Strona 1 z 14

Mały cud uniknął śmierci -dom dla niej = ŻYCIE! Po PP...

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 13:13
przez kinga w.
Kolejne maluszki z działek. Przywiozłam je do domu wczoraj, zostały odrobaczone i odpchlone. Część to miot wolnożyjącej kotki, część to podrzutki - domowa kotka urodziła, ktoś pozwolił wykarmić i pozbył się "kłopotów" podrzucając je na działki gdzie żyje stado kotów. Bo tak najłatwiej. Podrzutki są ciut większe od kociąt ze stada, mają 2,5 - 3 miesiące, podczas gdy rodowite działkowce są odrobinę młodsze, ok dwóch tygodni różnicy. Na działkach nie jest bezpiecznie. Pomijając nadchodzącą zimę, zaglądający w kocie oczy głód i chłód, dochodzą choroby, pasożyty i ludzie. Niestety ludzie - koty są trute, giną od postrzałów z wiatrówki. Dlatego zdecydowałam się zabrać z ogródków działkowych tyle kociąt ile dam radę i znaleźć dla nich domki. Nie mam dużych możliwości - w tej chwili w kawalerce mieszka sobie 5 dorosłych rezydentów, 5 kociąt (Bounty w oczekiwaniu na wyjazd do swojego domku) i jeden ludź. Sytuacja graniczy z wariactwem. Kociaki najchętniej przesiadują w "kąciku magazynowym" rozrzucając wszędzie moje szkiełka - przecież kulka tak fajnie się turla. :twisted:
Przedstawiam pretendentów do bycia najukochańszym kotem świata:

Skarpeciara - działkowiec z urodzenia, już domowa, mrucząca, pogodna.
Obrazek Obrazek

Chętnie sypia z towarzystwem...
Obrazek

Z "wujkiem" Kłaczkiem...
Obrazek

Do życia, do ludzi!
Obrazek

Domku, gdzie jesteś?
Obrazek

Przytulisz?
Obrazek

Czekam i czekam... Już się zmęczyłam!
Obrazek

Baka - również miot działkowy, przytulasta, ufna, mrucząca istota. DS u wiktoria26. :1luvu:
Obrazek Obrazek Obrazek


Lion nie przeżył odrobaczania, zabrała go niedrożność jelit. [] 02.11. Mudzinka i Pierrocik odeszły 11.11. Pokonała je panleukopenia. Skarpeciara i Baka, uratowane dzięki zaangażowaniu ludzi i kotów z forum, ocalałe po podaniu surowicy z krwi kota imieniem Pasztet, dziś znów szukają domków. Wygrały swoją walkę o życie więc dajmy im miłość której potrzebują.

O postępach w kindersztubie, o zachowaniach maluchów, będę pisać w dalszych postach wątku.

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 13:14
przez Korciaczki
Szylkretek jak widać u Was na tych działkach dostatek :lol:
Prześliczne maluszki, Pierrot to już wogóle.
Trzymamy kciuki za maluszki.

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 13:41
przez kinga w.
Na działkach jest linia szylkretek - była jedna kotka, teraz jest jej córka i Baka jest właśnie z tej linii. Są bardzo charakterystyczne. Najgłupsze jest to, że na hasło "sterylizacja" w UM robią oczy jak spodki że "trzeba by na to jakiś fundusz mieć" i po rozmowie. W tym roku nawet karmy nie ma dla wolnożyjących kotów. Koszmar. Tam jest koło 40 kotów różnej płci i w różnym wieku. Część to dzika dzicz, ale sporo można by socjalizować - nie mam możliwości.

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 16:37
przez kinga w.
Maluchy świetnie się dogadują między sobą. Fakt że pierwsza tymczaska, Bounty nasyczała na przywitanie na swoją siostrę Bakę poszedł w zapomnienie. Baka i Mudzinka są w pełni oswojone. Baka bardziej miziak, Mudzinka szatan zabawy - potrafi mi się zawiesić na nodze i dobierać do wisiorka przy suwaku. Bawi się wszystkim i ze wszystkimi - jest bardzo radosna. Baka nomen omen - spokojny typ, choć w czasie zabawy nie daje sobą pomiatać - mimo niewielkiego wzrostu dzielnie się broni, a nawet czasem sama prowokuje do bijatyki. Skarpeciara powoli się oswaja, Pierrotowi przychodzi to z większym trudem.

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 19:32
przez kinga w.
Złapany znienacka Pierrot chowa głowę pod moje ubranie i udaje że go nie ma. Głaskany nie mrucz, ale nie próbuje uciekać. Wypuszczam go zanim podejmie taką decyzję...

Podeszłam go cichutko, śpiącego ze Skarpeciarą na drapaku. Pogłaskałam, nie połapał się początkowo, ale kiedy wreszcie do niego dotarło, podniósł głowę i syknął. I potem już tak przez chwilę było - każdego głaska komentował sykiem, ale nie zwiewał. Nadąży to za facetem? :wink:

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Sob paź 31, 2009 20:51
przez Bungo
Działkowa czwóreczka, ocalona przed śmiercią, prosi o domki...

Re: Maluchy z działek - dom = życie!

PostNapisane: Nie lis 01, 2009 7:40
przez kinga w.
Eh... Wszystkich i tak nie wyciągnę. Tam jeszcze dwa burki, srebrno-białe coś i bura panienka z rudymi "maźnięciami" - bardzo oryginalna szylkretka. Pojemność chaty dawno przekroczyłam - nie ma gdzie stanąć żeby na kociaka nie nadepnąć. :x :wink:

Re: Szylkretka, czarnula, skarpeciara i pingwinek - dom = życie!

PostNapisane: Pon lis 02, 2009 16:58
przez kinga w.
Maluchy trafiają już do kuwetki. Na razie tej dziecinnej, w pokoju. Gonią się zawzięcie po mieszkaniu, toczą boje i pojedynki. Mudzinka zaczęła sypiać z Tyśkiem na drapaku - szybko się dogadali. "Tchórze" zawarły pakt - sypiają razem. Jeszcze nie pozwalają się łapać, schodzą z drogi, ale jeśli dopaść je na śnie, można głaskać i nie uciekają. Jedzeniem można z nimi wszystko - to wieczne głodomory, ale pomału przechodzi im ta zachłanność. Uczą się że jedzenie leży i czeka, nie trzeba jeść póki jest. Pierrot wzięty na kolana spokojnie pozwala się głaskać - coraz spokojniej. Będą z niego jeszcze miziaki! :lol:

Re: Szylkretka, czarnula, skarpeciara i pingwinek - dom = życie!

PostNapisane: Pon lis 02, 2009 18:35
przez kinga w.
Małe czarne coś wcisnęło mi się za bluzę... Zwinęło się w kłębek, to nic że zwijam kłębek, ruszam się, że pod bluzą ciasnawo - Mudzinka mruczy zasypiając. Taka Mudzinka - przylepna, rozmruczana, wdzięczna za odrobinę nawet nie czułości (przecież jej nie głaskam) a ledwie tolerancji. Pełny brzuszek, człowiek który pogłaska - Mudzinka jest szczęśliwa.

Re: Szylkretka, czarnula, skarpeciara i pingwinek - dom = życie!

PostNapisane: Pon lis 02, 2009 19:46
przez kalair
Podniosę maluchy.

Re: Szylkretka, czarnula, skarpeciara i pingwinek - dom = życie!

PostNapisane: Pon lis 02, 2009 21:51
przez kinga w.
Baka wspina się na moje ramiona - kolana już nie wystarczą, z resztą na kolanach wyleguje się Bounty - jej siostra która niedługo pojedzie do swoich Dużych. Baka domaga się uwagi i pieszczot. Jest przecież małym koćkiem i potrzebuje miłości. Pozostałe dzieciaki śpią po kolacji. Nabierają sił na jutrzejsze harce.

Re: Szylkretka, czarnula, skarpeciara i pingwinek - dom = życie!

PostNapisane: Wto lis 03, 2009 7:37
przez kinga w.
Maluchy dokazują od rana. Szylkretki szaleją z Mudzinką, Skarpeciara dopada je od czasu do czasu. Pierrot zjadł sążniste śniadanie i poszedł spać - on się w babskie grandy nie miesza.

Re: Cztery kolorowe maleństwa - dom = ŻYCIE!

PostNapisane: Wto lis 03, 2009 8:35
przez kinga w.
Coś dla czego warto... Porwałam Pierrota. Podstępnie wzięłam go nagle z miejsca na którym spał bo inaczej się nie da - ucieka. Skulił się na kolanach jak zwykle - nie próbował uciekać, ale spięty, zesztywniały przyjmował delikatne głaskanie. Nie syczał przy tym jak zwykle - to już plus. Bałam się poruszyć, głaskałam tylko, trwało to z pół godziny i... Pierrot zaczął mruczeć. Cichutko, bardzo delikatnie, nieśmiało. Taki moment stanowi że warto zapchać maleńkie mieszkanie kociakami, latać ze szmatką nim się nauczą trafiać do kuwety, wstawać w nocy bo któreś puszcza pawia po zbyt obfitej kolacji zjedzonej zachłannie bo przecież zawsze brakowało jedzenia i trzeba na zapas... Taka chwila sprawia że nawet jeśli przed chwilą miałam wrażenie nieogarniania tego całego kociego bałaganu, to teraz wiem że warto i damy radę.

takie maleńkie serce
takie drobne
bijące szybko
odrobiną lęku
i wolą przetrwania
życie w szarych oczkach
potrzebuje miłości
wtulone w dłoń
całym swoim ciepłem prosi
chroń mnie
przytul i pokochaj
bo przecież jestem po to
żeby dawać miłość
bo przecież już zaufałem

Re: Cztery kolorowe maleństwa - dom = ŻYCIE!

PostNapisane: Wto lis 03, 2009 9:47
przez kinga w.
zabierz mnie do domu
będę Cię kochał
nie za to co mi dajesz
a dlatego że jesteś
nakarm mnie tylko
pozwól być w ciepłym domu
daj trochę miejsca w sercu
na mój puchaty byt
dla Ciebie to tak niewiele...
dla mnie to całe życie.

Re: Cztery kolorowe maleństwa - dom = ŻYCIE!

PostNapisane: Wto lis 03, 2009 10:17
przez Bungo
Domku - kociaki są u Kingi, ale zostać tu nie mogą :(
Kinga w tej chwili ma w kawalerce 5 rezydentów i pięć malutkich tymczasików. Zabrała kociaki z działek, bo w przeciwnym razie już by nie żyły. Ale one muszą znaleźć domki i to szybko.
Pomóżcie kociakom - pomóżcie Kindze.