Strona 1 z 3

Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 13:37
przez kiweczka85
Chciałabym zaadoptować kota. Najlepiej samca, wykastrowanego, przyzwyczajonego do siedzenia w domu, niewychodzącego, najlepszy byłby wiek 3-5 lat. Szukam kota niepełnosprawnego, np. bez łapki bo adopcja ta ma być dokoceniem do mojego kota, który też nie ma łapki (przedniej) i żył 3 lata z przyjacielem (odszedł od nas), który miał łapkę sparaliżowaną z przykurczem, chodził na niej ale nie do końca sprawnie.
Warunkiem jest, aby kot był przyzwyczajony do innych kotów, nieagresywny, kuwetkowy, najlepiej jakby miał zrobione testy na FIV i Felv i inne zakaźne choroby, odrobaczony, zaszczepiony. Zależy mi bardzo na zdrowiu mojego rezydenta, ale chciałabym też, aby miał nowego przyjaciela bo po stracie tamtego popada w apatię.
Na terenie całej Warszawy mogę odebrać kotka.
Może ktoś poleci jakiegoś kiciusia?

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 13:49
przez ewar
O, rany! Domek dla niepełnosprawnego, dorosłego kota i to na dokocenie! WOW!!!!

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 14:21
przez becia_73
zaznaczę sobie wątek :)

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 14:34
przez kiweczka85
Można do mnie pisać zarówno w tym wątku jak i na priv. Przeczytam wszystko. A przy okazji - macie jakieś rady jak poradzić sobie z bólem po stracie ukochanego kota?

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 14:36
przez kotika
A co powiesz na kota bez jednego oka, bez ogona i kulawego.
A mimo to kot jest wspaniały, według mnie przepiękny.
Kot jest w Gdańsku, ale transport do Warszawy to żaden problem.
Kot jest w wielkiej potrzebie, nie ma domu, a szanse na dom niewielkie,
bo rzadko zdarza się ktoś taki jak ty.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 14:48
przez kotika
Kot zgadza się z innymi kotami, co do stanu zdrowia, to gdybyś była zainteresowana,
zrobilibyśmy mu wszystkie badania. Trudno znależć nawet dom tymczasowy dla takiego kota.
Kotek jest bardzo ufny do ludzi, grozi mu więc mnóstwo niebezpieczeństw.
Fotka, nie najlepsza niestety.

Obrazek


Na ból po stracie nie rady, nie pomoże inny kot, ani nawet czas, trzeba go po prostu przeżyć.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 15:00
przez kiweczka85
Mam pytań kilka:
1) Czy oko zostało usunięte? Czy jest uszkodzone i będzie wymagało leczenia?
2) Na czym polega niepełnosprawność kota bez ogona? Tzn. np słabsza równowanaga?
3) W jakim sensie jest kulawy, na którą łapkę, czy chodzi na niej, czy łapkę trzeba będzie w przyszłości amputować?
4) Jak wygląda sprawa z jego badaniami na Felv i FIV? I inne?
5) Czy jest przyjazny do innych kotów?
Chodzi generalnie o to, że chciałabym od razu kota w miarę zdrowego (w senie nie nosiciela żadnych zakaźnych chorób) z dwóch powodów: Ja i TŻ nie mamy zbyt dużych środków na drogie czy długotrwałe leczenie kota, on pracuje ja z powodu kiepskiego zdrowia na razie siedze w domu.
Ponadto mieszkamy w kawalerce i nie mam za bardzo możliwości oddzielenia kotów na czas ew. leczenia itp.
Ponadto jestem jak najbardziej skłonna przyjąć takiego kota, im bardziej potrzebujacy i mający małe szanse na adopcje tym lepiej.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 15:06
przez kotika
Wysłałam pw. :)

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 16:23
przez Lidka
Trzymam kciuki za wybór.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 16:54
przez AnielkaG
tu jest bezłapek viewtopic.php?f=13&t=125150

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 18:41
przez kiweczka85
Dziękuję za wszystkie ogłoszenia kociów. Na razie jestem za adopcją kotka bez ogonka. Jutro idzie do weta i będzie wiadomo więcej.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 21:32
przez pisiokot
Trzymam kciuki i bardzo chętnie przeczytam wieści :ok: .

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Pt mar 11, 2011 23:44
przez magicmada
znalazłam wątek.
Czy to Czaruś Kuternoga nie żyje?:( Co się stało?

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Sob mar 12, 2011 1:13
przez kiweczka85
Magicmada - tak ciężko mi o tym pisać :((. 10 marca Czaruś jak zwykle szalał z Borutkiem, bawili się, biegali po łóżku. W pewnym momencie, Czarek zeskakując z łóżka uderzył główką o fotel :(. Tak niefortunnie, że przerwał sobie rdzeń kręgowy. Objawy były takie, że dostał drgawek, jak go podnieśliśmy, to przelewał się przez ręce... Główka zwisała... Źrenice nie reagowały na nic, serce biło, ale nie oddychał. Zaczęliśmy resuscytację, wdechy do mordki, masaż serca... Ale to nic nie dało. Nie oddychał samodzielnie. Po kilku minutach zmarł. To było o 3:45 nad ranem. Nie spaliśmy. Przy wszystkim byliśmy. Umarł na naszych rękach. Nad ranem zawieźliśmy go do lecznicy weterynaryjnej. Weterynarz stwierdził przerwanie rdzenia kręgowego. Czaruś, mój kochany Czaruś miał straszliwego pecha. Do dzisiaj nie mogę się otrząsnąć. Tyle razy biegały po tym łóżku, bawiąc się, ścigając.... Tym razem... Jesteśmy z TŻ-em w wielkim szoku. Borutek jest smutny. Nie ma przyjaciela. Długo przebywał w miejscu śmierci Czarka. Byli ze sobą trzy lata. Kochali się, przytulali, wylizywali, czasem kłócili - tak po kociemu. Tak strasznie mi przykro. Chciałam im zapewnić najlepsze możliwe warunki, nie wychodziły na dwór, hołubiłam je, traktowałam jak własne dzieci... Dziś już Czarka nie ma...
Postanowiłam, że dam szansę innemu kotu na dom, na nowe życie, także na nowe życie dla nas. Chociaż Czaruś zostanie w naszej pamięci... na zawsze.

Re: Warszawa-Chciałabym adoptować kota. DOKOCENIE.

PostNapisane: Sob mar 12, 2011 3:57
przez vega013
Bardzo Ci współczuję :cry:

Pytałaś, na czym polega niesprawność kota bez ogona. Mam rezydentkę, oczko w głowie TŻeta, bo On uratował tę kotunię. Biedactwu ktoś rozerwał ciałko zaraz za kością krzyżową. Była w tragicznym stanie, kiedy TŻ ją złapał i zawiózł prosto do naszej wetki. Trzeba było amputować ogon, kość krzyżowa również była uszkodzona. Nie wiadomo było, czy przy tak rozległych obrażeniach zwieracze działają prawidłowo, czy też będziemy mieli kotę pampersową. Gabi nie ma ani jednego kręgu ogonowego. Kiedy patrzyłam, jak moje ogoniaste posługują się ogonem podczas szaleństw na drapaku, martwiłam się, jak malutka sobie poradzi. Wyobraź sobie, przystosowała się idealnie. Inne koty łapią równowagę przy pomocy ogona, Gabinka uzyskuje to samo balansując całym ciałkiem i w niczym nie ustępuje reszcie kociarstwa. Więcej powiem - należy do tych najszybszych i najzwinniejszych. Brak ogona nie ma wpływu na jej sprawność, nie zmniejsza umiejętności utrzymania równowagi.


Wklejam fotkę Gabi na drapaku, na którym jedynie Oliwka jest w stanie jej dorównać sprawnością:

Obrazek

Kliknij miniaturkę