Nosek nie żyje

wczoraj odebrałam dramatyczny telefon od mojej wetki - mają w lecznicy kocurka przywiezionego na kastrację, kocurek jest po KK i jest bardzo wychudzony i czy nie przyjęłabym go na tymczas
no tak..... "ręce które tuczą"... coś w tym musi być....
cóż było robić? przecież nie zostawię kociej biedy bez pomocy
i tak trafił do mnie mały (Miła przy nim wygląda na sporą koteczkę, a waży jeszcze niecałe 3 kg), wychudzony i zabiedzony do granic kociej wytrzymałości krówek
pod powiekami jeszcze ropa po KK
... i maluch nie ma ogonka, ma tylko ok 10 cm kikucik
jeszcze nie ma imienia, na roboczo Nosek ale czekam co zaobserwuję w czasie opieki
przywieziony wczoraj późnym popołudniem dzielnie zwiedził mieszkanie, skorzystał z kuwetki, zjadł pełną miseczkę mięska i potraktował transporterek jako swój pokoik
ze strony mojego stada nie ma żadnej agresji, a nawet widać łagodne zaciekawienie ale kocurek tak na wszelki wypadek każde z moich kociastych owarczał
maluch (dorosły kocur) jest bardzo proludzki, uwielbia być na rękach i bez problemów pozwala na zabiegi na swojej skórze
no tak..... "ręce które tuczą"... coś w tym musi być....
cóż było robić? przecież nie zostawię kociej biedy bez pomocy
i tak trafił do mnie mały (Miła przy nim wygląda na sporą koteczkę, a waży jeszcze niecałe 3 kg), wychudzony i zabiedzony do granic kociej wytrzymałości krówek
pod powiekami jeszcze ropa po KK
... i maluch nie ma ogonka, ma tylko ok 10 cm kikucik
jeszcze nie ma imienia, na roboczo Nosek ale czekam co zaobserwuję w czasie opieki
przywieziony wczoraj późnym popołudniem dzielnie zwiedził mieszkanie, skorzystał z kuwetki, zjadł pełną miseczkę mięska i potraktował transporterek jako swój pokoik
ze strony mojego stada nie ma żadnej agresji, a nawet widać łagodne zaciekawienie ale kocurek tak na wszelki wypadek każde z moich kociastych owarczał
maluch (dorosły kocur) jest bardzo proludzki, uwielbia być na rękach i bez problemów pozwala na zabiegi na swojej skórze