Mały czarny Lorenzo. Szukamy domu!!! zdj. kawalera s.10

Lorenza znalazła na ulicy wolontariuszka pewnej fundacji. Kociak był dziki, gryzący i drapiący. Trafił do Centrum Seidla, mojej zaprzyjaźnionej lecznicy. Czarny jak smoła, z wielkimi oczami, zdrowy jak rydz. A lecznicowy szpitalik to - mimo stałej obecności wetów - nie jest najlepsze miejsce dla takiego gnojka. No więc zabrałam go, ku wieeelkiej radości TZ-ta
Lorenzo jest u nas od tygodnia. Już nie dziczy. Owszem, jak człowiek idzie za szybko, albo zbyt gwałtownie - to mały zwiewa, ale już za chwilę ciekawie wygląda zza węgła. W ogóle wszędzie go pełno, wszystko musi tymi swoimi wielkimi gałami obejrzeć.
W dzień przychodzi już sam na kolana, w nocy pakuje się do łóżka, a nawet próbuje cyca na głowie szukać. Bo Lorenzo - wbrew poważnemu imieniu - jest jeszcze malutki, ma jakieś 9-10 tyg. Jest odrobaczony, zaszczepiony i kuwetkowy. Co tu jeszcze?...?
A, najważniejsze, Lorenzo szuka domu, o!
to kulkooki Lorenzo:


i zdjęcia od Cioci Magiji


Lorenzo jest u nas od tygodnia. Już nie dziczy. Owszem, jak człowiek idzie za szybko, albo zbyt gwałtownie - to mały zwiewa, ale już za chwilę ciekawie wygląda zza węgła. W ogóle wszędzie go pełno, wszystko musi tymi swoimi wielkimi gałami obejrzeć.
W dzień przychodzi już sam na kolana, w nocy pakuje się do łóżka, a nawet próbuje cyca na głowie szukać. Bo Lorenzo - wbrew poważnemu imieniu - jest jeszcze malutki, ma jakieś 9-10 tyg. Jest odrobaczony, zaszczepiony i kuwetkowy. Co tu jeszcze?...?
A, najważniejsze, Lorenzo szuka domu, o!

to kulkooki Lorenzo:




i zdjęcia od Cioci Magiji


