Strona 1 z 19

Zreperowany TeOdorek poszukuje kogoś, kto go pokocha. Sz-n

PostNapisane: Śro paź 13, 2010 17:59
przez kya
Przyszedl nie wiadomo skad albo ktos go podrzucil . Zagubiony, niemlody, wyploszony a co najgorsza schorowany. Rana na uchu, kk i diabli jeszcze wiedza co . Smrod z pyszczka wali na kilometr wiec dostal imie Odorek. Odganiany przez moje podworkowe stadko biegiem zjadal dwie lub trzy porcje mokrego i znikal. Nie jest calkowitym dzikusem , widac ze mial stycznosc z ludzmi wiec albo jakis zagubiony albo wyrzucony . Przez 5 dni dostawal dopyszcznie antybiotyk, ale poprawy nie bylo . Z braku DT dzieki pomocy ciotki Agiis zostal odwieziony do weta gdzie mozna na miejscu leczyc kota. Sam pobyt tam kosztuje 30 zl za dobe+ koszty leczenia . Nie dam rady bardziej wydrenowac portfela tym bardziej ,ze w domu mam jeszcze 3 swoje koty i 2 tymczasy .
Bede wystawiac na bazarki co sie da aby tylko pomoc Odorkowi .
To jest Odorek jeszcze na podworku:
Obrazek Obrazek
A to zdjecie zrobione juz w klatce u weta :
Obrazek

Na razie zapraszam tu po bizuterie: viewtopic.php?f=20&t=117475&p=6436903#p6436903

Odorek po zakonczeniu leczenia bedzie potrzebowal jakiegos domu. Gdyby ktos chcial przygarnac biedaka chociazby na dzialke to byloby cudownie . Ulica dla tej pierdoly to smierc .

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Śro paź 13, 2010 19:14
przez agiis-s
podrzucam ...Odorek potrzebuje lekarstw, spokoju i domu

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Czw paź 14, 2010 11:41
przez Istna
dobrze, że udało się go złowić i że jest pod opieką :ok:

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Czw paź 14, 2010 13:16
przez agiis-s
Ciotko jak się ma Odoreck? 8)

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Czw paź 14, 2010 13:41
przez kya
Bardzo nie podoba im sie rana na jego uchu. Pani obwia sie ,ze to moze sie nie goic, bo to miejsce jest pozbawione skory i wtedy trzeba bedzie uspic kota i szyc . Na razie smaruja go jakims paskudztwem, a jak po tym nie bedzie widac poprawy to szycie. Dal sobie dzisiaj wzglednie grzecznie dac zastrzyki ,troszke mniej leci mu z oczu. Wczoraj ladnie zjadl a dzisiaj niestety mniej. Na oslode zeby mu bylo milej dostal cieply termoforek .Ogolnie cienko jest dosyc ale nie dramatycznie.

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Czw paź 14, 2010 13:54
przez agiis-s
wczoraj był cały dzień przegłodzony może dlatego tak wcinał...a dzisiaj już dostaje systematycznie

mam nadzieje że będzie ok

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Pt paź 15, 2010 15:03
przez agiis-s
hopsam Odorka...

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 17:27
przez kya
Odorek nadal w szpitaliku.Wczoraj zastalam go ze zwieszona glowa w kuwetce jakby chcial sie schowac w zwirku. Sztywny ze strachu,oczy zamkniete. Cala jego postawa wyrazala " Mnie tu nie ma, nie patrz na mnie" . Malenki boksik z malenka kuwetka i reczniczkiem nie jest dobrym miejscem do zdrowienia, ale naprawde nie mam co z nim zrobic. Ryczalam wczoraj, zryczalam sie na samo wspomnienie w pracy dzisiaj .... Rano TeOdorek byl operowany. Udalo sie zacerowac ucho za 1 razem wiec wetka podjela szybka decyzje i zeby 2 raz go nie usypiac od razu go wykastrowala. W pyszczku nadzerek nie bylo za to trzeba bylo usunac 2 zepsute ząbki . Koszty leczenia TeOdorka powalaja mnie ,musze poszperac cos na bazarki . Rozpaczliwie szukam dla niego DT albo DS, ale kto zechce biednego , kilkuletniego TeOdora gdy tyle slodkich ,mlodych koteczkow szuka domow?:( Byl moment wczoraj ,ze pomyslalam sobie "uśpić go" , po co ma sie meczyc teraz, a potem i tak gdzies zginac na ulicy bo to pierdola kocia taka. Ale jak wtulil mi sie w reke,jak zaczal ugniatac lapkami, a potem zaprezentowal jak to on ladnie potrafi jesc w towarzystwie ... poryczalam sie i kazalam operowac łajzę . Jutro jade w odwiedziny, pstrykne mu jakies zdjecie .

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 17:39
przez e-dita
Oby szybko się zregenerował po operacji.

Kya, jak wysokie są te koszty?

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 17:43
przez proequo
Ja mogę wziąć spokojnego kastrata do moich wolnożyjących kotów na wymianę za Serafina i Szczurka. Jest schronienie, jest jedzenie, działka stosunkowo bezpieczna, o ile kot uważa na konie i nie zapuszcza się zbyt daleko.

Swoją drogą 30 zł za takie warunki to dość sporo...
No ale ważne, że w ogóle jest miejsce, by kota przechować.

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 17:53
przez agiis-s
ja się dorzucę na leczenie TeOdorka jakby coś
jak długo kocio będzie musiał w lecznicy zostać?

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 18:14
przez kya
Na razie nie wiadomo jak dlugo jeszcze bedzie sie leczyl.Wetka wspominala o 5 dniach. Ma dostac jakis antybiotyk o przedluzonym dzialaniu . W zasadzie sama mowila ,ze fajnie gdyby on mogl przebywac w lepszych warunkach niz ta klitka .Szkoda ze tam nie ma warunkow zeby ustawic klatke wystawowa,mialby istne salony . Do wczoraj zaplacilam 250 zl, jutro bede sie liczyc z kastracji,kroplowki, antybiotykow - czesciowo operacje oplacilam wczoraj . Moze to nie sa jakies kolosalne sumy ,ale dla mnie duzo .
Kota nie jest dziki , zna reke czlowieka i tuli sie ile sil . Potrafi udeptywac, mruczec...jak normalny kot domowy . Sandra gdybym miala warunki na 2 tymczasy to sama wzielabym TeOdorka do siebie . Tak bym chciala zeby ktos dal mu szanse na normalne zycie :(

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 18:21
przez agiis-s
w klatce wystawowej u mnie w piwnicy będzie mu lepiej?

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 18:35
przez proequo
kya pisze: Sandra gdybym miala warunki na 2 tymczasy to sama wzielabym TeOdorka do siebie .

Żeby nie wyszło, że chodziło mi o wymianę ;) Ja mogę wziąć Teo na tymczas wychodząco-wchodząco-wolnożyjący niezależnie od moich SSów, tylko błagam Was: pomóżcie mi je gdzieś ulokować, bo dziś sytuacja jest już absolutnie na ostrzu noża.

Jakie koty mają u mnie warunki?

Wielki budynek z kamienia i cegły oraz domek holenderski i budy, by się schronić. Dużo zakamarków, paszarnia z sianem itd. Silne, dorosłe koty raczej nie narzekają. Karmię RC Sterylised, albo RC Outdoor, chyba że czasy są ciężkie - wtedy nie ukrywam, że leci Whiskas i Kitekat. Jako przysmak koty dostają puszki (Koshida, Kokra, Kitekat). Raz, a jak finanse pozwalają, to dwa razy w tygodniu daję biały ser i jajka. Jeśli gotuję dla psów, to koty mają pierwszeństwo do garów i mogą najeść się ile wlezie mięsa z ryżem. Jak im się chce, to łykną mysz, czy ptaka, ale zazwyczaj przynoszą mi w całości do domu - więc głodne raczej nie są.

Mojego terenu jest dookoła 11 ha. Ze strony psów nic kotom nie grozi, bo puszczane luzem są tylko i wyłącznie psy, które nie ruszają kotów. Nie ma mowy o żadnym ganianiu "dla zabawy" i na zasadzie, że "kot sobie poradzi, ucieknie". Od razu mnie wkurw bierze, jak słyszę takie teksty :evil: Koty mają się czuć bezpiecznie, w końcu są u siebie w domu. Ze zwierząt największe zagrożenie stanowią konie, ale rozsądny kot raczej schodzi z drogi na widok galopujących 600 kilogramów. Ja wjeżdżając na teren i ruszając autem, zawsze sprawdzam, czy nic nie pałęta się pod podwoziem, czy w pobliżu kół. Kontroluję gości. Nie mogę tylko ręczyć za ludzi, którzy wjeżdżają pod moją nieobecność, aczkolwiek takich nieoczekiwanych gości jest raczej niewielu (czujna sąsiadka uprzejmie donosi).

Koty są regularnie odrobaczane i zabezpieczane Frontline. Nowe koty dołączane do stada mają robione testy białaczka/FIV.

Po co ta rozległa autoprezentacja?
Chciałam zobrazować za i przeciw bytowania kotów u mnie, aby pomóc podjąć Ci decyzję, czy chcesz oddać Teo pod moją opiekę. Opiekuję się kotami dobrze, ale ze względu na to, że są kotami wolnożyjącymi w gospodarstwie, nie mogę w pełni ręczyć za ich bezpieczeństwo. Już tak się zdażało, że któryś po prostu nie przyszedł pewnego dnia na karmienie i już nigdy więcej go nie widziałam i nie wiem, co się z nim stało.

W każdym razie jeśli chcesz, to wezmę Teo na tymczas, a jedyne o co proszę, to co jakiś czas trochę karmy i intensywna pomoc w znalezieniu domu dla SSów.

Re: Bardzo chory Odorek potrzebuje wsparcia nie tylko duchowego

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 18:40
przez agiis-s
Sandra one muszą razem iść do tego dt?