Strona 1 z 6

Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 15:10
przez Szalony Kot
Wielu imion, ale na każde zasłużył :D
Obrazek

Jestem dziko wdzięczna ZuzCat i jej chłopakowi, to żadne słowa tego nie wyrażą... To dzięki nim Lusiek ma co jeść, w czym mieszkać i jest za co go leczyć!
Z niedzieli, 9.12.2010:
W schronie Pan Kot zachowywał się spokojnie, pogłaskany przyjmował głaski, a jak, ale bez rewelacji. A aucie trochę pomiauczał, ale już jak wyjechaliśmy na główną drogę, to zamilkł. W lecznicy okazało się, że musimy czekać przynajmniej godzinę, bo był tam ostry dyżur - ale Pan Kot zachowywał się wzorowo przez cały czas.
W końcu o 16 udało nam się wejść do gabinetu (przyjechaliśmy o 14.30...). Pani wet obejrzała oczka i nosek, antybiotyk zostawiła ten sam, oczka zaleciła przemywać kroplami ze świetlikiem. Powiedziała, że w zależności od tego, jak długo kocio nie jadł, tak wygląda jego wątroba i że może być różnie...
Potem badanie krwi, ale Pan Kot odwodniony, więc zapowiedzieli, że jeśli krwi będzie za mało na badania, to jutro powtórzą. I kroplówka, kolejna bita godzina na samym zakraplaniu kota. Mniej więcej w połowie biały książę stwierdził, że koniec tego dobrego, powstajemy!
Powyrywał się, porzucał, a my w końcu zrozumieliśmy, o co kotu może chodzić - szybki myk i zaraz przed nim stał pasztecik dla rekonwalescentów. Pani recepcjonistka nałożyła tak troszkę troszkę, weszła ze słowami "ja wątpię, czy on choćby tyle zje...", a kot na widok karmy mało nie wystrzelił nam z wenflonu :ryk:
Zjadł, pożarł, wymiauczał, że jeszcze. Potem pani wet nas zganiła, że rzygać będzie, jak tacyśmy miętcy i cały pasztecik (100 gram) mu daliśmy... ale w sumie z pół godziny to dziamał.
Więc do masy leków dostał jeszcze coś na wymioty. Nasza wina, teraz już dzielimy na małe porcyjki :oops:
Nie rzygał, zadowolony się zwinął i poszedł spać :twisted:

Ale ogólnie jest zainteresowany, wenflon oczywiście ściągnął jak tylko odwróciliśmy swoją uwagę, ma już zakupione wszystko, co trzeba kotu na pierwsze kilka dni w zasadzie.
Jeszcze tylko transporter i drapak, ale to już chcę, żeby moja psiapsióła, u której kot docelowo będzie mieszkał ( i może, może zostanie...) się włączyła, a co :D

Co nas cieszy - że może jednak co nieco jadł i wątroba jeszcze daje radę. Że jest żywy, że się łasi do nas, że przychodzi na wołanie (nieco dłuższe, ale jednak), że sam próbuje się myć.
Nie ma nic w kuwecie - chyba, że leje jak wychodzę gdzieś po kątach (a to niestety mała graciarnia i może tak być, że nie przyuważę...).
Co martwi - wątroba... oczka, które (zwłaszcza jedno) w ogóle się niemal nie otwierają. Dopiero przy nieco ciemniejszym świetle u mnie oczka rozchylił, ale tez to jedno to tak ledwo ledwo. Czerwone całe.
Na brak apetytu nie narzekamy :ryk: :ryk: :ryk:

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 15:13
przez Szalony Kot
To w ogóle kot, który może jeść i jeść... i w dodatku ma niesamowity węch, wyniuchuje karmę przez zamknięte opakowania. Dlatego dziś w nocy wlazł na pianino, rozszarpał opakowanie z suchą karmą i zjadł tyle, ile mu się podobało... Aga część zebrała z podłogi, Lusiek oczywiście pomagał.
Szczęśliwie nie zwracał, ale dziś cały dzień miał leniwy, leży i wywala brzuch i śpi :mrgreen:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Oczka jak widać po fotkach coraz lepiej. Poza jednym, na nim jest chyba wrzód, weterynarz to obejrzy w środę na kontroli. zakraplamy kropelek masę, trzy razy dziennie po trzy sztuki, jest przy tym trochę roboty. Nie lubi tego, ale nie aż tak, żeby się nie dało zrobić.
Biega i skrzeczy, kiedy przychodzi do jedzenia.
Pięknie załatwia się do kuwety. Serio, zero z tym problemu - nawet w nowym miejscu (u Agi) od razu ją odnalazł. Więc się nie martwię, że w nowym domu sobie nie poradzi.

Na zdjęciu z parapetem - jeszcze wczoraj stało tam kilka butelek dekoracyjnych. Dziś już Aga schowała wszystkie, bo o jedną mniej ma dzięki interwencji kota... Lusiek nie narzeka, teraz ma jeszcze więcej, żeby obserwować, co się dzieje za oknem.

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 15:59
przez magaaaa
SIę meldujemy z Sith...

Ale ładny Lusiek :!:
I zero deprechy, co? :ok:
Oj kociska biedne schronowe :cry:
Prałyscie go już?
Moja Sith nie prana (zwykle piorę od razu) ale jakoś się boję, szkoda mi jej stresować.

SUPER!

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 16:01
przez Neigh
Bardzo dekoracyjny kot:-) trzeba uważać...na takie odkarmiane......ja miałam psa, który przypominał kręgosłup....karmiłam go po takiej odrobince, bo miał tak zaciśnięty żołądek, ze wszystko zwracał.....jest zabawa.

A tak przy okazji, to Ci miałam napisać, ze jakbyś miała jakieś zbędne domy dla białasów, to ja mam ciagle takiego królewicza do oddania....zaraz wkleję wątek

viewtopic.php?f=13&t=116270
Z rok mu już domu szukam.......na strychu bidul nieogrzewanym mieszka - a taki cudny.....

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 16:11
przez magdaradek
ŚLICZNY :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 17:26
przez dragonfly.87
awww ^^ piękności!!! doczytałam, że kot wcina ile wlezie, także conv Ci chyba nie potrzebny ;)

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Czw gru 09, 2010 18:20
przez magaaaa
Kocie, a ile Pan Kot ma lat?
No udał Ci się niesamowicie.
Piękny jak malowanie!
A że zwalił butelkę z parapetu? Nie pierwszą i nie ostatnią :twisted:

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 16:39
przez Szalony Kot
Uff, dopiero mogę odpisać :)

Deprechy nie widać, rzeczywiście, wcina (i pilnujemy, co by nie zwracał) wszystko jak lezie i wydaje się, że mógłby w każdej ilości.
Według przyjęcia na Paluch ma 8 lat, według wypisu - 6 i 11 miesięcy, według wpisu u weterynarza 6, a sama wet powiedziała, że 4-5 :mrgreen: Więc pewności nikt nie ma.

Jest z nim coraz lepiej, zdecydowanie wygląda tak, że tylko się zachwycać można. On ma taaaaki puszysty ogon śmieszny, im dłużej z nami, tym bardziej wielkoogoniasty się robi. Oczko jedno piękne, złote przecudnie - a drugie takie pokryte jakby bielmem? Nie wiem, to jest tak, że na górze ma taką jakby grubą czerwoną żyłę (wrzód?), potem na całości taką białą, chyba gęstniejącą pokrywę, a pod spodem widać zaczerwienione oko.
W środę idziemy do weta, w przyszłym tygodniu mamy nadzieję na konsultację u Garncarza. Zobaczymy jeszcze, co sam wet powie w środę, taki zwykły, ale dobry.
Mam pytanie, czy może ktoś orientacyjnie robił coś podobnego i wie, jaka jest cena usunięcia/ wyleczenia czegoś takiego? To się operacyjnie usuwa?

I niestety ciągle katarzymy :/ Kicha, rzadziej niż na początku, ale ciągle kicha.

Poza tym duuuużo śpi.

Nie prałyśmy jeszcze, póki katarzy. Czeszemy dużo, on czesanie uwielbia, wyczesują się głównie te brudniejsze, resztą on sam dolizuje, tylko tak intensywnie, że już odkłaczającą kupujemy.
I zaczynam go ogłaszać, powolutku. Jakby ktoś więcej się zgłosił, to będę pamiętać o Tobie, Neigh :)

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 18:32
przez dragonfly.87
no to duże kciuki za Białaska :ok: oby się szybko katarku pozbył przynajmniej! :)

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 19:49
przez mpogorzelski
jestem

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 19:59
przez Neigh
Wielkie dzięki za pamięc:-)

Kciuki trzymam.....

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 20:15
przez Szalony Kot
Cieszę się, że mamy nowych fanów :)

W ogóle to nie wiem, czy opisywałam, jak to Lusiek lubi leki. Wszystkie :>
Otóż w ogóle nie przeszkadza mu antybiotyk. Ani odrobiny, w końcu jest z jedzeniem, więc wtrząchnie każdą ilość. Scanomune też mu nie przeszkadza, ale jego prawdziwą miłością jest Trilac.
Jak Aga mu dawała na wieczór ostatnio, to się rozsypało jej trochę na blacie, ale poszła spać, bo sprząta przy rannym świetle. Zaś rano okazało się, że Lusiek zlizał pozostały proszek z blatu, a opakowanie Trilacu wyciągnął z szuflady, przyniósł sobie do transportera i memlał, memlał, lizał, ssał... Do środka nie udało mu się dostać, chociaż bardzo próbował, ale opakowanie trzeba było wyrzucić :twisted:

No i kropelki zawsze zapuszczamy mu przed jedzeniem, więc gdy przychodzi pora na krople, to się łasi, miauczy, sam przychodzi... Taki to bezproblemowy kot! :)

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 20:19
przez mpogorzelski
Kot-lekomaniak :) Moje marzenie...

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 20:20
przez magaaaa
No proszę...
A my z Sith mamy zawsze przedstawienie jak trzeba zapuszczać...
A może chcesz folda?

Re: Biały Pan Kot vel Lusiek vel Urwis

PostNapisane: Nie gru 12, 2010 20:22
przez Szalony Kot
Co to jest fold..?

I jeszcze baaardzo dziękuję ZuzCat za to, że zdecydowała się nam zostawić transporter! Ja to się jej nie wywdzięczę za to, co dla nas robi...