Urodziłam w parku przy człowieku, zaufałam-i mam już domek!

Ta koteczka ogromnie poruszyła moje serce. Przypadkiem w parku zastałam sytuację, gdzie kilku starszych panów grało na betonowym stole w karty, a przy ich nogach leżała kotka, kilka godzin wcześniej przyszła do nich nie wiadomo skąd, zaczęła się łasić i przy ich nogach urodziła sześć kociąt. Powiadomili już schronisko i rzeczywiście zabrali ją z małymi, patrzyła na wszystkich tak ufnie, dała się wziąć bez problemu.Maluszki zostały uśpione. Odwiedziłam tę kicię w schronisku, jest w klatce, bardzo smutna, jest tak bardzo poddana człowiekowi, nie broni się, nie drapie, nie gryzie, tuli się i tak pozostaje w bezruchu.
Okropnie się czuję z tym, że tak zaufała człowiekowi, zupełnie obcym ludziom, a oni zabrali jej dzieci i wsadzili ją do klatki. Kicia, nazwałam ją Molly, musiałaby siedzieć w klatce ok.3 tygodni do sterylizacji, potem jeszcze dłużej jak nie znajdzie domu. Obawiam się, że ze stresu przestanie jeść i nie przeżyje. Miałam do czynienia z wieloma kotami, w schronisku też jest ich wiele, ale ona jest naprawdę wyjątkowa. Szukam jej domu, choćby tymczasowego, chciałabym ją zabrać już a wysterylizować później.
Czy jest ktoś, kto mógłby zabrać tę kicię to jest po prostu misiaczek...Jest bardzo młoda, dlaczego nie urodziła gdzieś w krzakach...? Naprawdę mnie zadziwiła....


Okropnie się czuję z tym, że tak zaufała człowiekowi, zupełnie obcym ludziom, a oni zabrali jej dzieci i wsadzili ją do klatki. Kicia, nazwałam ją Molly, musiałaby siedzieć w klatce ok.3 tygodni do sterylizacji, potem jeszcze dłużej jak nie znajdzie domu. Obawiam się, że ze stresu przestanie jeść i nie przeżyje. Miałam do czynienia z wieloma kotami, w schronisku też jest ich wiele, ale ona jest naprawdę wyjątkowa. Szukam jej domu, choćby tymczasowego, chciałabym ją zabrać już a wysterylizować później.
Czy jest ktoś, kto mógłby zabrać tę kicię to jest po prostu misiaczek...Jest bardzo młoda, dlaczego nie urodziła gdzieś w krzakach...? Naprawdę mnie zadziwiła....

