Okolo 2 tygodni temu znalazłam w Ostródzie małego kotka, około miesięcznego. Chodził po moim ogórdku samotnie przez 2 dni. Biorąc go do domu zauważyłam, że kotek ma straszliwie zaropiałe oczka, więc od razu pojechaliśmy z nim do weterynarza, gdzie przez tydzień dostawał krople oraz antybiotyk. Kociaczek nie ma tylnej jednej łapki i kuśtyka, biedaczek. Ma tylko taki kikucik, jednak nie przeszkadza mu to bardzo w chodzeniu.
Okazał się wspaniałym towarzyszem życia, mimo swojego kalectwa biega i buszuje po wszystkich kątach. Niestety, posiadam już 3 koty i nie mogę go zachować u siebie.
Chciałam go dziś odwieźć do schroniska, jednak koleżanka poradziła mi to forum, mówiąc, że na pewno tu znajdzie się jakaś dobra dusza, która go przyjmie pod swoje skrzydła

W schornisku nie ma raczej żadnych szans na kochający domek.....
mam nadzieję, że pomożecie

Zdjęcia dorzucę potem, mam nadzieję, że nawet dzisiaj. Teraz kociak śpi zabunkrowany pod kanapą i nie chcę go na siłę wyciągać.