Na pewno nie jest jej łatwo, ale gdy zobaczy Tygryska szybko zapomni o nieszczęściach.
Kilka słów o dzikusach podobno w sile wieku

Po pierwsze, nie licząc faktu, że trafił mi się drobny konflikt osobowości zgromadzonych, który objawił się obsikaniem upatrzonej pozycji, kociejstwo idealnie kuwetkuje. Akcja z przestawianiem kuwet w bardziej ustronne miejsce przeszła idealnie. Po prostu przestawili im kuwety i tyle, żadnych protestów i demonstracji nie było. Gdyby to samo zrobić rezydentom, to hoho, bez prania kanapy by się nie obyło. Jak dotąd żadnych szkód nie poczyniły, nie licząc parokrotnego zrzucenia książek z półki, która zupełnie bez sensu znajduje się na trasie zeskoku. Poza tym pewnie niedobre książki tam stoją. Drapak służy do drapania, a nie nogi od mebli

, bardzo dziwne. Porównując z dokonaniami rezydentów, garażowce są wyjątkowo dobrze wychowane

Co prawda jeszcze się nie miziamy, ale jesteśmy na dobrej drodze. Wszystkie, choć każdy ma inny charakter, chętnie się bawią, nawet domagają się machania myszką albo patyczkiem. Zestaw rozmaitych zabawek, w tym zabawki wzgardzone przez zblazowanych rezydentów, są w użyciu. Kazia męczy tygrysa maskotkę

W ogóle Kazia zaczyna rządzić i pyskuje do Morysia. Podskoki Kazi, która ma podobno 10 lat, są po kocięcemu zabójcze, niestety ma wyraźną pretensję, gdy się śmiejemy. Powinniśmy wyłącznie się zachwycać

Jest piękna i wie o tym

Miśka stawia na intelekt, nie urodę, więc co prawda spędza trochę czasu przed lustrem, ale jednak woli robić przegląd książek, siedzieć na klawiaturze, wysyłać szyfrowane wiadomości mailem, a dzisiaj nawet zastosować formy nacisku, znaczy skakała mi po plecach, kiedy na leżąco bawiłam się z Morysiem. Aha, kocimiętki nie lubi, odwraca się z odrazą, ale każdą trawę z ogródka zbada organoleptycznie
Czesia jest najbardziej nieśmiała, woli bawić się sama, wtedy naprawdę wychodzi z niej kot rozrabiaka

I chyba szczęśliwie lubi się z Morysiem, bo potrafią się do siebie przytulić i bawić razem bez syczenia i łapoczynów.
Nie wierzę, żeby trafiły mi się koty wyjątkowo wyjątkowe, najlepsze charaktery z całego garażu. To były jednostki przypadkowo złapane w nasze transportery, nie wybierane, upatrzone. Nawet nie widziałam dobrze jakie, póki ich nie wypuściłam w domu. Ich koledzy i koleżanki na pewno są równie świetnymi kotami i nie powinny tyle lat spędzać w schronisku:(