Bodzio, najmilszy buranio! Zdjęcia str9.

W Sandomierzu jest Pani,która opiekuje się kotami na działkach.Leczy je w Stalowej Woli,u mojej znajomej wetki.Oczywiście sterylizuje.W większości wypadków wracają na działki.Bodzio,bo o nim zaraz będę pisać przyjechał na leczenie.Podobno nieokiełznany, nieobliczalny, bardzo chory.No to tylko ta choroba się zgadza.Zobaczyłam w lecznicy dużego burasa,podobnego do Floriana, bardzo chorego.Kot leżał na kocyku,ciężko mu było oddychać,z noska i oczu lała się ciecz,psikał i kaszlał.Głaskałam tego "dzikusa",a on mruczał i udeptywał kocyk,na którym leżał.Rozmawiałam z wetką o wykastrowaniu go i szukaniu domu.Jak bowiem wypuścić takiego miziaka? Wczoraj byłam w lecznicy, Bodzio już lepiej wygląda,leki zaczęły działać.Oczywiście zostanie wykastrowany ,na pewno go ogłoszę i spróbuję znaleźć domek.Jest taki kochany.Leży sobie na krześle w lecznicy,kiedy wetka przyjmuje pacjentów.Ma apetyt,już tak nie kicha,oczka znacznie lepsze.Pazurki zostały obcięte.Trzymałam go na kolanach,a ta bieda mruczała i wtulała się we mnie.Zdjęcia mam kiepskie,ale jutro zrobię lepsze.
Napiszę jeszcze tylko,że dawałam mu srebro koloidalne,tak na wszelki wypadek.Jak? Normalną,dużą łyżką.Jednym palcem otworzyłam mu pysio,wlałam zawartość łyżki,a kot tylko połknął i pomlaskał.Był w lecznicy może dziesięcioletni chłopczyk ze swoim pieskiem.Miłe dziecko.Głaskał Bodzia,a ten tylko mruczał.Nie bał się,nie reagował na psa,taka to "dzika bestia".


Napiszę jeszcze tylko,że dawałam mu srebro koloidalne,tak na wszelki wypadek.Jak? Normalną,dużą łyżką.Jednym palcem otworzyłam mu pysio,wlałam zawartość łyżki,a kot tylko połknął i pomlaskał.Był w lecznicy może dziesięcioletni chłopczyk ze swoim pieskiem.Miłe dziecko.Głaskał Bodzia,a ten tylko mruczał.Nie bał się,nie reagował na psa,taka to "dzika bestia".

