Witam trafiłam tu przez przypadek , ale cieszę sie bardzo , bo wszystkich uspokoję dalszymi losami Kiwi pomimo tego , że minęło już sporo czasu (3lata) . Pragnę jeszcze nadmienić , że tekst o Kiwi napisałam sama , ale tu na forum zastał umieszczony przez osobę , którą prosiłam o pomoc w znalezieniu dobrego domu dla Kiwi . Historia Kiwi jest podobna do tej opisanej wcześniej przez jedna z pań . Kiwi była kotem mojej córki , która dbała o nią i były przyjaciółkami . Niestety czasy mamy takie , jakie mamy i córka wyjechała za granicę , kiedy Kiwi miała 8lat . To był dla niej koszmar . Spędzała w pokoju córki cała dnie . Praktycznie kotki nie było . Tylko jak córka przyjeżdżała do Polski Kiwi wracała chęć do życia , chodziła za nią krok w krok , nie schodziła jej z kolan . Jak córka wychodziła spotkać się z przyjaciółmi kotka miałczała pod drzwiami . Mijały tak następne lata od przyjazdu do wyjazdu córki , aż do przeprowadzki . Wtedy złe samopoczucie Kiwi sięgnęło zenitu . Z trzech pokojów (90m2 ) na dwa (45m2 ) przy trzech dorosłych osobach i psie zmiana jest proszę mi wierzyć spora . Zwłaszcza dla kotki mającej do tej pory pokój 15m2 do swojej tylko dyspozycji ( pokój który kiedyś był tylko jej i mojej córki ) . Bałam się , że zagłodzi się na śmierć , nic nie chciała jeść , całe dnie snuła się po domu i pomiałkiwała żałośnie . Weterynarz powiedział , że jak Kiwi nie zaakceptuje nowej sytuacji może to się dla niej źle skończyć . I właśnie dlatego zmuszona byłam coś zmienić . Osoba , która zamieściła tu ten tekst znalała panią , zajmującą się kotami po przejściach , ale wiedziałam , że nie tędy droga . A ponieważ od jakiegoś czasu wszyscy moi znajomi wiedziali , że szukamy domy dla Kiwi odezwała się do mnie pani , której kot wpadł pod auto . Chciałabym bardzo , abyście Panie mogły zobaczyć jak wygląda teraz Kiwi . Piszę to ku przestrodze właścicieli kotów , żeby nie doprowadzać kotek bądź kotów do sytuacji , która je przerośnie , będzie traumą dla nich być może nawet śmiercionośną , że może czasem warto zaryzykować i spróbować coś nawet diametralnie zmienić , choćby nawet było to potępiane przez wszystkie tu na forum Panie. Nie ukrywam , że martwiłam się bardzo o Kiwi jak przyzwyczai się do życia gdzie indziej , ale juz po tygodniu zobaczyłam na własne oczy prawdziwe oblicze kotki , która , a zrozumiałam to dopiero teraz już od córki wyjazdu strasznie cierpiała . Jak już pisałam córka zajmowała się Kiwi jak dzieckiem i jak wyjechała nikt jej nie zastąpił , Kiwi nie dopuściła do siebie nikogo tak blisko . Czasem przychodziła do nas na chwilę , ale to już nie była ta Kiwi . Nowa jej właścicielki też stała się dla niej jak moja córka . Mieszkają we dwie w domku i są dla siebie najważniejsze . Nigdy nie pomyślałabym , że kotka , która nigdy ! nie opuszczała mieszkania , będzie swojej nowej pani przynosić do łóżka myszy . Tak więc drogie Panie czasem warto rozpatrzyć , różne rozwiązania i warto uwierzyć , że ktoś kto szuka kotce domu nie musi chcieć się go pozbyć , tylko kieruje się dobrem tylko i wyłącznie kota . Pozdrawiam wyrodna właścicielka Kiwi
