Strona 1 z 25

MKAvatar (2007-2010) niepełnosprawny kocurek...odszedł :(

PostNapisane: Sob cze 19, 2010 11:37
przez MiauKot
Kocurek Avatar pod opiekę Miaukota trafił 9 maja, sparaliżowany, z otwartymi ranami...

15 kwietnia ktoś postanowił sobie po raz drugi już na niego zapolować :evil:

Za pierwszym razem rana była niegroźna, śrut udało się wyjąć. Avatar dalej pędził żywot kota wychodzącego. Za drugim razem pocisk trafił w kręgosłup, co spowodowało natychmiastowy paraliż tylnej cześci ciała. Rana wlotowa miała około 0,5 cm i znajdowała się po prawej stronie klatki piersiowej w okolicy załopatkowej. Na zdjęciach RTG wyraźnie widać cień śrutu ołowiowego z niewielkim odpryskiem.

Obrazek Obrazek Obrazek

Śrut niestety jest umiejscowiony zbyt blisko rdzenia kręgowego. Wet prowadzący stwierdził, że wyjęcie go jest zbyt niebezpieczne, tym bardziej, że są również odpryski.
Śrut pozostawiony w ciele kocura może jednak być niebezpieczny. U niektórych małych zwierząt ołów może spowodować zatrucie organizmu. Odprysk może tez przemieścić się w stronę rdzenia kręgowego...Rokowania są bardzo ostrożne ale jest szansa, że władność neurologiczna wróci.

Przez tydzień od drugiego postrzału Avatar w ogóle się nie poruszał, nie wypróżniał, właściwie wszystko wskazywało na to, że jedynym wyjściem będzie eutanazja :cry: Po tygodniu zaczął jeść, podnosić się na przednich łapach ciągnąc za sobą tylne łapy. Zaczął się też wypróżniać: mocz niestety popuszczał i qpala też robił pod siebie. Kot wymagał intensywnej opieki. Niestety tam gdzie przebywał nie było to możliwe, co dodatkowo doprowadziło do powstania potwornych odparzeń i odleżyn.

Kiedy trafił do domu wolontariuszki wyglądał tragicznie :( Cały umazany, obklejony odchodami, krwią, trawą. Okropnie śmierdzący. Nie byliśmy wstanie nawet ocenić jego stanu. Czy to co widzimy to wypadnięty odbyt, czy „tylko” zaschnięte odchody. Gdzieś przez myśl przeszła nam nawet eutanazja, że ten kot strasznie cierpi, że nie można tak… :oops: W sekundzie jednak Avatar rozwiał nasze wątpliwości, kiedy zabrany na ręce zaczął głośno mruczeć, wtulać główkę pod pachę na zmianę patrząc w oczy wolontariuszki z pytaniem „pomożesz mi” :(
Na samo wspomnienie tych chwil kręci mi się łezka w oku :oops:

Tak wyglądał zaraz jak trafił do nas:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Podstawowym zaleceniem jest rehabilitacja. Zdaniem weterynarza, który zajmuje się nim od jakiegoś czasu kocurek czyni pewne postępy: porusza się nieco lepiej niż podczas ostatniej wizyty, ma władny ogon.

Dodatkowym problemem są potworne odleżyny. 10 maja oczyszczono je pod narkozą. Teraz są to otwarte rany, które wymagają starannej pielęgnacji.

Zamieszczone niżej zdjęcia obrazują skalę dramatu:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Zależało nam, żeby zrobić RTG pozostałej cześci kregosłupa, by mieć pewność, że winny jest śrut. Diagnoza się potwierdziła, ale przy okazji prześwietlenia wyszła na jaw jeszcze jedna prawda o kocurku: miał uszkodzona miednice. Dawny uraz...kopniecie, potrącenie ? Tego się nie dowiemy... Taki los kotów wychodzących...

Wet bardzo optymistycznie spojrzał na poczynania Avatara i pochwalił go za cierpliwość. Plan działania jest taki: przede wszytkim musimy zagoić odleżyny i zadbać, żeby na tylnych łapkach wyrosły jakieś mieśnie, bo póki co to tylko kość obciągnięta skórą. Takie dwa biedne flaczki... Czyli rehabilitacja, ćwiczenia, itd.

Wybór leków, jakie mogliśmy podać, został w zasadzie wyczerpany.

Avatar pomalutku dochodzi do siebie: odleżyny podgojone, apetyt dopisuje.
Porusza się powolutku, krążąc od miski do miski i wyjadając resztki karmy ;) Jeśli truchta powoli, potrafi ustać i dreptać przed siebie chwiejnym krokiem. Gorzej, jeśli się spieszy albo czegoś wystraszy: łapki odmawiają mu posłuszeństwa i zaczynają żyć własnym życiem.

Niestety sprawność ruchowa wciąż nie ta.

Jeśli chodzi o załatwianie potrzeb fizjologicznych, kocurek nadal nie korzysta z kuwety: zdarza mu się popuszczać mocz, chociaż rzadziej niż na początku. Qpala robi przeważnie raz dziennie o stałej porze: "przypełza" wtedy szybko i trzeba go przytrzymać, a wtedy wszystko trafia tam, gdzie powinno.
Niestety często zdarzają się też sytuacje kiedy nie ma nikogo w pobliżu i robiąc qpę przewróci się i wybrudzi a do tego wysmaruje tym podłoge. Tak samo z sioo, poślizgnie się, wywróci i zamoczy futerko. W takich sytuacja widać, że Avatarek czuje się bardzo niekomfortowo, chce szybko wstać i właśnie wtedy mu to zupełnie nie wychodzi :(
Aktualnie zdarza mu się to coraz rzadziej, ale jednak zdarza i być może będzie zdarzało już zawsze. Wiążą się z tym systematyczne kąpiele, żeby Avatarek czuł się dobrze, czysto i komfortowo.

Zrobił się o tyle bardziej ruchliwy, że chce biegać z innymi kotami, niektóre nawet próbuje ustawiać. Inne koty traktują go jak dziwoląga i omijają szeroki łukiem.
Kot ma wspaniały charakter. Łagodny dla ludzi i innych zwierząt, kocha psy. Grzecznie znosi wszystkie zabiegi, masaże, kąpiele.

Tutaj krótki filmie jak porusza się Avatar:

http://www.youtube.com/watch?v=Gj9WC0DA ... r_embedded

i kilka fotek:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek



Po co założyłam ten wątek? bo wierze, że gdzieś jest ktoś kto pokocha tego kota całym sercem; komu nie będzie przeszkadzało jego kalectwo; kto cierpliwie będzie się nim opiekował, pielęgnował. Kto doceni jego wspaniały charakter i WIELKIE serduszko.

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Sob cze 19, 2010 16:30
przez 77renifer
:1luvu:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Sob cze 19, 2010 20:02
przez Barbara Horz
Avatorku twój domek już gdzieś jest, tylko jeszcze o tym nie wie :1luvu:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Nie cze 20, 2010 10:05
przez mimw
Avatar jest po prostu niesamowity :1luvu:

Zasługuje na najlepszy dom :P

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Pon cze 21, 2010 12:49
przez Barbara Horz
Avatar załapał się na filmik : http://www.youtube.com/watch?v=j8lRrF3xLKc

Czy mi się zdaje, czy jakiś grubaśny się robi :wink:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Wto cze 22, 2010 13:49
przez alessandra
kibicuję
bardzo , bardzo potrzebny jest dobry człowiek, który zapewni mu miłość i spokój
po tym wszystkim

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Wto cze 22, 2010 13:53
przez Edytka1984
serce pęka kiedy się widzi jak ktoś potrafi zgotować zwierzęciu taki los :( :( :cry:
obyś znalazł wspaniały domek koteczku :D
3 mam kciuki :ok:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Wto cze 22, 2010 14:10
przez Never
piękny kot, potrzebuje kogoś, kto moze zapewnić mu odpowiednią opiekę. trzymam kciuki, choc widząc brak zainteresowania 2 kotkami ze schroniska, ktore ogłosiłąm na forum, myślę, że nie bedzie łatwo...
to musi być ktoś, kto ma duzo czasu, pracuje w domu, nie pracuje albo jest na emeryturze/rencie

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Śro cze 23, 2010 15:28
przez Adria
Never pisze:piękny kot, potrzebuje kogoś, kto moze zapewnić mu odpowiednią opiekę. trzymam kciuki, choc widząc brak zainteresowania 2 kotkami ze schroniska, ktore ogłosiłąm na forum, myślę, że nie bedzie łatwo...
to musi być ktoś, kto ma duzo czasu, pracuje w domu, nie pracuje albo jest na emeryturze/rencie


dokładnie jest tak jak piszesz. Idelany byłby dom, w którym ktoś ciągle jest i może w pore zareagować jak kot robi qpala :oops: Wtedy jest jak przy zdrowym kocie, bo przytrzymując kocurka on chetnie załatwia sie w kuwecie i nie trzeba go wtedy myć. Mocz staram sie z niego wyciskać wtedy też nie podsikuje wszedzie :oops: Zastanawiam sie nad pieluchami dla niego. Wcześniej ze wzgledu na odleżyny nie brałam tego pod uwage.

Dzisiaj jade zaszczepic Avatara i przy okazji zważyć, bo mam wrażenie, że mu sie nieco przytyło. Apetyt to on ma ogromny, chyba bede musiała mu porcje wydzielać :oops: To, że nie potrafi nigdzie wskoczyć wcale nie przeszkadza mu prosić o jedzonko. Jak karmie futra to najbardziej słychać Avatara, drze ryjek na całego a jak to nie przynosi efektu to czepia sie łapkami i próbuje wspinać po nogawkach, co jest mało przyjemne bo wielki kot z niego :twisted:

W przyszłym tygodniu chciałabym powtórzyć zdjecie RTG i porównać z tym zrobionym zaraz po wypadku.

Zapomniałam napisać, że toczy sie sprawa w sądzie, są świadkowie, którzy widzieli całe zajście i mam nadziej, że sprawca poniesie kare :evil:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 0:22
przez Adria
Avatar po wizycie u weta :) Pieknie sie zaprezentował i w nagrode został zaszczepiony i zważony :wink: Waży 5 kg 8O Kawał kocura sie z niego zrobił. Podobno nie jest gruby tylko dobrze wygląda 8)
Wet powiedział, że Avatarek radzi sobie całkiem dobrze. Oczywiście dalsza rehabilitacja. Nie wykluczył też, że może być jeszcze lepiej, ale proces regeneracji rdzenia trwa długo i jak to sie potoczy trudno przewidzeć.

Nowy opiekun musi być przygotowny na to, że Avatar bedzie kotem specjalnej troski być może do końca swoich dni a to bardzo długo bo jest młodym kocurkiem. Ma zaledwie 3 lata.

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Czw cze 24, 2010 10:12
przez Barbara Horz
Avatar co prawda nie chciał pozować, ale ładnie pokazał swoje "boczki" :Obrazek
TO całkiem solidny kocurek :wink:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Wto cze 29, 2010 10:39
przez Adria
AVatar dzisiaj jakiś niemrawy. Mam wrażenie, że kuleje na przednią łapkę, ale musze się jeszcze temu przyjrzeć, bo rano nie zdążyłam :oops: Wogóle to się zastanawiam , czy ta jego waga mu nie przeszkadza. Z drugiej jednak strony on nie jest gruby, on poprostu jest wielkim kotem i teraz wrócił do swojej postury z przed wypadku.

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Pt lip 02, 2010 8:16
przez Adria
Tak bardzo bym chciała, żeby znalazł się ktoś kto pokocha i da domek temu kocurkowi. On jest taki wdzięczny za każdą sekunde uwagi, którą poświęci się jemu. Przy dotknięciu zaraz głośno zaczyna mruczeć i próbuje się wdrapywać na kolana.

Czy taki kot wogóle ma szanse ? :( :oops:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Pt lip 02, 2010 19:08
przez Barbara Horz
Cuda się zdarzają i trza w nie wierzyć :ok:

Re: MK Avatar-niepełnosprawny kocurek o wielkim serduszku.

PostNapisane: Śro lip 07, 2010 10:27
przez Barbara Horz
Cudów raczej nie będzie :( Avatar mimo zapewnień wetów czuje się znacznie gorzej. Nie chce chodzić, traci apetyt. W przyszłym tygodniu zrobimy mu ponowny RTG i jeżeli będą szanse powodzenia operacji to się na nią zdecydujemy. To może być ostatnia deska ratunku dla kocurka :(