Powoli zbieramy się do kupy

po adopcji Iwuni/Amelki. Mała tęskni ale je, kuwetkuje i nadstawia głowinę do całusków. Jej Duzi to kochajacy ją już przed adopcją ludzie więc miłości nie zabraknie. Duża podczas wizyty u nas stwierdziła,że naszemu domowi nic się nie równa.

Podlizucha

Ale jej dom jest następny, najlepszy dla koci. Małą zwiedza mieszkanie powoli.Dostała piękny drapak.
Córka zg z tardycją sarkastycznie podeszła do mojej rozpaczy po stracie kolejnego ukochanego kociego dziecka.

Nie może mi darować

Tulinka i moich wywdzięczeń do niego typu "kochany syneczek"

Wiem,głupie. I jej oczy mówią to samo

To był pierwszy kot, do którego tak powiedziałam. Kto pamięta Tulisia to wie dlaczego tak go kocham.
Wracajac do córci. Usłyszałam coś w stylu: to trzeba było zatrzymać kolejne dziecko, a ją wyadoptować. Potulnie oświadczyłam,że dzieci w tym wieku to ja ciachnięte tylko wydaję

a wtedy z wnukami sie pozegnamy

Ryknęłyśmy śmiechem po chwili, a TZ jak zwykle miny stroił

Dziecię mi zrobiło niespodziankę .Po otwarciu kompa na tapecie miałam fotkę Benusia,Majki i Tulinka leżących na fotelu.

Na podziękowania odpowiedziała,że zrobiła to po to żebym swojego ukochanego syneczka miała zawsze na oku.
Kajka powoli wypełza z pokoju.Drzyj gęba z niej straszna. Głosu ona wdzięcznego to nie ma

Ale skutecznie upomina sie o jedzenie. Bardzo skutecznie. Jest puchata i okrągła. Spora kocia z niej. I sporo włosów gubi. Sam puch lata wszedzie.
Bure w klatce ożywiło się. Bardzo lubi mruczenie w takt głaskania. Dziś była próba opuszczenia klatki,ale przestraszyła sie w ostatniej chwili. Leżenie w klatce, leżenie z pysiem w misce i ew podciągnięcie się do kuwety spowodowało,że spasła się mocno. Będzie miała na imię Nastusia
W nocy mamy zerowa ilosć kotów w łóżku. Jak Iwunia była to dopchac sie nie można było. Biseczek chodził wczoraj szukając partnera do głupawki. Skrzeczał po swojemu nawołując jakiegoś frajera. Iwunia zawsze ostatnio była chętna do gonitw.Ale Iwuni nie ma...