Przyniesiona na humanitarną śmierć - Iwa. ODESZŁA [*] :((((

Drogą pomiędzy polami a pięknymi domkami jednorodzinnymi szedł mężczyzna. Był koniec lutego.
W pewnym momencie jakimś cudem coś usłyszał, po chwili zobaczył ciemny kształt. Podszedł.
To był kot. Czarny z białymi dodatkami. Nie uciekał, leżał i rzęził. Był koszmarnie brudny, mokry, przemarznięty.
Mężczyzna ulitował się. Wziął na ręce to ciałko i zaniósł do pobliskiej lecznicy. Poprosił o uśpienie, aby kot przestał cierpieć. Zapłacił parę groszy i poszedł.
Wet nie zdecydował się na natychmiastową eutanazję. Zbadał i postanowił spróbować. Dał szansę.
Kot okazał się koteczką, młodą, w wieku 1-1,5 roku.
Ważyła 1,5 kg
Niewątpliwie umierała.
Była zainfekowana, koszmarnie przeziębiona, w oczach ropa. Futro mokre, brudne, w nieładzie, zasypane jakby łupieżem.
Okazało się też, że największe spustoszenie poczyniły robaki, glisty.
Nie mogłam jej przygarnąć do siebie, miałam nieszczepione małe, które leczyłam na trudno leczalną odmianę herpesa.
Kotkę nazwałam Iwa, bo znaleziona w Starej Iwicznej, w Piasecznie.
W pewnym momencie jakimś cudem coś usłyszał, po chwili zobaczył ciemny kształt. Podszedł.
To był kot. Czarny z białymi dodatkami. Nie uciekał, leżał i rzęził. Był koszmarnie brudny, mokry, przemarznięty.
Mężczyzna ulitował się. Wziął na ręce to ciałko i zaniósł do pobliskiej lecznicy. Poprosił o uśpienie, aby kot przestał cierpieć. Zapłacił parę groszy i poszedł.
Wet nie zdecydował się na natychmiastową eutanazję. Zbadał i postanowił spróbować. Dał szansę.
Kot okazał się koteczką, młodą, w wieku 1-1,5 roku.
Ważyła 1,5 kg
Niewątpliwie umierała.
Była zainfekowana, koszmarnie przeziębiona, w oczach ropa. Futro mokre, brudne, w nieładzie, zasypane jakby łupieżem.
Okazało się też, że największe spustoszenie poczyniły robaki, glisty.
Nie mogłam jej przygarnąć do siebie, miałam nieszczepione małe, które leczyłam na trudno leczalną odmianę herpesa.
Kotkę nazwałam Iwa, bo znaleziona w Starej Iwicznej, w Piasecznie.