Tami lekko nie tegos po szczepieniu. Obrażona na świat i na mnie ulokowała się w bębnie pralki blokując dalsze prania. Sasza (pu,puk...) nie traci apetytu i wigoru. Odkryła w sobie uwielbienie do parówek i trzepła awanturkę o ich dostanie. Potem pogoniła ciekawskie gówniarstwo co obwąchać jej zdobycz chciało. Pierwsze szczepionko dobrze zniosła więc mam nadzieję,że tak samo z drugim będzie.
Dzieciska spały dziś ze mną bo TZ raczył iśc do pracy. Chip kocio-erotoman

udeptywał mnie z regularnością godną najlepszego zegarka. Obslinił mnie i obmruczał. Z nim trudno się śpi

Mając dość umizgów zległam na podusi wystawiając
plecyki do deptów. Nie stracił rezonu i trzymając się haczykami mojej koszulki wisiał na karku. Szlag z nim.
Surinka grzecznie spała w nogach. Z Myszką i Mikusiem.
Ranek wolniejszy był bo znów nerek nie dowieźli i odpuściałm sobie ranne dyganie z puszkami. Mam dość wyrzutu w oczach i zbierania zasypanych piachem misek. Liście i wszelkie paskudy wczoraj w talerzach wylądowały. Rozpuściłam cholery totalnie. Ale nie głodne są w takim wypadku jak mają siłę łapami przebierać jak kopara. To dziś szlaban.
Wczoraj dużo suchego zostawiłam w kotłowni i baraku to smutki chrupami oblecą.
Wyszłam co prawda wcześniej do pracy by żebrać w sklepie o nerki. Ma sie to
mientkie serce.
Od kilku dzionków wytrwale trzepię ogłoszenia i zobaczymy efekty. Może zobaczymy. Efekty co prawda już są. Koty mają iść do domu wychodzącego bo nikt nie doczytał,że takowych nie uznajemy. Chip do pani 78 letniej na podwórko. U Myszki nikt nie doczytał,że tylko z towarzyszem kocim domek musi być i jeszcze mnie, autorce ,się wmawia barku takowego zapisu. Umowy nie podpiszą, okien nie zabezpieczą...A w ogóle to takich wymagań nie ma w ogłoszeniu... I tak ciągniemy telefon za telefonem przerzucając się tematami.
Brak telefonów to le. Ich nie brak też nie fajnie. Blondynce nie dogodzi się.
