Od jakieś dwóch tygodni pod blokiem w Ustroniu w śmietniku urzęduje śliczny kotek, na moje oko zdrowy.
Jest straszną przylepą, lgnie do człowieka, sam wskakuje na ręce, aż prosi, bym go zabrała ze sobą. Jak go upuściłam, to sam wskoczył do otwartego plecaka, serce moje krwawiło, nie mogę dać mu DT, ponieważ moi rodzice nie zgadzają się, a poza tym w domu mam 15 letniego jorka, prawie 2 letniego kocurka oraz 2 kroliczki, a dokarmiamy na ogródku jeszcze 3 koty wolno biegające.
Mogę go zabrać do Katowic, umieścić w DT, zafunduje kastrację, oraz utrzymanie kota aż do znalezienia dla niego DS.
Bardzo proszę o pomoc, to prawda w śmietniku ma budkę kartonową, ciepły koc, oraz żarełko.
Kocurek moim zdaniem jest kotem domowym skoro tak lgnie do czlowieka, musiał komus uciec, albo ktoś go wyrzucił.
Dzisiaj wieczorem wracam do Katowic.

