Mała Lili już w domku. Uff...

Pewnego wietrznego dnia podczas robienia zakupów prawie wybiłam sobie zęby na chodniku, potykając się o kotkę, łaszącą się do moich stóp. Zwierzakowi naszczęście nic się nie stało. Najpierw pomyślałam, że z pewnością należy do kogoś z okolicy, poszłam więc dalej. Niestety mała nie opuściła mnie ani na krok. Bałam się, że zgubi drogę do domu, wziełam ją więc na ręce (upuszczając parę razy po drodze zmaltretowane już pomidory) i zapukałam do domu, obok którego widziałam kotkę wcześniej. Niestety tam odprawiono mnie z kwitkiem, działo się tak we wszystkich domach w okolicy. W końcu zdecydowałam, że zabiorę małą do siebie, a potem rozwiesze ogłoszenia o zaginionej kotce. I tak zrobiłam. Niestety mimo plakatów w szkole, notatki w intenecie na stronie naszego miasta i adnotacji w gazecie nie otrzymałam ani jednego telefonu, żadnych zmartwionych głosów szukających swojego zwierzaka.
Teraz kociczka (ochrzcona została imieniem Lilith) baraszkuje po domu wkurzając mojego kochanego rezydenta. Właśnie on jest jednym z powodów dla których nie mogę dłużej gościć u siebie Lili, poza tym moja mama nie jest zadowolona z drugiego kota, a jak wiadomo nastoletnie córki nie mają zbyt wiele do powiedzenia w takich kwestiach.
Cóż. Dlatego właśnie potrzebuję pomocy. Jakiejś dobrej duszy, która zaopiekuje się Lilith i, albo przekaże ją innej kochającej rodzinie, albo da jej dom na stałe. Ultimatum jest schronisko, ulica, albo stodoła u kuzyna. Może, gdyby nie fakt, że kotka jest absolutnie domowa, korzysta z kuwety i mruczy, wciąż pragnąc ludzkiego dotyku, oddałabym ją kuzynowi. Może. Ale zdaje sobie sprawę, że tam jej szansę na przeżycie nie są duże, a szanse na uwagę, której potrzebuje są znikome.
Lili jest niezwykle sympatyczna, żywiołowa. Co tu dużo mówić rozbrykana z niej gaduła. Ale jest również najbardziej miziastym kotem jakiego widziałam, a jej motorek to już coś (ładniej mruczy chyba tylko mój Rufus).
Proszę was o pomoc!! O DT lub Ds, cokolwiek. Nie chcę wyrzucać jej na ulicę, lub oddawać do schroniska, czy stodoły.
Oto kilka jej zdjęć:

Uploaded with ImageShack.us



Mieszkam w Nowym Mieście Lubawskim i kompletnie nie wiem jak to by moglo być z transportem, ponieważ nie posiadam nai samochodu, ani prawa jazdy ze względu na mój wiek.
Naprawdę prosze was, błagam o pomoc. Kotka tak kochająca człowieka nie może wylądować gdzieś na ulicy.
Teraz kociczka (ochrzcona została imieniem Lilith) baraszkuje po domu wkurzając mojego kochanego rezydenta. Właśnie on jest jednym z powodów dla których nie mogę dłużej gościć u siebie Lili, poza tym moja mama nie jest zadowolona z drugiego kota, a jak wiadomo nastoletnie córki nie mają zbyt wiele do powiedzenia w takich kwestiach.
Cóż. Dlatego właśnie potrzebuję pomocy. Jakiejś dobrej duszy, która zaopiekuje się Lilith i, albo przekaże ją innej kochającej rodzinie, albo da jej dom na stałe. Ultimatum jest schronisko, ulica, albo stodoła u kuzyna. Może, gdyby nie fakt, że kotka jest absolutnie domowa, korzysta z kuwety i mruczy, wciąż pragnąc ludzkiego dotyku, oddałabym ją kuzynowi. Może. Ale zdaje sobie sprawę, że tam jej szansę na przeżycie nie są duże, a szanse na uwagę, której potrzebuje są znikome.
Lili jest niezwykle sympatyczna, żywiołowa. Co tu dużo mówić rozbrykana z niej gaduła. Ale jest również najbardziej miziastym kotem jakiego widziałam, a jej motorek to już coś (ładniej mruczy chyba tylko mój Rufus).
Proszę was o pomoc!! O DT lub Ds, cokolwiek. Nie chcę wyrzucać jej na ulicę, lub oddawać do schroniska, czy stodoły.
Oto kilka jej zdjęć:

Uploaded with ImageShack.us



Mieszkam w Nowym Mieście Lubawskim i kompletnie nie wiem jak to by moglo być z transportem, ponieważ nie posiadam nai samochodu, ani prawa jazdy ze względu na mój wiek.
Naprawdę prosze was, błagam o pomoc. Kotka tak kochająca człowieka nie może wylądować gdzieś na ulicy.