Strona 1 z 2

adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:13
przez Gracepoland
Mieszkam w Krakowie, razem z lubym wynajmujemy mieszkanie. Myślę o kocie, chciałabym mieć kota, no ale mój luby się waha, bo to wakacje czasem, bo inne problemy finansowe.
Jestem przekonana, że technika "kot znaleziony gdzieś tam..." albo "kociątko uratowane od..." by na pewno przeszło. Wiem, bo tak samo by było z moim tatą czy innymi osobami, które znam, które też zawsze starają się myśleć w 100% racjonalnie.

Tak więc, jeżeli ktoś ma debilny pomysł na uśpienie kocięcia, albo ma małe kocięta do oddania i jest z Krakowa, to biorę jedno od razu. Tylko najchętniej małe kocię.

W razie czego umiem się zaopiekować nawet bardzo małym kociakiem, takie akcje już przeprowadzałam kiedyś, tak samo moja mama ma w domu psy i zajmowanie się szczeniakami, które są chyba bardziej kłopotliwe - mam już za sobą.

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:37
przez jasdor
Zgłaszam się pierwsza !
Przeczytaj proszę wątek o Pipi. Nie jest malutka, ale kotem, który na pewno nie będzie sprawiał kłopotów.
Zerknij, proszę :kotek: viewtopic.php?f=1&t=107308&start=0

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:41
przez jasdor
Kotka mogę dowieźć osobiście

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:44
przez Gracepoland
dzięki, obawiam się tylko jednego, że jeśli to już duży kotek i zna wychodzenie na zewnątrz, to może być z tym problem. Właśnie tę kwestię musiałabym dobrze przemyśleć, bo nie tak łatwo z takiego bloku "wypuścić kota".
Stąd wolę kocię, bo łatwiej będzie przyzwyczaić do życia w domu, lub chodzenia na smyczy..

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:48
przez jasdor
Ta kotka chodziła ze mną do sklepu - przy nodze, jak piesek ! Ale to ty wybierasz !

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 17:59
przez ewar
Moje tymczasy,absolutnie wszystkie były z działki,pola,wsi.ŻADEN nie wychodził,prawdę mówiąc,to im szerzej otwierałam drzwi,tym dalej od nich odchodziły.Dodam,że wszystkie były kuwetkowe,chociaż dorosłe i kuwetę widziały u mnie po raz pierwszy w życiu.Brać i nie bać się,tak najlepiej.

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 18:02
przez jasdor
Pipi 4 lata siedziała na dworze i obawiam się, że za nim nie tęskni. U Wani, gdzie teraz przebywa po sterylizacji jest bardzo grzeczna, pozwala sobie wszystko zrobić bez oporu, korzysta z kuwetki.

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 19:53
przez Gracepoland
czuję się coraz bardziej przez Was przekonana ;) Dajcie mi jeszcze pomyśleć jak to w domu wynegocjować ;)
Oczywiście, jeśli znajdzie się ktoś bardziej zdecydowany szybciej niż ja coś załatwię, to śmiało.
Czy ewentualnie miałby ktoś do oddania jakieś akcesoria dla kota?

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 20:18
przez AnielkaG
ale mój luby się waha, bo to wakacje czasem, bo inne problemy finansowe.

Czy ewentualnie miałby ktoś do oddania jakieś akcesoria dla kota


co zrobisz z kotem w wakacje?
wiesz ile kosztuje wizyta u weta? co zrobisz jak kot poważnie zachoruje?

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 21:55
przez jasdor
Min. utrzymania kota to 50,00 mies. bez weta i leków w razie potrzeby. Musisz to przewidzieć. Karma to nie whiskas czy kitikat, tylko jedzenie kupowane w zoologicznych sklepach (nie jest drogie) do tego różne pasty, witaminki, itp. te kupowane rzadziej. Ale jak kotek jest zdrowy nie kosztuje wiele. Jeżeli zechcesz Pipi i Twój domek będzie się dla niej nadawał zaopatrzę Cię w podstawowe akcesoria. Przemyśl sprawę, nie podejmuj pochopnych decyzji decydując sie na jakiegokolwiek kota. Starszy jest już mądrzejszy, miziasty i nie narobi szkód. Mały przez około rok będzie broił w domu, bo to dziecko i lubi się bawić.

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Pt lut 12, 2010 23:21
przez Aniołek_
jasdor pisze:Min. utrzymania kota to 50,00 mies. bez weta i leków w razie potrzeby. Musisz to przewidzieć. Karma to nie whiskas czy kitikat, tylko jedzenie kupowane w zoologicznych sklepach (nie jest drogie) do tego różne pasty, witaminki, itp. te kupowane rzadziej. Ale jak kotek jest zdrowy nie kosztuje wiele. Jeżeli zechcesz Pipi i Twój domek będzie się dla niej nadawał zaopatrzę Cię w podstawowe akcesoria. Przemyśl sprawę, nie podejmuj pochopnych decyzji decydując sie na jakiegokolwiek kota. Starszy jest już mądrzejszy, miziasty i nie narobi szkód. Mały przez około rok będzie broił w domu, bo to dziecko i lubi się bawić.


hm.... sądzę, że to nie do końca tak min 50zł, co prawda teraz nie policzę wszystkiego co wydaje na karmę, żwirek, mięso, suplementy. Ale przy jednym kocie to nie są jakieś wielkie wydatki jednak. Zwłaszcza, że pasty, witaminki i przysmaki wcale nie są takie dobre i można przedobrzyć ;)

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Sob lut 13, 2010 0:16
przez Kocia Lady
:ok: :ok: :ok: ja mam kotka którą wychowuję od kiciusia, a teraz mam również jej matkę która tułała się ponad 10 lat, mądrość życiowa mnie powala u tej kotki, jest grzeczna, chodzi przy nodze, nie oddali się dalej niż kilka metrów, jest wdzięczna, kochana i spragniona bliskości, bo... nigdy jej nie miałam, to jest taki inny rodzaj miłości kocio-ludzkiej, polecam :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Sob lut 13, 2010 16:24
przez jasdor
inny rodzaj miłości kocio-ludzkiej, polecam

Zdecydowanie inny ! Koty podwórkowe wiedzą i umieją docenić dom bardziej niż te - od samego początku w nim przebywające (doświadczenia własne)

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Sob lut 13, 2010 16:31
przez ewar
jasdor pisze:
inny rodzaj miłości kocio-ludzkiej, polecam

Zdecydowanie inny ! Koty podwórkowe wiedzą i umieją docenić dom bardziej niż te - od samego początku w nim przebywające (doświadczenia własne)

Cała prawda i tylko prawda.Nieprawdą z kolei jest,że kot który żył na dworze (u nas na polu) tęskni za wolnością.Velvet wyadoptowała kotkę do domu z ogródkiem.Jedyny jej kontakt ze światem zewnętrznym to wylegiwanie się na parapecie,a za próg to nawet łapki nie postawi.

Re: adoptuję kotka, ale to nie takie proste...

PostNapisane: Sob lut 13, 2010 20:52
przez Kocia Lady
Obrazek
oddaj serduszko za serduszko...