Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
mimbla64 pisze:ASK@ pisze:Witaj Małgosiu!
Grzybek leczy się.Ignaś ma sporo rozsiany.To idzie w tempie. Pojęcia nie mam skąd się wziął. Oboje są smarowani więc nie jestem lubiana.Nawet bym powiedziała,że popłoch sieję wśród dzieci kocich.I ja się jeszcze dziwię,ze one mało przyjazne dla mnie.
No niestety leczenie nie przysparza kociej miłości. Ja pomimo, że u koleżanki tymczasów miałam nie mieć, to mam jednego i nie mogę go wyleczyć ze świerzbu. Bardzo nie lubi czyszczenia uszu. Chyba się wreszcie zdecyduję na zastrzyk iwermektyny, choć się trochę boję. Asiu, czy Twoi lekarze stosują to na świerzb?
horacy 7 pisze:Asiu ja strachulce uciekające przede mną brałam w szeleczki na smycz i siadałam na kanapie a maleństwo niedaleko mnie,najpierw przez jakiś czas pokazywałam ,że tu nic strasznego się nie dzieje,później powoli dotykałam,mówiłam lecz uciec nie mogło.I tak przez kilka dni i zadziałało a totalny dzikun był.Dzisiaj grzeje w dupcie w nowym domu w Olsztynie i rozrabia ,nadrabia stracony czas.
ASK@ pisze:mimbla64 pisze:ASK@ pisze:Witaj Małgosiu!
Grzybek leczy się.Ignaś ma sporo rozsiany.To idzie w tempie. Pojęcia nie mam skąd się wziął. Oboje są smarowani więc nie jestem lubiana.Nawet bym powiedziała,że popłoch sieję wśród dzieci kocich.I ja się jeszcze dziwię,ze one mało przyjazne dla mnie.
No niestety leczenie nie przysparza kociej miłości. Ja pomimo, że u koleżanki tymczasów miałam nie mieć, to mam jednego i nie mogę go wyleczyć ze świerzbu. Bardzo nie lubi czyszczenia uszu. Chyba się wreszcie zdecyduję na zastrzyk iwermektyny, choć się trochę boję. Asiu, czy Twoi lekarze stosują to na świerzb?
Kajka dostawała ivomac przez 4 tygodnie .Jeden zastrzyk na 7 dni.Pomogło.
Wcześniej Daszek dostawał strangold na kark co 20 dni .3-4 razy mu zakrapiałam.Pomogło.Kupiłam psi,podzieliłam w strzykawkach (dobrze się przechowuje w lodówce)i podawałm.
ASK@ pisze:Basiu,właśnie o to chodzi.One mają do kogo się przytulic i my zawadzamy im. Poza tym tym mają siebie.Pójście do DS zmieni ich charakter zdecydowanie.Choć nie wykluczam początkowej paniki i ew problemów.Ale takowe zawsze wchodzą w grę bez względu na wiek kota.
każdemu kto dzwoni mówię jakie są moje spostrzeżenia,uwagi i wnioski.Niby większość godzi się z tym.Ale na maila prawie nikt się nie zameldował. Obawiam się,że uroda Iguni kusi ludzi.Jestem więc podwójnie ostrożna.
Zresztą jak to TZ twierdzi.Moje "zachęcanie" do adopcji jest mocne
mimbla64 pisze:ASK@ pisze:Basiu,właśnie o to chodzi.One mają do kogo się przytulic i my zawadzamy im. Poza tym tym mają siebie.Pójście do DS zmieni ich charakter zdecydowanie.Choć nie wykluczam początkowej paniki i ew problemów.Ale takowe zawsze wchodzą w grę bez względu na wiek kota.
każdemu kto dzwoni mówię jakie są moje spostrzeżenia,uwagi i wnioski.Niby większość godzi się z tym.Ale na maila prawie nikt się nie zameldował. Obawiam się,że uroda Iguni kusi ludzi.Jestem więc podwójnie ostrożna.
Zresztą jak to TZ twierdzi.Moje "zachęcanie" do adopcji jest mocne
Asiu, a co z tą dziewczyną, która na forum wątek założyła w sprawie srebrnej kotki. Wycofała się?
ASK@ pisze:mimbla64 pisze:ASK@ pisze:Basiu,właśnie o to chodzi.One mają do kogo się przytulic i my zawadzamy im. Poza tym tym mają siebie.Pójście do DS zmieni ich charakter zdecydowanie.Choć nie wykluczam początkowej paniki i ew problemów.Ale takowe zawsze wchodzą w grę bez względu na wiek kota.
każdemu kto dzwoni mówię jakie są moje spostrzeżenia,uwagi i wnioski.Niby większość godzi się z tym.Ale na maila prawie nikt się nie zameldował. Obawiam się,że uroda Iguni kusi ludzi.Jestem więc podwójnie ostrożna.
Zresztą jak to TZ twierdzi.Moje "zachęcanie" do adopcji jest mocne
Asiu, a co z tą dziewczyną, która na forum wątek założyła w sprawie srebrnej kotki. Wycofała się?
Nic.Krótki mail jakoś tak w weekend z pytaniem co u koci. Troche trwało zanim zaskoczyłam kto zacz (dobrze,że wcześniejszy mail mój był). Chyba o charakter chodziło.
Nie dostałam odp na wysłaną dawno ankietę, deklaracji wizyty przed adopcyjnej...ew komentarza do przesłanej umowy.A przecież wszystko czasowo trwa.Poza tym dziewczyna chce kota miziaka a Igunia taka nie jest na dzien dzisiejszy.Ma tylko odpowiadającą jej urodę.
Zaczęłam maluszki ogłaszać.Jest duze zainteresowanie.Ale jak wiadomo ja mam fiu-bździu w głowie co do domku.Więc siedzą.Jeszcze!
ASK@ pisze:Ludziom ciężko zrozumieć,ze nie po to kota pod swój dach się wzięło, by go teraz oddać ot tak. Wiele osób podchodzi do tego jakby mi łaskę robiło. Chcą wybawić od kłopotu. A ja okoniem staję.
Dziś usłyszałam na odpowiedź,że Igunia nie jest do wydania "od reki",że pójdzie sobie do lecznicy i weźmie bez kłopotu kota. Szantaż?! Zapanowała cisza po drugiej stronie jak odpowiedziałam,ze bardzo się cieszę. Jakiś kot będzie miał szczęśliwy domek. Bardziej potrzebujący niż Igunia. Bo mój ma dach nad głowa i nas, a to maleństwo tylko klatkę. I oby człowiek wziął tego kota.
Rozmowa zakończyła się całkiem miło.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości