Strona 1 z 1

Mała Lili już w domku. Uff...

PostNapisane: Czw lis 11, 2010 20:00
przez ciemno_niebieska
Pewnego wietrznego dnia podczas robienia zakupów prawie wybiłam sobie zęby na chodniku, potykając się o kotkę, łaszącą się do moich stóp. Zwierzakowi naszczęście nic się nie stało. Najpierw pomyślałam, że z pewnością należy do kogoś z okolicy, poszłam więc dalej. Niestety mała nie opuściła mnie ani na krok. Bałam się, że zgubi drogę do domu, wziełam ją więc na ręce (upuszczając parę razy po drodze zmaltretowane już pomidory) i zapukałam do domu, obok którego widziałam kotkę wcześniej. Niestety tam odprawiono mnie z kwitkiem, działo się tak we wszystkich domach w okolicy. W końcu zdecydowałam, że zabiorę małą do siebie, a potem rozwiesze ogłoszenia o zaginionej kotce. I tak zrobiłam. Niestety mimo plakatów w szkole, notatki w intenecie na stronie naszego miasta i adnotacji w gazecie nie otrzymałam ani jednego telefonu, żadnych zmartwionych głosów szukających swojego zwierzaka.
Teraz kociczka (ochrzcona została imieniem Lilith) baraszkuje po domu wkurzając mojego kochanego rezydenta. Właśnie on jest jednym z powodów dla których nie mogę dłużej gościć u siebie Lili, poza tym moja mama nie jest zadowolona z drugiego kota, a jak wiadomo nastoletnie córki nie mają zbyt wiele do powiedzenia w takich kwestiach.
Cóż. Dlatego właśnie potrzebuję pomocy. Jakiejś dobrej duszy, która zaopiekuje się Lilith i, albo przekaże ją innej kochającej rodzinie, albo da jej dom na stałe. Ultimatum jest schronisko, ulica, albo stodoła u kuzyna. Może, gdyby nie fakt, że kotka jest absolutnie domowa, korzysta z kuwety i mruczy, wciąż pragnąc ludzkiego dotyku, oddałabym ją kuzynowi. Może. Ale zdaje sobie sprawę, że tam jej szansę na przeżycie nie są duże, a szanse na uwagę, której potrzebuje są znikome.
Lili jest niezwykle sympatyczna, żywiołowa. Co tu dużo mówić rozbrykana z niej gaduła. Ale jest również najbardziej miziastym kotem jakiego widziałam, a jej motorek to już coś (ładniej mruczy chyba tylko mój Rufus).
Proszę was o pomoc!! O DT lub Ds, cokolwiek. Nie chcę wyrzucać jej na ulicę, lub oddawać do schroniska, czy stodoły.
Oto kilka jej zdjęć:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mieszkam w Nowym Mieście Lubawskim i kompletnie nie wiem jak to by moglo być z transportem, ponieważ nie posiadam nai samochodu, ani prawa jazdy ze względu na mój wiek.
Naprawdę prosze was, błagam o pomoc. Kotka tak kochająca człowieka nie może wylądować gdzieś na ulicy.

Re: Mała Lili! DT/DS lub schronisko/ulica! POMOCY!

PostNapisane: Czw lis 11, 2010 20:12
przez gerardbutler
trzeba pomóc kociakowi w górę hop po domek

Re: Mała Lili! DT/DS lub schronisko/ulica! POMOCY!

PostNapisane: Czw lis 11, 2010 20:34
przez ciemno_niebieska
Zapomniałam jeszcze dopisać, że mała jest zpewnością kotem, który może zamieszkać w już zakoconym domu. Pomimo buczenia i syczenia ze strony Rufusa ona wciąż do niego podchodzi pokojowo nastawiona (co może się dla niej skończyć nieprzyjemnym pacnięciem rudą łapą :mrgreen: ).

Re: Mała Lili! DT/DS lub schronisko/ulica! POMOCY!

PostNapisane: Czw lis 11, 2010 21:51
przez SecretFire
Hey CN nie poddawaj sie, moze mama jednak zmieknie. Pomoge chociaz podrzucac, bo mi sa rece zwiazane.

Re: Mała Lili! DT/DS lub schronisko/ulica! POMOCY!

PostNapisane: Nie lis 14, 2010 14:16
przez ciemno_niebieska
Prośba już nieaktualna. Naszczęście udało się znaleźć Lily świetny dom. Okazało się, że mój kuzyn szukał jakiegoś kociaka już dwa tygodnie i na żadnego nie mógł się zdecydować. Zadzwonił, więc do mnie z prośbą o pomoc (miał zamiar poszukać jakiegoś maluszka na miau, ale nie znał adresu), a ja odrazu zaproponowałam mu by odwiedził małą Lilith. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Tak samo ze strony kota, jak i człowieka.
Ufff, co za ulga. Naprawdę nie wiedziałam, że to takie dobre uczucie znaleźć jakiemuś zbłąkanemu kociakowi Jego człowieka. :ok:

:kotek: Lily pozdrawia z nowego posłania na parapecie w swoim domu.

Re: Mała Lili już w domku. Uff...

PostNapisane: Nie lis 14, 2010 16:59
przez SecretFire
CN to prowadz dalej watek, albo kuzyn niech sie zamelduje. Ciesze sie, ze sie udalo. Fajny zbieg okolicznosci.