5 tygodniowa AMELKA z urazem neurologicznym.. MA DOMEK :)

Dwa dni temu do przytuliska pod Łodzią trafiła kocia rodzinka z cmentarza. Kocia mamka całkowicie oswojona, maluchy dzikusy. Podejrzewam że ktoś wywalił tą kotkę, jak była ciężarna, bo to domowa kicia... Wczoraj byłam robić zdjęcia, nie planowałam zabierać żadnego zwierzaka, bo zaraz wyjeżdżam, i ledwo co udało mi się załatwić opiekę dla mojego zwierzyńca. Początkowo nie mogłam znaleźć maluchów. Okazało się, że siedzą wciśnięte za lodówką na kociarni. Jak mnie zauważyły, zaciekawione zaczęły wychodzić, ale jak się zbliżałam, od razu uciekały. Jeden biało-bury malec wyszedł, jak podeszłam próbował uciekać, ale coś się dziwnie przewracał. Złapałam go bez większego problemu. Okazało się że to dziewczynka, która u mnie na rękach wcale nie była taka dzika. Po chwili zaczęła się miziać i przytulać. Jako że taki malec nie ma w tym przytulisku najmniejszych szans na przeżycie, zabrałam ją do siebie do Łodzi.
U mnie okazało że, że Amelka (tak ją nazwałam) rzeczywiście chwieje się na nóżkach, chwilami przewraca i nie utrzymuje równowagi. Wetki twierdzą, że być może jej się to cofnie, że może to być spowodowane zarobaczeniem albo po prostu złymi warunkami w jakich żyła. Ale wszystko wskazuje na to że to jakiś uraz neurologiczny w móżdżku i kicia już taka będzie. Z łapkami wszystko w porządku, kicia widzi, chociaż gdy zbliża się palec do oka, nie zamyka go, a powinna (nie wiem jak się to fachowo nazywa), wszystko inne jest w porządku. Uszka jej wyczyściłam, dzisiaj została też odrobaczona Milbemaxem i dostała środek na wzmocnienie, bo boję się że schroniskowe wirusy już mogły ją zaatakować. W piątek jedziemy na kolejny zastrzyk i jak będzie ok, to najwyraźniej nic nie załapała i jest zdrowa
Amelka normalnie je, załatwia się do kuwety, szaleje też za zabawkami, no ale raczej na leżąco, bo jak biega, to się przewraca. Jest bardzo ciekawska i kochana, chociaż w schronisku dziczyła, to w domu cały czas garnie się do ludzi i chce siedzieć na kolankach. Ma ok. 5-6 tygodni, to jeszcze malizna, powinna być przy mamie... No ale jakby została w przytulisku to na pewno by nie przeżyła... W drodze do weta, musiałam wziąć ją na ręce bo w transporterku płacze, leżała na kolanach i ciućkała mi palce.
I szukam DT albo DS. Musi być cierpliwy i kochający, który zwróci na nią większą uwagę. To taki kociak specjalnej troski, a ja zaraz wyjeżdżam, i kicia będzie pozostawiona pod opieką sąsiadki, która tylko wejdzie, da jeść i to wszystko
Może ktoś mógłby wziąć małą chociaż na 10 dni (5.07-15.07) ? Później ją zabiorę.
A może ktoś na forum miał już taki przypadek ? Ja w ogóle nie mam doświadczenia jeśli chodzi o sprawy neurologiczne
A to mała Amelka :





Kontakt do mnie : nika2806@vp.pl lub 502-540-078 (po godz. 16)
U mnie okazało że, że Amelka (tak ją nazwałam) rzeczywiście chwieje się na nóżkach, chwilami przewraca i nie utrzymuje równowagi. Wetki twierdzą, że być może jej się to cofnie, że może to być spowodowane zarobaczeniem albo po prostu złymi warunkami w jakich żyła. Ale wszystko wskazuje na to że to jakiś uraz neurologiczny w móżdżku i kicia już taka będzie. Z łapkami wszystko w porządku, kicia widzi, chociaż gdy zbliża się palec do oka, nie zamyka go, a powinna (nie wiem jak się to fachowo nazywa), wszystko inne jest w porządku. Uszka jej wyczyściłam, dzisiaj została też odrobaczona Milbemaxem i dostała środek na wzmocnienie, bo boję się że schroniskowe wirusy już mogły ją zaatakować. W piątek jedziemy na kolejny zastrzyk i jak będzie ok, to najwyraźniej nic nie załapała i jest zdrowa

Amelka normalnie je, załatwia się do kuwety, szaleje też za zabawkami, no ale raczej na leżąco, bo jak biega, to się przewraca. Jest bardzo ciekawska i kochana, chociaż w schronisku dziczyła, to w domu cały czas garnie się do ludzi i chce siedzieć na kolankach. Ma ok. 5-6 tygodni, to jeszcze malizna, powinna być przy mamie... No ale jakby została w przytulisku to na pewno by nie przeżyła... W drodze do weta, musiałam wziąć ją na ręce bo w transporterku płacze, leżała na kolanach i ciućkała mi palce.
I szukam DT albo DS. Musi być cierpliwy i kochający, który zwróci na nią większą uwagę. To taki kociak specjalnej troski, a ja zaraz wyjeżdżam, i kicia będzie pozostawiona pod opieką sąsiadki, która tylko wejdzie, da jeść i to wszystko

A może ktoś na forum miał już taki przypadek ? Ja w ogóle nie mam doświadczenia jeśli chodzi o sprawy neurologiczne

A to mała Amelka :





Kontakt do mnie : nika2806@vp.pl lub 502-540-078 (po godz. 16)