No i się zaczęło

Zimno, leje, raptem zrobiło się jesiennie i nie jest to polska złota jesień, tylko listopadowa szaruga.Biedne koty.Zawiozę im jedzenie, głodne nie będą, ale przed nimi ciężkie miesiące.Taki mamy klimat, czyż nie?
P.Iza była wczoraj na wsi, jej rodzina ma tam jakąś chałupę, taki typowy wiejski dom.Obok mieszka starsza kobieta, trochę zdziwaczała po tragicznej śmierci syna.Ma cztery psy i dziesięć kotów.Piękne, w typie persa i brytka dostała od stalowowolskiej wetki.Nie były wysterylizowane, porozmnażały się, ale skończyły tragicznie jak większość tych zwierząt.Żyją bowiem tuż przy ulicy, co chwilę któreś ginie pod kołami samochodów.Kociaki mają już chore oczy.Oczywiście weta nie odwiedzają, ale najgorsze jest to, że rozmnażają się w sposób niekontrolowany.Są chude i zaniedbane.P.Iza zawiozła tam karmę, już po raz kolejny i nie mogła patrzeć jak koty i pies ( pozostałe na łańcuchu) dławiły się jedząc kocią karmę z jednej miski.Pies potem chwycił kromkę chleba i jadł, jakby to był największy przysmak.Kobieta nie chce oddać żadnego kota, ale niechby chociaż wysterylizowała kotki.Ciężko myślę, jak pomóc, bo na rodzinę p.Izy nie ma co liczyć.To dziwne, bo jej kuzynka jest podobno ekolożką, jest radną, jest w komisji ochrony środowiska
