Kocia para z plaśkatymi mordkami-mama po sterylce,a brat?

Po sąsiedzku z moim osiedlem, w domku jednorodzinnym mieszka starszy pan, u którego na podwórku mieszkają śliczne kotki: Biało-bura mama, oraz dwójka oryginalnej urody malców: marmurkowa kotka i buro biały kotek. Kociaki mają śmieszne, lekko spłaszczone buźki, jakby miały wśród przodków egzotyka.
Dowiedziałam się o nich przypadkiem - w sobotę kilkuletnia dziewczynka chodziła po osiedlu z tą marmurką za pazuchą i próbowała ją komuś dać. Nawet mnie się zapytała, czy chcę kotka, bo jej dał kolega, a mama się nie zgodziła. Przyparłam ją do muru, bo bardzo ściemniała, skąd go właściwie ma, ale motała się w zeznaniach. Wzięłam od niej tą kotkę, bo bałam się o jej los. Jak tak stałam z kicią i zastanawiałam się co teraz zrobić (byłam z dzieckiem w wózku na spacerze), to akurat szła jakaś babeczka z bloku obok i zagadnęłam ją, czy nie wie, czyja to kotka. Ona na szczęście wiedziała i skierowała mnie w odpowiednie miejsce. Zaniosłam kotkę na to podwórko i przy okazji zobaczyłam jej braciszka oraz mamę. Na podwórku stały kocie miseczki i było widać, że kociaki mieszkają w komórce. Mimo to są czyste, tłuściutkie i zadbane. W domu akurat nikogo nie było, ale poszłysmy tam wczoraj z Kaliną i porozmawiałyśmy z ich panem. Zaproponowałam pomoc w adopcji i ew. w sterylkach. Pan się zgodził, był nawet zadowolony. Okazało się, że matka tych kociąt to córka ich domowej, już wysterylizowanej kotki. Nie pytajcie, czemu jej nie wysterylizował i czemu nie wpuszcza do domu, bo nie wiem...i nie zapytałam, żeby nie zepsuć atmosfery. W każdym razie, ten pan chętnie odda i matkę i kocięta.
Matce pewnie będzie trudno znaleźć dom, ale "plaśkatym" pyszczkom może się uda. Jutro idę robić im zdjęcia.
Najbardziej mnie wkurzyło, jak ten pan przyznał, że sam dał kotkę tej dziewczynce...i myślał, że to ona ją odniosła. Poprosiłam go, żeby więcej nie oddawał kociąt dzieciom, jeżeli nie przyjdą z rodzicami. Mam nadzieję, że posłucha.
Gdyby ktoś marzył o parce takich troszkę niezwykłych kociątek (mają po około 4-5 miesięcy), to polecam te maluchy.
AKTUALIZACJA - Jedna Kotka ma już domek (ta co miała być kocurkiem), druga za TM
Dowiedziałam się o nich przypadkiem - w sobotę kilkuletnia dziewczynka chodziła po osiedlu z tą marmurką za pazuchą i próbowała ją komuś dać. Nawet mnie się zapytała, czy chcę kotka, bo jej dał kolega, a mama się nie zgodziła. Przyparłam ją do muru, bo bardzo ściemniała, skąd go właściwie ma, ale motała się w zeznaniach. Wzięłam od niej tą kotkę, bo bałam się o jej los. Jak tak stałam z kicią i zastanawiałam się co teraz zrobić (byłam z dzieckiem w wózku na spacerze), to akurat szła jakaś babeczka z bloku obok i zagadnęłam ją, czy nie wie, czyja to kotka. Ona na szczęście wiedziała i skierowała mnie w odpowiednie miejsce. Zaniosłam kotkę na to podwórko i przy okazji zobaczyłam jej braciszka oraz mamę. Na podwórku stały kocie miseczki i było widać, że kociaki mieszkają w komórce. Mimo to są czyste, tłuściutkie i zadbane. W domu akurat nikogo nie było, ale poszłysmy tam wczoraj z Kaliną i porozmawiałyśmy z ich panem. Zaproponowałam pomoc w adopcji i ew. w sterylkach. Pan się zgodził, był nawet zadowolony. Okazało się, że matka tych kociąt to córka ich domowej, już wysterylizowanej kotki. Nie pytajcie, czemu jej nie wysterylizował i czemu nie wpuszcza do domu, bo nie wiem...i nie zapytałam, żeby nie zepsuć atmosfery. W każdym razie, ten pan chętnie odda i matkę i kocięta.
Matce pewnie będzie trudno znaleźć dom, ale "plaśkatym" pyszczkom może się uda. Jutro idę robić im zdjęcia.
Najbardziej mnie wkurzyło, jak ten pan przyznał, że sam dał kotkę tej dziewczynce...i myślał, że to ona ją odniosła. Poprosiłam go, żeby więcej nie oddawał kociąt dzieciom, jeżeli nie przyjdą z rodzicami. Mam nadzieję, że posłucha.
Gdyby ktoś marzył o parce takich troszkę niezwykłych kociątek (mają po około 4-5 miesięcy), to polecam te maluchy.
AKTUALIZACJA - Jedna Kotka ma już domek (ta co miała być kocurkiem), druga za TM