koteczekanusi pisze:Cieszę się, że stado się rozgęszcza. I zazdraszczam jak zwykle.
U mnie w ubiegły weekend były ze 3 telefony o rudego, ale jakoś nic się dalej nie zadziało. Po prawdzie z jednego domu to sama zrezygnowalam, bo był w Krakowie, a nie ma sensu go tam targać, skoro Warszawa duża. Pana od interesującego maila nie liczę.
Anka, Tosia jest u nas o marca br więc posiedziała deczko. Na dobry dom warto poczekać.
Tak się nie rozluźnia bo zostało jeszcze wiele,wiele tałatajstwa.Szkoda wymieniać.
Mam telefony ale odjazd jest totalny. Dziś po raz kolejny dzwoni ta sama kobieta i po raz kolejny nie wie o jakiego kota chodzi i nie wie nic co jest w ogłoszeniu napisane. Mam wrażenie,że wcześniej też gadałyśmy. Na prawdę staram się pisać krótkie, treściwe ogłoszenia ale tak zabawnie raczej opisujące dobre i nie dobre cechy kota.Nie trzeba czytać w odcinkach.

Siedziała podczas rozmówek koleżanka i zaśmiewała się . Tradycyjne padało pytanie jaki kot, imię poproszę, odpowiedzi o wiek,jaki do ludzi... Pani ma psa i pyta jak kot do psa. Ja pytam jak pies do kota... Ona oburzona ja wyjaśniająca, że takie same pytanie mam prawo zadać bo to mój podopieczny może pójdzie na pożarcie

Przedulczyłam cały dzionek w odlocie śpiąco-gorączkowej. Bolą mnie stawy i lekko potłukana jestem.
Ela, Burasia znalazła się po 12 dniach. Siedziała przez ten cały czas w kominowym przewodzie. Została w domku stałym wraz z siostrą dalej. Wszystko działo się chyba w 2009r. Ich Duża Ania dzwoni regularnie. Śpią w łóżku, kochają ją i jej rodzinę, nie są wypuszczane już żywioł. Wychodzą ale tylko wtedy jak ona jest w domu. Na zimę wcale.
ametyst55 nie ogarniam wszystkiego. Jest trudno i to bardzo. Wiele spraw jest zaniedbanych. Ale ja nie jestem sama. Bardzo pomaga Janusz i Danka. Choć ta druga ostatnio w zbieractwie się specjalizuje bardziej. No i mamy Was.
