Inga noc przespała spokojnie. Tylko przed siódmą nieco pobiegała i raz, czy dwa zaśpiewała. Wczoraj dała się wziąć na ręce i posadzić na kolanach.
W domu zostały wydzielone terytoria wpływów - domeną Ingi jest sypialnia (i koszyk tuż koło kaloryfera). Oczywiście przybiega do kuchni na każdy dźwięk misek i odwiedza pozostałe miejsca, ale wizytując drugi pokój zachowuje się niczym ambasador zwaśnionych krajów odwiedzający ten drugi kraj;)))
Kurczak i josera są jedzone ze smakiem. Puszka z sosem nieco mniej kusi. Kupię dziś z galaretką - może będzie lepsza;)
Inga pozwoliła się dziś łaskawie pogłaskać TŻ-owi. Czekamy niecierpliwe na dzień, w którym Inga zacznie pokazywać swoja osobowość, bo jakoś nie chce się nam wierzyć, iż należy do kotów małoobsługowych;)
P.S> Jedzenie właściwie wpływa na to, co Inga zostawia w kuwecie;)
Informuję, że wątróbka kurzęca jest smaczna. Tak powiedziała Inga oblizując się po zjedzeniu zawartości jednej miseczki jako danie główne kolacyjne i zawartości drugiej - jako deseru;) [oczywiście podanego znacznie później niż kolacja]
TŻ stwierdził, że trzeba szybko znaleźć Indze dom, bo on później nie da rady jej oddać.
Inga ma na pleckach zasklepiającą się niewielką ranę. Albo jakiś kot albo pies. Pozwala sobie to obejrzeć - goi się ładnie, jest już strupek. Kotka coraz odważniej pojawia się w pokoju - spaceruje z ogonem wysoko podniesionym do góry. Dziś razem z Nusią czekały w kuchni na kurczaka i Nusia zapomniała na nią nasyczeć;)))
a co tam będzie Nusia traciła energię na syczenie M_o możesz zrobić ze mnie, albo z Małej straszaka na TZ postrasz, ze jak nie odda Ingi, to bedziemy marudziły przy kazdym spotkaniu