Inka pozdrawia i prosi o głosy w ankiecie krakvetu na Poznań

Kotka trafiła do nowego Domu - strona 15. Poniżej historia niezwykłej Inki.

zdjęcia na stronie 5 i 6 wątku, pokazy slajdów:
http://img24.imageshack.us/slideshow/we ... =inka1.jpg
http://img266.imageshack.us/slideshow/w ... 105745.jpg
Nazywa się Inka.
Ma 8 miesięcy.
Jest odrobaczona, zaszczepiona, wysterylizowana i zaczipowana.
Charakter: Mega miziak, jest z niej taka kocia miniaturka, delikatna i urocza, złodziej serc. Do perfekcji opanowała sztukę uwodzenia -> mruczando murmurando, zalotne trącanie łapką, koci grzbiet, ekspozycja brzusia, ale bez przesady.
Bezbłędnie kuwetkuje. Preferuje drobny żwirek bentonitowy. Je suche/saszetki/mięso czyli wszystkożerna. Z podowu chorego brzuszka była na lekkostrawnej diecie. Teraz je suche RC kitten i saszetki oraz gotowane mięsko, żółtko, twarożek, mleko. Zaraz przechodzimy na suchy Orijen.
Jest bardzo energiczna, potrafi przemieszczać się w oka mgnieniu. Nie chce wychodzić na dwór, ale w zabawie wywija fikołki i wykonuje skoki, dlatego szukam domu z zabezpieczonym oknem/balkonem. Bardzo dobrze się dogaduje z innymi kotami, jak kontakt z psami nie miałam możliwości sprawdzić.
100% kota w kocie!
a oto historia Inki
Pojechałam dziś (sobota, 3 lipca) na ulicę Wodną w Łodzi, zaparkowałam, jeszcze chwilę siedziałam w samochodzie przy otwartych drzwiach rozmawiając przez telefon. Kiedy odłożyłam słuchawkę usłyszałam koci płacz. Dziwne, bo dźwięk dobiegał z góry. Nad ulicą, wysoko ponad głowami ludzi rosną duże, rozłożyste drzewa. Zaczęłam chodzić wokół drzew i wypatrywać kto tak miałkoli i gdzie jest. Po ładnych kilku minutach Pani, która przechodziła obok wskazała mi kota - tam wysoko siedzi. Pod drzewem zrobiło się już całkiem niezłe zbiegowisko, ponieważ kotek jest bardzo wysoko, ktoś rzuca propozycję, żeby zadzwonić po straż pożarną. Obok nas przechodzi młodzieniec z plecakiem, zagadnięty, od razu decyduje się wejść na drzewo, jak się nie uda będziemy wzywać pomoc. Wejść na drzewo, aha, proste, tylko kot był na prawdę bardzo wysoko, na szczycie wąskiej gałęzi. Ponadto, wejść jak wejść, ale jak zejść z kotem (może dzikim, na pewno przestraszonym). Młodzieniec o wielkim harcie ducha i wielkim sercu wskrabuje się coraz wyżej i wyżej, jest już blisko malucha, kocinka płacze coraz głośniej, przebiera stópkami. Żeby tylko nie zaczął uciekać - dopowiada jedna z osób pod drzewem (tłumek oczywiście powolutku rośnie) i wspomina historię swojego kota, który na wołanie zamiast schodzić z drzewa piął się coraz wyżej i wyżej. Na szczęście tu nie bardzo już było dokąd uciekać (szczyt gałęzi) a do tego młodzieniec okazał się nie tylko wysportowany, ale wykazał się dużym wyczuciem sytuacji, przemawiał do kici łagodnie a kiedy już do Niej dotarł zaczął od uspokajających głasków, po czym zdecydowanym ruchem chwycił ją za kark, wziął na ręce i nie pytajcie mnie jak zszedł z drzewa na dół, bałam się, że spadną, nie patrzyłam. Z najniższej gałęzi podał mi maleństwo, chucherko przytuliło się do mnie, baranek, baranek i zaczęło mruczeć.
Akcja ratunkowa na 5+
Tłumek stopniał, ja z malcem w ramionach rozpytuję przechodniów, czy nikt nie zna tego kota. Kotek pachnie świeżym domowym praniem, ma czyściuteńkie uszy, łapki, jest na 100% domowy. Nikt go nie rozpoznaje, wrócę później porozwieszać ogłoszenia ze zdjęciem. Ponieważ w samochodzie miałam tekturowe pudełko, kot do pudełka, rzut oka na zegarek, noga na gaz i pędem do weta. Zdążyliśmy na 10 minut przed zamknięciem lecznicy.
głodna i spragniona, nie wiadomo jak długo była poza domem
wcinam, aż mi się uszy trzęsą
tutaj nie jest źle, ale... gdzie jest mój prawdziwy domek??? czy ktoś mnie szuka???

Banerek do podpisu

zdjęcia na stronie 5 i 6 wątku, pokazy slajdów:
http://img24.imageshack.us/slideshow/we ... =inka1.jpg
http://img266.imageshack.us/slideshow/w ... 105745.jpg
Nazywa się Inka.
Ma 8 miesięcy.
Jest odrobaczona, zaszczepiona, wysterylizowana i zaczipowana.
Charakter: Mega miziak, jest z niej taka kocia miniaturka, delikatna i urocza, złodziej serc. Do perfekcji opanowała sztukę uwodzenia -> mruczando murmurando, zalotne trącanie łapką, koci grzbiet, ekspozycja brzusia, ale bez przesady.
Bezbłędnie kuwetkuje. Preferuje drobny żwirek bentonitowy. Je suche/saszetki/mięso czyli wszystkożerna. Z podowu chorego brzuszka była na lekkostrawnej diecie. Teraz je suche RC kitten i saszetki oraz gotowane mięsko, żółtko, twarożek, mleko. Zaraz przechodzimy na suchy Orijen.
Jest bardzo energiczna, potrafi przemieszczać się w oka mgnieniu. Nie chce wychodzić na dwór, ale w zabawie wywija fikołki i wykonuje skoki, dlatego szukam domu z zabezpieczonym oknem/balkonem. Bardzo dobrze się dogaduje z innymi kotami, jak kontakt z psami nie miałam możliwości sprawdzić.
100% kota w kocie!
a oto historia Inki
Pojechałam dziś (sobota, 3 lipca) na ulicę Wodną w Łodzi, zaparkowałam, jeszcze chwilę siedziałam w samochodzie przy otwartych drzwiach rozmawiając przez telefon. Kiedy odłożyłam słuchawkę usłyszałam koci płacz. Dziwne, bo dźwięk dobiegał z góry. Nad ulicą, wysoko ponad głowami ludzi rosną duże, rozłożyste drzewa. Zaczęłam chodzić wokół drzew i wypatrywać kto tak miałkoli i gdzie jest. Po ładnych kilku minutach Pani, która przechodziła obok wskazała mi kota - tam wysoko siedzi. Pod drzewem zrobiło się już całkiem niezłe zbiegowisko, ponieważ kotek jest bardzo wysoko, ktoś rzuca propozycję, żeby zadzwonić po straż pożarną. Obok nas przechodzi młodzieniec z plecakiem, zagadnięty, od razu decyduje się wejść na drzewo, jak się nie uda będziemy wzywać pomoc. Wejść na drzewo, aha, proste, tylko kot był na prawdę bardzo wysoko, na szczycie wąskiej gałęzi. Ponadto, wejść jak wejść, ale jak zejść z kotem (może dzikim, na pewno przestraszonym). Młodzieniec o wielkim harcie ducha i wielkim sercu wskrabuje się coraz wyżej i wyżej, jest już blisko malucha, kocinka płacze coraz głośniej, przebiera stópkami. Żeby tylko nie zaczął uciekać - dopowiada jedna z osób pod drzewem (tłumek oczywiście powolutku rośnie) i wspomina historię swojego kota, który na wołanie zamiast schodzić z drzewa piął się coraz wyżej i wyżej. Na szczęście tu nie bardzo już było dokąd uciekać (szczyt gałęzi) a do tego młodzieniec okazał się nie tylko wysportowany, ale wykazał się dużym wyczuciem sytuacji, przemawiał do kici łagodnie a kiedy już do Niej dotarł zaczął od uspokajających głasków, po czym zdecydowanym ruchem chwycił ją za kark, wziął na ręce i nie pytajcie mnie jak zszedł z drzewa na dół, bałam się, że spadną, nie patrzyłam. Z najniższej gałęzi podał mi maleństwo, chucherko przytuliło się do mnie, baranek, baranek i zaczęło mruczeć.
Akcja ratunkowa na 5+
Tłumek stopniał, ja z malcem w ramionach rozpytuję przechodniów, czy nikt nie zna tego kota. Kotek pachnie świeżym domowym praniem, ma czyściuteńkie uszy, łapki, jest na 100% domowy. Nikt go nie rozpoznaje, wrócę później porozwieszać ogłoszenia ze zdjęciem. Ponieważ w samochodzie miałam tekturowe pudełko, kot do pudełka, rzut oka na zegarek, noga na gaz i pędem do weta. Zdążyliśmy na 10 minut przed zamknięciem lecznicy.
głodna i spragniona, nie wiadomo jak długo była poza domem

wcinam, aż mi się uszy trzęsą

tutaj nie jest źle, ale... gdzie jest mój prawdziwy domek??? czy ktoś mnie szuka???

Banerek do podpisu
graszka_gn pisze:Jest banerek
Kod do skopiowania w podpis:
- Kod: Zaznacz cały
[url=http://tnij.org/_li][img]http://tnij.org/_lib[/img][/url]
Adres w banerkowie: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=6335374#p6335374