzwyczajone do ludzi, ale nie dają się dotykać. Podchodzą do misek dopiero
gdy się oddalę na bezpieczną dla nich odległość.

Dziś wyjątkowo były bardzo łakome, bo poczuły zapach śmietanki, więc udało mi
pozostać ciut bliżej i popatrzeć jak piły. I wtedy zauważyłam tego jednego bidaka
ze zniszczonym oczkiem :( Większość z nich to tricolorki albo biało rude, tylko
jedno z kociąt jest białe w dymne łatki.

Problem jest z tym jednym, który jest chory na koci katar, bo stan oka nie wygląda
dobrze, nieleczony raczej nie przeżyje. Stąd moje wołanie o pomoc w poszukiwaniu
osoby z terenu Ciechocinka, która mogłaby w jakikolwiek sposób pomóc temu
choremu kociakowi. Oczywiście jakby co sfinansuję leczenie.

Inna sprawa to kwestia kastracji. Po przyszpitalnym terenie biegają prawie same
tricolorki w sporej ilości, to chore kocię jest z najmłodszego miotu chyba, więc koty
w tej okolicy raczej nie są sterylizowane.

Zdaję sobie sprawę, że to byłby cud, jeśliby ktoś z Ciechocinka się odezwał, no
ale czasem cuda się zdarzają...

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Czw paź 27, 2011 20:04
przez Neigh
Ja na razie tylko podnoszę, bo niewiele wiecej mogę......ale popytam rzecz jasna.

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Czw paź 27, 2011 21:00
przez golla
Jestem z Torunia, podnoszę.

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 9:30
przez Neigh
Czyżby w tamtych okolicach nie było żadnego kotomaniaka?

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 10:50
przez kalewala
Abrakadabr@ w czasie pobytu w sanatarium pomogla karmicielke wysterylizować kilka kotów.
Wysylam pw

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 16:14
przez Hania
Hej, dzięki za odzew.
Sprawa aktualnie wyglada tak. Byłam u weta, kupiłam antybiotyk Synolux w tabletkach,
Dicortineff krople oraz Oxycort masc do oka.

No i poszlam lapac tego kociaczka. Udalo mi sie bo nie jest w dobrym stanie.
Oko jest w stanie TRAGICZNYM, nie ma go wlasciwie. Jest wielki balon wypelniony ropa.
Wg mnie galka oczna jest wylacznie do usuniecia. Zaawansowany koci katar, kot ledwo oddycha, tak ciezko, kicha, oko zgnile wraz z polowa lepka :(
Wrzucilam mu do pyszczka pol Synoluxu, posmarowalam ten gnoj po jednej stronie
lepka mascia. Ale wg mnie to nie ma szans powodzenia.

To 2-3 miesieczny kociak, nie wylize sie bez umieszczenia go w domu na leczenie, bądź
jakiejś fundacji, gdzie dostał by klateczke.
Wg mnie po przeleczeniu może być adopcyjny, jest maly, ladny bialutki, tylko
plamka na lepku i szary ogonek, bylby docelowo bez oczka, ale i takie bidy znajduja domy.

Ja za tydzień jadę na przepustkę na weekend, gdyby udało się znaleźć dla niego miejsce
na leczenie, mogłabym go może złapać i przewieźć w jakimś pudełku, bo bede jechała bez bagazu.

Wg mnie pozostawiony tutaj nie przeżyje, obejmie go naturalna selekcja. Ten koci katar
jest już zbyt zaawansowany, żebym zdołała mu pomóc przez najbliższe dwa tygodnie,
nawet gdyby udało mi się go codziennie złapać, podać antybiotyk i nasmarować tą zgniłą gałke oczną.
A do przeprowadzenia całej opercji złapania go, utrzymania i zaaplikowania leku
potrzebne są co najmniej dwie osoby.

Ech, moze ktos ma jakis pomysl, gdzie by mozna umiescic tego kociaka na czas leczenia. Tak jak pisalam, pokryje wszystkie koszty.

Będę wdzięczna za jakikolwiek pomysł, co tu zrobić.

Pzdr!

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 18:53
przez Hania
annskr, dzieki za namiary!

jest w Ciechocinku wet, który przetrzyma i podleczy u siebie w klatce to kocię,
jeśli będzie trzeba to usunie zgniłe oko
i dopiero podleczone wypuszczę znowu na teren uzdrowiska

problem teraz tylko taki, żeby go złapać
dziś czatowałam cały wieczór, spryciarz albo spryciara nie wylazła z kanału
wszystkie wylazły a toto nie, widać kojarzę się jej źle z aplikowaniem leku

mam już pudełko, w którym go przewiozę taxa
byleby tylko udało mi się go zlapać w godzinach kiedy dam radę, bo nie mam zabiegów
ja jestem tu skierowana z zus, nie mogę opuścić zadnego zabiegu
wet przyjmuje w określonych godzinach
oby udało mi się to zgrać

potrzeba mi też trochę sprytu, bo mam noge po zlamaniu i nie jestem w pełni sprawna
także dużo czynników potrzebne jest naraz do kupy, żeby się udało
bo te male sa poldzikie
a ten chory szczegolnie sie kryje :(

na nic sie nie dal dzis polasic
nawet na surowe mielone mieso :(
bedzie ciezko, ale na razie sie nie poddaje :(

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 20:44
przez Neigh
Moze odpuść na razie. Zapomni i zgłodnieje.......
Czyli sprawdził sie przewidywany wariant.....

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Pt paź 28, 2011 20:59
przez Hania
jest jeszcze drugi
tez ma chore oczy
tylko troche lepsze
ale jemu tez przydaloby sie je posmarowac
bo ma chore oba, za to mniej chore

tak z sanatoryjnego doskoku
bardzo trudno cokolwiek pomóc
poza dokarmieniem bidakow :(
takze glodne nie sa
te dorosle calkiem sobie niezle radza, nie sa chude
najgorzej maja te maluchy
bo z 4 dwa sa chore :(
w tym jeden najgorzej, ten wlasnie ze zgnilym jednym okiem
po prostu ja czegos takiego jeszcze w zyciu nie widzialam :(
po prostu plakac sie chce
on ledwo oddychal w dodatku, kichal
taka bidusia :(

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 13:08
przez Hania
niestety, dziś znowu próbowałam go złowić
i mi się nie udało :(
wogóle go nie widziałam :(

kupiłam nawet piłeczkę na wędce
żeby zwabić maluchy do zabawy
ale się bały

był drugi maluch, ale tego też nie udało mi sie pochwycić
też nie ma oka
też pewnie po kocim katarze
ale już jakby zagojone, zaschnięte
gałka oczna jest ale to nie oko
ciemna, mętna
ale cały kotek wygląda nienajgorzej

za to tego najgorszego brak :(
teraz spróbuję znowu
bo wet jest tylko do 16
jeśli dziś mi się nie uda
następna próba dopiero w poniedziałek :(

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 15:17
przez Hania
udało mi się złapać tego malucha :)
niestety dziś będzie miał operację usunięcia gałki ocznej
u tego weta, na którego namiary podała annskr
dzięki raz jeszcze!
oko jest calkowicie zniszczone, galka oczna wyplynieta
calosc zaropiala

to mały chłopczyk
może wet przyśle zdjęcia
to wstawię

wątpię, żeby znalazł się w tak szybkim czasie dom
dla malego bezoczka
no ale może zdarzy sie drugi cud :D

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 16:19
przez Neigh
Hania brawo, brawo.
Dostał szansę na życie.......to BARDZO dużo.

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 18:04
przez dorcia44
uratowałaś go :kotek:

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 22:34
przez Hania
Obrazek


powyżej zdjęcia bidnego kocurka
już jest po operacji usunięcia gałki ocznej
wybudził się i żyje

sami widzicie w jakim jest stanie :(
dobrze by było znaleźć mu dom
mogłabym wtedy go stąd wywieźć gdy będę wracała z sanatorium
jeśli nie to go wypuszczę do stada
tylko martwię się, czy stado go przyjmie
czy nie będzie juz zbyt oswojony
to 3-miesieczny kociak
pobyt w lecznicy może bardzo go zmienić
z kota bezdomnego w domowego :(

tymczas u mnie w domu nie wchodzi w grę
nie nadaję się do tymczasowania
ostatniego kota nie oddałam do domu, który mu znalazłam
gdy osoba przyszła po kota, po prostu go zamknęłam w kuchni
i nie mogłam oddać
kotka została u mnie

myślę, czy by go nie ogłosić
ale jak tu ogłaszać do adopcji tak drastyczne zdjęcia :(
nie wiem, czy to ma wogóle sens...

no chyba, że zdarzy się cud i znajdzie sie dla niego jakis DT

na razie cieszę się jeszcze dzisiejszym dniem
że udało mi się go złowić
że już po operacji i dochodzi do siebie mały bezoki chłopczuś
ale co dalej z nim to nie wiem :(

pozostałym wyniosłam wieczorem ciepłej śmietanki z wodą do picia
i suche do chrupania w nocy
niech się wzmocnia przed zimą
bo są jeszcze bardzo małe
drugi też nie ma oka, czarna zniszczona gałka
ale jakoś mu sie zagoiło bardziej, przynajmniej tak nie ropieje
co za bidusie :(
a jakie śliczne
białe w rude łatki, trocolorki
w innych okolicznościach totalnie adopcyjne
no ale tu jest ciechocinek a nie warszawa...

Re: Ciechocinek-kociak z kocim katarem koło sanatorium :(

PostNapisane: Sob paź 29, 2011 22:52
przez Hania
Obrazek

i jeszcze bezoczek po operacji
jaka bidusia :(
czy on sobie poradzi jako wolnożyjący koło sanatorium...