




Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Byłam u kotka. Biedactwo było przestraszone, za meble wejść nie mogło i skakało do drzwi, na okno, serce się krajałoWzięłam na ręce, zawinęłam w miękki kocyk i się uspokoiło. Głaskałam, mówiłam spokojnym głosem , a potem nałożyłam jedzenie do miski i wyszłam. Wszystko zniknęło. Powtórzyłam akcję z kocykiem i małe udeptywało go, mruczało jak dwa traktory. Dołożyłam jedzenia i znowu wyszłam. Kolejny raz napełniłam miseczkę i już poszłam do domu. To cudowny, piękny kotek, pozbawiony zupełnie agresji. Będzie z Dosią, na razie u mnie w kuchni, a potem zobaczymy. Dosia jest namolna, nie opuszczałby mnie na krok, mruczy i ociera się, domaga uwagi. Z bratem będzie jej raźniej.
Michasia zmienia się na lepsze. Nadal boi się, albo nie lubi kotów, ale wpasowała się w stado. Mnie bardzo lubi, dzisiaj spała w łóżku obok mnie. Powinna być jedynaczką.
Na działkę wróci tylko dorosły buras, szylcia nie. Nie będzie u mnie, bo ja już nie mam gdzie jej upchać.
Orlando nadal się nie ujawnił, bardzo liczę na jakiś znak od kogoś, kto go przez przypadek zobaczy.
ewar pisze:To całkiem możliwe.
ewar pisze:Też się cieszęŻaden kot, którego zobaczę nie może być głodny.
ewar pisze:Będą dobre i niezbyt dobre wieści.
Dosia jest najcudowniejszą kotką pod słońcemWczoraj siedziała u mnie na kolanach i oglądałyśmy razem telewizję. Kotów jeszcze trochę się boi, ale drzwi kuchni już otwarte i może sobie wychodzić, zapoznawać się lepiej z nimi. Jednak człowiek jest jej potrzebny jak powietrze, spała ze mną w nocy, wtulona we mnie. Będę jednak zamykała drzwi, kiedy wychodzę, może się bowiem wystraszyć i schować w jakimś zakamarku.
Mały burasek jest jeszcze bardzo wystraszony. Potrzebuje czasu, ale dzisiaj chyba go przyniosę do domu. Trochę się boję, fakt. Nie jest agresywny, nie o to chodzi, ale jeszcze próbuje się chować. Łatwiej jednak będzie mi go oswajać w domu, no i liczę na to, że z Dosią będzie mu raźniej. To też miziaczek.
Najgorsze jest to, że padła mi komórka![]()
![]()
Przecież ktoś może dzwonić w sprawie Orlando, a ja nie mogę odebrać telefonu
W ogóle nie da się funkcjonować bez komórki, takie czasy. Nie widzę innego wyjścia, jak kupno nowej
Moja nie ma jeszcze dwóch lat, wzięłam ją na raty i jeszcze nie spłaciłam
A w poniedziałek odbieram dwa koty z lecznicy i aż się boję, jaki będzie rachunek. Wszystko na raz.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości