chory kotek

Witam Wszystkich !!!
Nie wiem czy dobrze trafilam,ale sprobuje...Od poczatku lipca przebywa u mnie 3 letni kot Sfinks (rodowodowy) Byl podobno swietnym reproduktorem.Kupil go moj ziec w celach hodowlanych,przypuszczamy,ze poprzednia wlascicielka sie go pozbyla sprzedajac znacznie ponizej wartosci.Kot od wyjscia z transportera mial silna biegunke.Kolejne wizyty u wet.kolejne badania,zastrzyki i nic nie pomagalo.Zostal wykastrowany (bo dodatkowo znaczyl terytorium,smrod nie do wytrzymania)Zaproponowalam,ze go zabiore do siebie,bo wydalalo mi sie,ze jego biegunka jest na tle nerwowym(mial robione badania poziomu tarczycy,badania pod katem pasozytow,bakterii itp) nic nie znaleziono.U corki oprocz niego bylo kilka kotow i duzo psow.Kot u mnie jest w towarzystwie tylko dwoch kotow i dwoch psow z ktorymi sie szybko zaprzyjaznil.Dolegliwosci z lekka ustapily,nie cieklo mu juz non stop z odbytu,ale ciagle mial parcie i biegunke bardzo smierdzaca.Niestety jak spal zostawial po sobie wszedzie slady,kupy robil do kowety,ale ciagle ciekla mi cuchnaca ciech.Odwiedzilam trzech kolejnych wetow.kolejne zastrzyki,kolejne leki,ktore z coraz mniejsza cierpliwoscia umeczone zwierze daje sobie aplikowac.Przy tym wszystkim kot jest cudowny,spokojny,przyjacielski,kochany.Kolejna pani wet zaproponowala specjalna karme.Faktycznie przestal "kleksowac" dom i nie mial takich strasznych sciskow,kupy tez staly sie mnie smierdzace. ale ciagle biegunka z taka roznica,ze odwiedzal kuwete 10 a nie 30 razy na dzien.Niestety nie stac mnie na kupowanie tak drogiego jedzenia,jestem na emeryturze,no i mam oprocz niego cztery zwierzaki.Karma kosztuje 40 zl.kg a kot ma spory apetyt.przez to,ze ciagle go jednak czysci,no i jest lysy potrzebuje wiecej karmy niz inne koty.Od dwoch dni zaczal tez wymiotowac,czeka mnie zakup wegla i drewna na zime i naprawde nie stac mnie na jego utrzymanie i leczenie.Byloby naprawde wielka strata pozbawianie go zycia,jest naprawde wspanialym zwierzakiem,ktory kazdego pokocha i jego tez kazdy.Moze przeczyta ten post ktos,kto sam (albo ktos z jego znajomych) dysponuje srodkami na leczenie kota,wtedy z mila checia go oddam.Ciagle mam nadzieje,ze moze byc zdrowym szczesliwym kotem,ale niestety jak nie znajde mu nowego opiekuna bede musiala go uspic.
Nie wiem czy dobrze trafilam,ale sprobuje...Od poczatku lipca przebywa u mnie 3 letni kot Sfinks (rodowodowy) Byl podobno swietnym reproduktorem.Kupil go moj ziec w celach hodowlanych,przypuszczamy,ze poprzednia wlascicielka sie go pozbyla sprzedajac znacznie ponizej wartosci.Kot od wyjscia z transportera mial silna biegunke.Kolejne wizyty u wet.kolejne badania,zastrzyki i nic nie pomagalo.Zostal wykastrowany (bo dodatkowo znaczyl terytorium,smrod nie do wytrzymania)Zaproponowalam,ze go zabiore do siebie,bo wydalalo mi sie,ze jego biegunka jest na tle nerwowym(mial robione badania poziomu tarczycy,badania pod katem pasozytow,bakterii itp) nic nie znaleziono.U corki oprocz niego bylo kilka kotow i duzo psow.Kot u mnie jest w towarzystwie tylko dwoch kotow i dwoch psow z ktorymi sie szybko zaprzyjaznil.Dolegliwosci z lekka ustapily,nie cieklo mu juz non stop z odbytu,ale ciagle mial parcie i biegunke bardzo smierdzaca.Niestety jak spal zostawial po sobie wszedzie slady,kupy robil do kowety,ale ciagle ciekla mi cuchnaca ciech.Odwiedzilam trzech kolejnych wetow.kolejne zastrzyki,kolejne leki,ktore z coraz mniejsza cierpliwoscia umeczone zwierze daje sobie aplikowac.Przy tym wszystkim kot jest cudowny,spokojny,przyjacielski,kochany.Kolejna pani wet zaproponowala specjalna karme.Faktycznie przestal "kleksowac" dom i nie mial takich strasznych sciskow,kupy tez staly sie mnie smierdzace. ale ciagle biegunka z taka roznica,ze odwiedzal kuwete 10 a nie 30 razy na dzien.Niestety nie stac mnie na kupowanie tak drogiego jedzenia,jestem na emeryturze,no i mam oprocz niego cztery zwierzaki.Karma kosztuje 40 zl.kg a kot ma spory apetyt.przez to,ze ciagle go jednak czysci,no i jest lysy potrzebuje wiecej karmy niz inne koty.Od dwoch dni zaczal tez wymiotowac,czeka mnie zakup wegla i drewna na zime i naprawde nie stac mnie na jego utrzymanie i leczenie.Byloby naprawde wielka strata pozbawianie go zycia,jest naprawde wspanialym zwierzakiem,ktory kazdego pokocha i jego tez kazdy.Moze przeczyta ten post ktos,kto sam (albo ktos z jego znajomych) dysponuje srodkami na leczenie kota,wtedy z mila checia go oddam.Ciagle mam nadzieje,ze moze byc zdrowym szczesliwym kotem,ale niestety jak nie znajde mu nowego opiekuna bede musiala go uspic.