Inga z charakteru i z wyglądu przypomina mi bardzo, ale to bardzo naszą byłą tymczaskę Djunę (zaryzykowałabym i powiedziała nawet, że Inga jest...piękniejsza
).
Myśmy tez długo mieli z nią różnego rodzaju problemy - nie lubiła psów, kota, czasami nawet nas... Był okres kiedy się "wyprowadzała" - skakała po karniszach żeby dostać się do lufcika i wyła przy oknie..
Ale przetrwaliśmy wszystko - pomógł spokój, akceptacja, wyciszony, spokojny głos.
I Djuna się zmieniła. Przekonała się do nas, a potem, jak pojechała w końcu do domku, to myślę, że było jej już łatwiej.
Ale trzeba też przyznac, że jej domek jest bardzo cierpliwy, toletrancyjny i nie wymaga od niej natychmiast i już, zaraz...
Szanuje jej kocią naturę i indywidualizm. I kaprysy kociej Damy
Tylko trzeba jeszcze poznać lepiej trochę Ingę. W schronisku nie było takich możliwości.
A co do kotów tych "słabszych" psychicznie.
Mieliśmy takiego Gaspara, który był oazą spokoju i łagodności... Ale nasze zwierzaki (tymczas Migotka i Pies Kora) upatrzyły go sobie na ofiarę. Nie lubiły za bardzo Gaspara, przeganiały... Zwłaszcza Migotka, która była również taką trochę kapryśną kocią indywidualistką...
I obawialiśmy się, kiedy Gaspar poszedł do domu z drugim kotem (kotką w zasadzie). Ale tam - ku naszemu zdziwieniu świetnie się dogadał z rezydentką i nie było większych kłopotów, a może właściwie nie było ich specjalnie wcale. Migotka z kolei zaakceptowała bezkompleksową rezydentkę w domku do którego poszła. Choć też to wydawało się niemożliwe i przez dwa tygodnie siedzieliśmy jak na szpilkach...
Wydaje mi się, wg mojego skromnego doświadczenia, że w przypadku takich kotów jak Inga, trzeba przede wszystkim czasu, cierpliwości i akceptacji. Spokoju.
Ja wiem, ze to trudne, kiedy jest jakaś "akcja" np. z psem i "lecą kudły", ale ... jak się wie, ze nie ma wyjścia i trzeba przetrwać, to sprawy zaczynają wyglądać inaczej... Człowiek zaczyna myśleć kategoriami, jak pomóc w tej sytuacji, co zrobić ( a w sumie nie wiem, czy trzeba coś specjalnie robić, czy tylko zostawić wszystko swojemu biegowi, ale mogę się mylić, bo nie ogarniam wszystkich przypadków), człowiek mysli, jak pomóc, a nie jak pozbyć się kłopotu..
Ale rozumiem, że są ludzie, którzy nie radzą sobie bądź nie mają czasu, ochoty, doświadczenia by użerać się z trudniejszymi przypadkami...
A Inga to kocia dama, indywidualistka. Salonowa ozdoba, którą czasami można jedynie podziwiać. A jeśli pozwoli na więcej... to tylko brać i się cieszyć...
A jest piękna...
Djuna np. okazała się naprawdę fajną kocią przyjaciółką dla swojej Pani... Tylko trzeba było czasu...
I cieszymy się, że w Twoim domu M_o, Inga ten czas dostała.
Dostała swoją szansę.
Kiedy już będziesz mogła o niej powiedzieć dużo, wtedy trzeba będzie bardzo uważnie przebrać oferty