Strona 1 z 14

Mru.Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci NOWE ZDJĘCIA

PostNapisane: Śro sty 19, 2011 20:11
przez ciekawa.swiata
Mru 16 stycznia br. trafiła do Wrocławskiego schroniska po wypadku. Miała zostać uśpiona ze względu na swój stan, jednak udało się przekonać lekarza, że warto dać jej szansę...
Tak w skrócie Mru trafiła do mnie.
Jest to cudowna około 4 miesięczna kotka. Nazwałam ją roboczo Mru, bo odkąd ją pierwszy raz zobaczyłam nie przestaje mruczeć...
Jest niezwykle dzielna pomimo, że życie nie okazało się dla niej łaskawe. Bardzo cierpi, ale ma sobie ogromną wolę życia.
Mru jest już po zabiegu... zdjęcie RTG wykazało:
- złamanie kości piszczelowej i wygięcie kości strzałkowej w lewej nodze
- odłamanie głowy kości udowej w prawej nodze
- złamanie kości łonowej i kulszowej (miednica)
poza tym mała ma świerzba w ogromnej ilości i to chyba od dawna... w uszach była istna kopalnia :roll:
Kotka ma już złożoną nogę i wyciągniętą odłamaną główkę kości udowej. Miednica zrasta się sama, więc maleństwo leży i czeka...
Pije i już zaczęła jeść, zrobiła też siusiu także póki co wszystko jest pod kontrolą.
Nie mogę pisać, bo cały czas trąca mnie łapką, żebym ją głaskała i ugniata mi ramię. Oczywiście nie przestaje mruczeć :)
Jest grzeczna i cierpliwa myślę, że będzie szybko zdrowieć :) Naprawdę trudno jej nie pokochać :)

Oto i ona, jeszcze w schronisku:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nowe zdjęcia już wkrótce :)

Pozdrawiamy :kotek:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Śro sty 19, 2011 20:17
przez JaEwka
Maleńka Mru :1luvu:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Śro sty 19, 2011 20:24
przez Zołzik
Mru :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Śro sty 19, 2011 20:55
przez JOOAŚKA
:ok:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Śro sty 19, 2011 22:59
przez molly88
Mru :1luvu: :ok:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 6:30
przez Figaro52
Kciuki ,żeby szybko wracała do zdrowia :ok: :ok:
Dziewczyny wiecie ,że jak jej zdejmą gips to można ją rehabilitować w wodzie ( rehabilitacja poprzez pływanie) Kot z reguły nie jest tym zachwycony , ale pomaga :mrgreen:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 6:55
przez JOOAŚKA
:1luvu: śliczna

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 8:35
przez Mruczeńka1981
Nie pozostaje mi nic innego jak dodać :1luvu:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 9:33
przez ciekawa.swiata
o rehabilitacji pomyślimy jak już wszystko będzie na swoim miejscu :)
Mru jest zaskakująco spokojna, przed chwilą dostała zastrzyk przeciwbólowy i wreszcie może uciąć sobie komara :)
Nadal je wyłącznie whiskasa, nawet jak jej zmieszam z odrobinką cosmy, to kłuje w ząbki :D
no trudno, póki co lepszy whiskas niż nic...

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 11:15
przez mawin
Mru jest śliczniutka :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 11:37
przez Zołzik
a jak tam psażerowie na gapę w uszach się mają?

Jak malutka Mru się czuje? Jedziesz jutro po zapas środka przeciwbólowego na weekend, czy da radę bez?

A słuchaj ten gips jak jej w poniedziałek zdejmą, to założą nowy, czy jak - bo nie skumałam troszkę ;)

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 11:45
przez ciekawa.swiata
Pasażerowie na gapę umierają +... dzisiaj już nie było AŻ takiej tragedii przy czyszczeniu kopalni ;)
Co do środka przeciwbólowego, to wydaje mi się, że maleństwo da radę... mam jeszcze na jutro i na sobotę, także najgorszy okres zabezpieczony :)
Jeśli okaże się, że potrzeba też w niedzielę, to podjadę na ślężną, na pewno mają tam tolfedyne, ale ona działa 24-48h więc myślę, że nie będzie takiej potrzeby :)

Myślę, że po ściągnięciu gipsu zrobią prześwietlenie i sprawdzą czy wszystko jest na swoim miejscu, po czym jeśli się okaże, że jest, to założą miękki opatrunek... albo znowu gips (też nie wiem jak się postępuje w takich przypadkach). Jeśli nie zrasta się prawidłowo, to pewnie będą śrubować...
Oby wszystko poszło dobrze :ok:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 14:10
przez Kruszyna
Mru :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 17:07
przez ula-misia
śliczny czarnuszek -trzymam kciuki za zdrówko :kotek: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

PostNapisane: Czw sty 20, 2011 20:59
przez ciekawa.swiata
Dzieciak leży i chce tylko, żeby miziać. Jak wychodzę to płacze na pół domu. Dzisiaj, jak jechałam do Ewelinki po klatkę, to się skubana wyczołgała z posłanka. Je i pije normalnie, siusia, ale chyba ją troszkę przytkało, bo od wtorku od południa nie zrobiła kupki... co prawda dopiero dzisiaj zaczeła jeść konkretne ilości jedzenia, ale to mimo wszystko długo. Masowałam jej brzuszek i podałam trochę oliwy z oliwek... olej parafinowy kupię jutro. Dziwne to, bo je wyłącznie mokrą karmę i to jeszcze rozdziamdzianą z wodą... kurcze, zaczynam się niepokoić
Ale uszy już nie swędzą, nie trzepie główką i patyczki coraz czystsze wjmuję :)
Jak myślicie, pora z tym zatkaniem jechać do weta? czy dać jej jutro olej parafinowy i jeszcze poczekać?