Strona 1 z 4

Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Nie lut 06, 2011 13:11
przez Ronnie
W sobotę 5.02 pojechałam do schroniska w Katowicach.
Już wcześniej chciałam wziąć jakiegoś kota na tymczas. No i jakoś tak się złożyło, że około godziny 14:00 w mojej łazience wylądował rudy, około siedmiomiesięczny Huzar. Na liście schroniskowych podopiecznych figurował jako kot "wystraszony i wymagający oswojenia".
Choć to mój trzeci tymczas, to po raz pierwszy podjęłam się tego ostatniego.

Huzar w "bandzie rudego" - czyli wśród braci i sióstr w schronisku:

Obrazek
(fot. Mała)

No i Huzar w schronisku:

Obrazek
(fot. Korciaczki)

Na początku Huzar zaliczył 'płynną wpadkę' w transporterku, a po wsadzeniu do łazienki zwiał pod toaletę i po przesiedzeniu tam kilku dobrych godzin przeniósł się za pralkę.
Dopiero wieczorem zrobił kupala w kuwecie, a w nocy przeniósł się zza pralki do transporterka. Dzisiaj sioo wylądowało już w kuwecie. Kot nadal nic nie zjadł.
Kiedy wsadzamy do transporterka ręce fuczy i chowa się do kąta, głaskamy kładzie po sobie uszy, ale nic poza tym.

Jak na razie wygląda to tak:

Obrazek Obrazek

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Nie lut 06, 2011 13:19
przez #MAGDA#
piękny jest ....

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Nie lut 06, 2011 13:24
przez M_o
Życzę powodzenia!

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Nie lut 06, 2011 15:56
przez charm
Trzymam kciuki za oswajanie :ok:

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Nie lut 06, 2011 17:14
przez Mała1
się melduję u chłopaka :D

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 0:12
przez Lidka
Myślę, że to tylko kwestia czasu kiedy bedzie sie wylegiwał w łóżku.
Powodzenia;)
Przepiękny jest

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 18:31
przez Ronnie
Dziękuję za ciepłe słowa! :ok:

Wczoraj chłopak dzielnie zaliczył pierwszą, ponadgodzinną, "sesję terapeutuczną" z moją mamą. :)siedział mamie na rękach i bez problemu dawał się głaskać.
Potem niestety nawiał do pokoju babci za łóżko, więc trzeba było go stamtąd wyciągać, żeby nie został na noc. No i wtedy zrobił mi niemiłą niespodziankę, mianowicie wzięty na ręce zaczął sikać. :| No ale cóż, niczym wielkim się to nie skończyło.
Co prawda kot nadal chodzi niepewnie po domu, ale ogląda coraz większe przestrzenie i nie pędzi z prędkością błyskawicy z kąta w kąt ale przemyka sobie po cichutku, pełen niepewności połączonej z lękiem, ale, moim zdaniem, bez przerażenia.
Z kolei dzisiaj Huzar zaliczył "sesję terapeutyczną" numer dwa, tym razem ze mną. Chociaż musiałam najpierw siłą wyciągać go spod szafy (otwarliśmy mu już przedpokój), to spisał się naprawdę dzielnie. :) Nie uciekał, nie wyrwał się ani nie wyciągał pazurków.
Najpierw mocno wtulał się w rękaw, siedział skulony i z położonymi po sobie uszami, ale potem miałam wrażenie, że się wyluzowuje, bo przyjmował bardziej "wyciągniętą" pozycję, nie kładł uszu i rozglądał się dookoła (nie uciekł w popłochu nawet przed moją syczącą i fukającą rezydentką Dachówką, jedynie bacznie się jej przyglądał).
Potem zlazł mi z rąk i kiedy już myślałam, że znowu uciekł pod łóżko, on stanął sobie przed nim i bacznie obserwował ciągle buczącą na niego Dachówkę.
Następnie (i tutaj nastąpiło moje wieeelkie zdziwienie) wskoczył bezpardonowo na łóżko babci, gdzie wygodnie się wyłożył i stamtąd obserwuje otaczającą go rzeczywistość.
Niestety mało dziś zjadł (o ile jadł w ogóle) i nadal ma okropny katar (zdążył już obkichać mi polar ;) ) i zaropiałe oczy. Na własną rękę rodzice postanowili zaaplikować gentamycynę.

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 19:10
przez Mała1
Gentamycyna jak najbardziej, biedak znów ze stresu się rozłozył :(
Jak nie będzie mijać pomyślmy może o zylexisie-drogi, ale rodzeństwu pomógł
Martwi mnie to ,ze mało je-namawiajcie na wszystko go

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 19:33
przez Ronnie
A ser może być? Bo nasza Dachówka wręcz kocha taki serek topiony, może jako przysmak mu dać? Bo wczoraj tylko trochę tego indyka zjadł, a nałożone od rana jedzenie jest raczej nieruszone...

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 20:10
przez Mała1
jasne, próbuj wszystkiego, no prawie wszystkiego :wink:
spróbujcie z saszetką whiskasa

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 21:42
przez Lidka
Może bieluch z żółtkiem?

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 21:48
przez Ronnie
O, Lidka, dobry pomysł. Spróbuję jeśli nie zacznie jeść w nocy (bo poprzednia porcja znikła właśnie wtedy).
Ale czy nie będzie miał po tym rozwolnienia?

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 22:15
przez Lidka
Moje nie mają,ale to trzeba spróbować.

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Pon lut 07, 2011 22:44
przez horacy 7
To wszystko jest spowodowane stresem ja miałam kotka który był przerażony jak go zabrałam ,a od czwartku grzeje dupcie w nowym domku.Tez nie jadł,siedział w szafie ,a na koniec był cudownym przytulakiem.To wątek zefirka jak chcesz to zajrzyj na jego wątek.

Re: Rudy Huzar - chciałbym, ale boję się...

PostNapisane: Wto lut 08, 2011 19:46
przez Ronnie
horacy - gratuluję sukcesu w oswajaniu i znalezieniu domku! ;)

Huzar wzięty na ręce siedzi bez protestu, nie ucieka w popłochu nawet przy głośnych dźwiękach (dokładanie do pieca).
Ale dalej trzeba go wyciągać spod szafy.
No i jedzenie wciąż nieruszone, czy to możliwe, że przez smak gentamycyny?

Chyba spróbuję z tym bieluchem i żółtkiem.