PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Wzorem mpacz78 tworzę swój własny osobisty „koci wątek”.
Zapraszam do czytania, oglądania, komentowania.
Do PKDT (Pomorski Koci Dom Tymczasowy) dołączyłam w czerwcu 2011 r., czyli stosunkowo niedawno.
Moje „stałe” koty (sztuk 2) wyjechały właśnie na długie wakacje na działkę do rodziców, a my (ja i Marcin) stęsknieni za obecnością sierściuchów w domu postanowiliśmy coś potymczasować.
Inna sprawa, że chcieliśmy mieć kontakt z jakimś małym kotkiem, bo przecież to sama słodycz
Pierwszy tymczasek nie zabawił u nas długo. Adopcja była błyskawiczna, wręcz zbyt błyskawiczna, dlatego zdecydowaliśmy się na kolejne kociaki... i kolejne... i kolejne ...
Teraz już nie wyobrażam sobie naszego domu z tylko 2 kotami. Wiec tymczasujemy już regularnie.
Nasi rezydenci:
1) Sajgon – zwany również Księciuniem – z nami od 4/8/2006 r. Rodowity Gdynianin, z Obłuża. Został przygarnięty 2 miesiące po wprowadzeniu się do naszego wspólnego mieszkania.
Sajguś to kot Marcina, mnie traktuje głównie jako dostarczyciela jedzenia. Jest dumny, zachowuje się jak arystokrata i ma wszystko w nosie.
Gdy przychodzą do nas goście, staje się bardzo towarzyski. Zazwyczaj zajmuje główne miejsce przy stole
Uwielbia sałatę. Jest uzależniony od kocich kabanosów.

2) Siwek – zwana również Grubciem – to wbrew pozorom koteczka. Jest z nami od listopada 2011 r.
Została uratowana z działki moich rodziców, karmicieli całej watahy kotów działkowych. Niestety inne koty porzuciły Siwka, który zamieszkał w szafeczce na buty na tarasie.
Nie przeżyłby zimy – rodzice wzięli go do domu i przywieźli do nas. Na początku obiecywałam Marcinowi, że Siwek to tylko tymczas. Uwierzył
Ha ha.
Siwus jest w odróżnieniu od Sajgusia MOIM kotem. Jak tylko Marcin wychodzi do pracy, Siwek wskakuje do łóżka i budzi mnie chrapaniem.
Niestety kotka jest otyła. Je mało jak ptaszek, a kilogramów jej nie ubywa. No cóż, nikt nie jest doskonały...

Zapraszam do czytania, oglądania, komentowania.
Do PKDT (Pomorski Koci Dom Tymczasowy) dołączyłam w czerwcu 2011 r., czyli stosunkowo niedawno.
Moje „stałe” koty (sztuk 2) wyjechały właśnie na długie wakacje na działkę do rodziców, a my (ja i Marcin) stęsknieni za obecnością sierściuchów w domu postanowiliśmy coś potymczasować.
Inna sprawa, że chcieliśmy mieć kontakt z jakimś małym kotkiem, bo przecież to sama słodycz

Pierwszy tymczasek nie zabawił u nas długo. Adopcja była błyskawiczna, wręcz zbyt błyskawiczna, dlatego zdecydowaliśmy się na kolejne kociaki... i kolejne... i kolejne ...

Teraz już nie wyobrażam sobie naszego domu z tylko 2 kotami. Wiec tymczasujemy już regularnie.
Nasi rezydenci:
1) Sajgon – zwany również Księciuniem – z nami od 4/8/2006 r. Rodowity Gdynianin, z Obłuża. Został przygarnięty 2 miesiące po wprowadzeniu się do naszego wspólnego mieszkania.
Sajguś to kot Marcina, mnie traktuje głównie jako dostarczyciela jedzenia. Jest dumny, zachowuje się jak arystokrata i ma wszystko w nosie.
Gdy przychodzą do nas goście, staje się bardzo towarzyski. Zazwyczaj zajmuje główne miejsce przy stole


2) Siwek – zwana również Grubciem – to wbrew pozorom koteczka. Jest z nami od listopada 2011 r.
Została uratowana z działki moich rodziców, karmicieli całej watahy kotów działkowych. Niestety inne koty porzuciły Siwka, który zamieszkał w szafeczce na buty na tarasie.
Nie przeżyłby zimy – rodzice wzięli go do domu i przywieźli do nas. Na początku obiecywałam Marcinowi, że Siwek to tylko tymczas. Uwierzył

Siwus jest w odróżnieniu od Sajgusia MOIM kotem. Jak tylko Marcin wychodzi do pracy, Siwek wskakuje do łóżka i budzi mnie chrapaniem.
Niestety kotka jest otyła. Je mało jak ptaszek, a kilogramów jej nie ubywa. No cóż, nikt nie jest doskonały...

