Kielce-kociaki uratowane przed motyką i gnojówką-już w DS

Pojechaliśmy dzisiaj z Gemem zabrać trzy gnojki od pewnych starszych ludzi z okolic Mniowa.
To co usłyszałam na miejscu przeszło moje pojęcie na temat tego co ludzie potrafią wyczyniać...
Na podwórku była już naszykowana motyka i łopata...a na koty czekała kąpiel w gnojówce. Pan gospodarz stwierdził, że naszykował sobie wszystko na wszelki wypadek, gdybyśmy nie przyjechali...
Jakim cudem maluchy przeżyły tego szczerze mówiąc nie rozumiem
Mamusia pilnowała maluszki a Pani gospodyni krzyczała na nią, żeby wołała te "najduchy"...
Kotka strasznie fajna i śliczna ale co z tego...
koty jadły to co matka im przyniosła, czyli myszy. Pani gospodyni była dumna z kocicy, ze tak dba o swoje dzieci. Opowiadała jak jeden maluch mysz zjadł i aż mu brzuch sterczał.
koty siedziały w ogródku przed domem a wokół biegały kury i kaczki.
Z reszta pani gospodyni opowiadała jak to kurę kopnęła i aż jej nogę złamała...a powodem tego było to, ze kura wchodziła i wychodziła...
( nie wiadomo gdzie ona tak niby wchodziła i wychodziła...)
Potem stwierdziła, że patrzy a tu jej kulos wisi na samej skórze wiec obwinęła szmatą i się zrosło
Koty były traktowane oczywiście taki samo...miotła przeganiane itp.
Kur pełno i niestety widać, że głodne towarzystwo, bo biedne kury były tak zdesperowane, że się z kocica o jedzenie biły.
Kocica strasznie biedna nawet nie wiedziała co ma z karmą zrobić...
A gospodyni siedziała i chleb kocicy rzucała do żarcia
Niestety nawiał nam jeden kociak. Jutro wracamy po niego.
Udało się złapać dwa maluchy, kocurka i kociczkę.
Niestety łapanie 2 mies, pół dzikich kotów na otwartej przestrzeni nie jest proste...
Kocica tez została ale mamy w planach zabrać ja na sterylkę razem z ostatnim maluchem.
Nie wiem jak ja am później odwieziemy ale nie ma innego wyjścia
Mam nadzieje, ze uda nam się jutro złapać tego trzeciego gnojka i ze nie będzie problemu jak będziemy chcieli kocice zabrać. bo oczywiście gospodyni nie chętna na oddanie kotki na sterylkę. Mam tylko nadzieje, że w łeb nie dostaniemy...
A to maluszki zabrane dzisiaj

kociczka-Prada


kocurek-Parys


Oczywiście nie wspominam o ilości pcheł, które spadły z kociaków i o tym jak szukały ratunku włażąc im do oczu...
podejrzewam, że życie wewnętrzne będzie równie bogate...
Najgorsze jest to, że takie tragedie dzieją się w co drugim domu a my nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego...
Fundusze na utrzymanie kociąt i opiekę weterynaryjną zbieramy na koncie fundacji AFN
z dopiskiem "Ogony u fiony-kociaki z Mniowa"
Numer konta:
VWBank 78 2130 0004 2001 0388 0143 0001
Alarmowy fundusz nadziei na życie
Ul. Jagiełły 5/19
14-100 Ostróda
Kontakt fiona.22@wp.pl
tel 602 325 130
To co usłyszałam na miejscu przeszło moje pojęcie na temat tego co ludzie potrafią wyczyniać...
Na podwórku była już naszykowana motyka i łopata...a na koty czekała kąpiel w gnojówce. Pan gospodarz stwierdził, że naszykował sobie wszystko na wszelki wypadek, gdybyśmy nie przyjechali...
Jakim cudem maluchy przeżyły tego szczerze mówiąc nie rozumiem

Mamusia pilnowała maluszki a Pani gospodyni krzyczała na nią, żeby wołała te "najduchy"...
Kotka strasznie fajna i śliczna ale co z tego...
koty jadły to co matka im przyniosła, czyli myszy. Pani gospodyni była dumna z kocicy, ze tak dba o swoje dzieci. Opowiadała jak jeden maluch mysz zjadł i aż mu brzuch sterczał.
koty siedziały w ogródku przed domem a wokół biegały kury i kaczki.
Z reszta pani gospodyni opowiadała jak to kurę kopnęła i aż jej nogę złamała...a powodem tego było to, ze kura wchodziła i wychodziła...

Potem stwierdziła, że patrzy a tu jej kulos wisi na samej skórze wiec obwinęła szmatą i się zrosło

Koty były traktowane oczywiście taki samo...miotła przeganiane itp.
Kur pełno i niestety widać, że głodne towarzystwo, bo biedne kury były tak zdesperowane, że się z kocica o jedzenie biły.
Kocica strasznie biedna nawet nie wiedziała co ma z karmą zrobić...
A gospodyni siedziała i chleb kocicy rzucała do żarcia

Niestety nawiał nam jeden kociak. Jutro wracamy po niego.
Udało się złapać dwa maluchy, kocurka i kociczkę.
Niestety łapanie 2 mies, pół dzikich kotów na otwartej przestrzeni nie jest proste...
Kocica tez została ale mamy w planach zabrać ja na sterylkę razem z ostatnim maluchem.
Nie wiem jak ja am później odwieziemy ale nie ma innego wyjścia

Mam nadzieje, ze uda nam się jutro złapać tego trzeciego gnojka i ze nie będzie problemu jak będziemy chcieli kocice zabrać. bo oczywiście gospodyni nie chętna na oddanie kotki na sterylkę. Mam tylko nadzieje, że w łeb nie dostaniemy...
A to maluszki zabrane dzisiaj


kociczka-Prada


kocurek-Parys


Oczywiście nie wspominam o ilości pcheł, które spadły z kociaków i o tym jak szukały ratunku włażąc im do oczu...
podejrzewam, że życie wewnętrzne będzie równie bogate...
Najgorsze jest to, że takie tragedie dzieją się w co drugim domu a my nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkiego...
Fundusze na utrzymanie kociąt i opiekę weterynaryjną zbieramy na koncie fundacji AFN
z dopiskiem "Ogony u fiony-kociaki z Mniowa"
Numer konta:
VWBank 78 2130 0004 2001 0388 0143 0001
Alarmowy fundusz nadziei na życie
Ul. Jagiełły 5/19
14-100 Ostróda
Kontakt fiona.22@wp.pl
tel 602 325 130