Strona 1 z 4

Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 10:13
przez malucka
To, że atakuje dorosłych to nic, my sobie z tym poradzimy. Tyle, że coraz zuchwalej atakuje naszego syna który ma niecałe 10 miesięcy. Kot jest u nas ponad rok, konkretnie od końca czerwca ubiegłego roku, miał może miesiąc jak koleżanka znalazła go na śmietniku chorego. Wyleczyła go i dała go nam - mąż uwielbia koty, ja akceptuję ale do tego się przywiązałam. Dziecko bardzo lubi kota ale niestety bez wzajemności.
Tu kilka zdjęć:
http://lh4.ggpht.com/_pc-dBqZEcDE/S6MkZ ... IMG018.jpg
http://lh6.ggpht.com/_pc-dBqZEcDE/S6c9K ... IMG345.jpg
http://lh4.ggpht.com/_pc-dBqZEcDE/S6c9K ... IMG344.jpg
Kot jest wykastrowany, robi grzecznie do kuwety, jeszcze nie bardzo piecuch ale już nie taki jak na początku gdzie wszędzie było go pełno. Babcie chłopca już kilka miesięcy temu chciały abyśmy go oddali ale byliśmy za bardzo przywiązania. Jednak po jego dzisiejszym ataku na dziecko muszę go oddać.
Ma na imię Zydar/Szajbus.
To mój pierwszy post na tym forum, mam nadzieję, że w dobrym miejscu.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 10:55
przez AgaPap
Może mu coś dolega, coś go boli i tak reaguje. Robiliście mu jakieś badania?
Nie napisałaś w jaki sposób atakuje synka, co mu konkretnie robi?

Ja mam w domu kota, który ma humory i różnie się wtedy zachowuje, z tym ,że teraz jak ma już te 3 lata skończone to na pewno uspokoił się i wyciszył trochę.

Albo po prostu chce sie bawić z małym, bo to przecież jest jeszcze całkiem młody kot.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:03
przez Kasia D.
Kilka m-cy temu oddano mi adoptowaną ode mnie koteczkę. Bo urodziło sie drugie dziecko i kotka je podrapała.
Wzięłam , ale prosiłam aby kupili Feliway`a, włączyli a po tygodniu wzięli kotkę znowu.
Jesli nie pomoże- zamówili krople Bacha...
Więcej sie nie odezwali...

A przeciez wystarczyło SPRÓBOWAĆ przeciwdziałac całej sytuacji.

Smutne. Cholernie smutne.

Kotka nie ma szans na adopcję bo jest duża i bura.

Z nerwów bije moje koty i odgania je od miski :(

Malucka, nie popełnij tego samego błędu.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:19
przez Bungo
Malucka - napisz, w jaki sposób i w jakich okolicnzościach kot atakuje was i dziecko. Czy było tak od początku, czy od pewnego momentu? Czy połączone jest z ewidentną agresją (warczenie, syczenie, pazury) czy raczej wygląda na chęć zabawy? Czy poza tym coś zmieniło się w zachowaniu kota - mniej je, więcej sika, pogorszyła mu się sierść.
Sądząc po zdjęciach, kot akceptuje dziecko. Może stało się coś, co spowodowało, że dziecko traktuje jako zagrożenie? Może ktoś wystraszył go albo uderzył, gdy podchodził do dziecka?

Dorosły, bury kot - choć niewątpliwie śliczny - ma niewielkie szanse na adopcję. Zastanów się na tymi pytaniami - może wspólnie znajdziemy powód i sposób na ratowanie sytuacji.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:35
przez dite
może powód jest bardziej prozaiczny niż się Wam wydaje, kot wyładowuje energię w zabawie, potrzebuje zsocjalizowanego, towarzyskiego kota o podobnym temperamencie, mój pomysł nie jest niemożliwy:
"wypożyczcie" sobie drugiego kota na jakiś czas i się przekonacie, że przestanie się rzucać na ludzia. Gwarantuję, że przeniesie 100% zainteresowania na drugiego kota.

To rzucanie się, atakowanie jak piszesz jest substytutem polowania, kotem kieruje naturalny instynkt łowcy, który tkwi w każdym mięsożernym z kłami. Każdy kot się tak bawi, bardziej lub mniej, jednemu wystarczy szeleszcząca kulka, drapak, myszka zabawka, drugi chce czegoś więcej. Często u kotów zbyt wcześnie odstawionych od matki (jak w przypadku Waszego, gdy miał 4 tygodnie) mama nie miała okazji nauczyć go granic siły używanej w zabawie i dlatego "atakuje" za ostro.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:36
przez malucka
Mąż kupi dziś Feliway i spróbujemy.
Te jego ataki na dorosłych to trochę taka zabawa, atakuje po nogach. Mnie nie, męża chyba też nie, za to mamę i teściową, które przyjeżdżają zajmować się dzieckiem owszem. Nie jest pieszczochem, lubi być tylko krótko głaskany.
Co do ataków na dziecko: gdy bawią się razem drapnie go po ręce - tłumaczymy dziecku, odganiamy kota ale oni się dalej bawią i bywa różnie. Dziś razem bawili się drzwiami balkonowymi i w pewnym momencie kot rzucił się z pazurami i zębami na twarz synka. Nie warczy, nie syczy. Synek go uwielbia i chętnie woła (mało udolnie ale zawsze) kici. Uczę malucha aby kotka głaskał a nie bił. Jak pokazuje mu aby głaskał innych to też mówię - jak kotka.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:41
przez dite
malucka pisze:Dziś razem bawili się drzwiami balkonowymi i w pewnym momencie kot rzucił się z pazurami i zębami na twarz synka. Nie warczy, nie syczy.
kot widzi w synku równego sobie do zabawy, przedstaw kotu zamiennik, wybierze drugiego kota, rozładuje energię i zaspokoi potrzeby

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 11:46
przez piccolo
może rzeczywiscie 2 kot?
Wasz się wyładuje a do synka bedzie przychodził po pieszczoty

A obcinacie korurowi paruzy?
Drapnięcie kocią łapką po "manikjurze" nie jest takie grożne :D

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 12:17
przez malucka
Drugi kot odpada - za dużo kasy i za mało miejsca w mieszkaniu.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 12:31
przez Del
malucka pisze:Drugi kot odpada - za dużo kasy i za mało miejsca w mieszkaniu.

Hmm ja sama mam 38m i mam 2 kociaki + ja i narzeczony i każdy ma swoje miejsce :D jeśli chodzi o koszta to naprawdę to nie jest dużo więcej u mnie miesięcznie na żwirek+ karmę+ 2 razy w tygodniu kawałek piersi z kurczaka wychodzi około 100-150 zł . Naprawdę dwa koty to jest fajna sprawa , bo nie nudzą się ze sobą , a oglądanie ich jak się bawią - bezcenne :ok:

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 12:35
przez dite
malucka pisze:Drugi kot odpada - za dużo kasy i za mało miejsca w mieszkaniu.
no to ups, ja zmykam, nie mam innego pomysłu, jak już będziecie pod ścianą, może jednak "wypożyczycie" jedną sztukę na próbę (dodam tylko, że w tym celu skontaktowałabym się z doświadczonymi Domami Tymczasowymi w Twojej okolicy, ktoś mądrze musiałby doradzić jak akcję przeprowadzić, ale na szczęście tu jest dużo osób z mądrymi głowami do pomocy).

Aha i to moje nie jest czcze gadanie, Kocisław rzucał się na ręce, żaden sposób nie pomagał. Skończyło się "samo", gdy dostał za towarzyszkę gier i zabaw kocięcych Cesię (tak przez przypadek nam się udało rozwiązać problem).

Dodatkowy koszt miesięcznie to według moich obliczeń nie więcej niż 50 zł (bez leczenia, bo to * dwa wprost będzie). To nie jest mało, wiem, ale znalezienie domu kotu nie będzie łatwe. Zacznijcie od rodziny, przyjaciół, znajomych, Pani z kiosku plus ogłoszenia na portalach wielu, w gazecie. Dużo zdjęć i opis charakteru kota.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 12:41
przez Del
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=31195&start=30
tu masz jeszcze link do wątku ile kosztuje miesięczne utrzymanie kota - oczywiście wszystko to kosztuje w zależności jakiego żwirku/karmy używasz .

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 12:51
przez Mulesia
piccolo pisze:może rzeczywiscie 2 kot?
Wasz się wyładuje a do synka bedzie przychodził po pieszczoty

A obcinacie korurowi paruzy?
Drapnięcie kocią łapką po "manikjurze" nie jest takie grożne :D


To prawda.
Ja moim przycinam odrobinę pazurki ( uważając, by nie uszkodzić różowej - żywej części ).

Skoro rozważasz oddanie kota, to pewnie ciężko Ci będzie w ogóle pomyśleć o wzięciu drugiego.

Opowiem o swoich doświadczeniach ( nie namawiając Cię do niczego )

Mam dwa koty. Do nas przychodzą na mizianki a nadmiar energii rozładowują na sobie.
Wygląda to jakby się biły i gryzły, ale to tylko zabawa, po której następuje wzajemne mycie sobie pyszczków.
Nigdy nie robią sobie krzywdy.

Na sobie nauczyły się, że pazurki trzeba chować a gryzienie hamować.

W związku z tym, my nie mamy żadnych problemów, nawet wówczas gdy kocurkom coś się nie podoba.

Twój kot wcześnie został odstawiony od mamy i rodzeństwa i nie miał na kim wyćwiczyć "hamowania".
Jak się bawi, to na całego.
Jak mu się coś nie podoba, to okazuje to również na maksa.

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 13:35
przez Bungo
Dziewczyny słusznie prawią - kociak nie został nauczony w dzieciństwie właściwych zachowań. Ale sprawa nie jest stracona, bo to młody kot. Po pierwsze - obcięcie pazurków, można to zrobić u weta, przynajmniej za pierwszym razem. Po drugie - reagować, gdy kot atakuje, także dorosłych. Można chwycić go za kark i przycisnąć do podłogi - w ten sposób kocia mama uspokaja rozbrykane dzieci. Można głośno syknąć lub wydać dźwięk typu: auuu. Nie wolno bić lub ostro krzyczeć, bo wystraszony kot da popalić jeszcze bardziej i to na różne sposoby. Na razie zaś pilnować, żeby dziecko nie zostawało z kotem samo.
Widzę, że naprawdę jesteście przywiązani do kociaka. Szukając mu nowego domu, spróbujcie jeszcze o niego powalczyć. Rozumiem, że boicie się o dziecko i że babcie naciskają - ale może się uda?
Powodzenia :ok:

Re: Muszę oddać kocura - Lublin

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 18:14
przez biamila
Dwa lata temu oddałam do adopcji kota. Teraz urodził się maluch i kot zaczął się dziwnie zachowywać, tzn. z miziaka zrobił się agresywny do wszystkich. Państwo już myśleli o wydaniu kota, ale poradziłam im aby najpierw poszli do weta na badanie i okazało się, że kot ma chory pęcherz. Teraz leczą, kot złagodniał, je karmę wet. i cała rodzina ma nadzieję, że będzie taki jak kiedyś. Może warto przebadać waszego kota? zaznaczam, że kot z mojej opowieści to młody kot.