» Nie maja 12, 2013 22:07
Re: WIELKA AKCJA OGŁOSZENIOWA! -czyli szukamy DS...
Będzie smutno i poważne.
Od kilku dni mamy poważny kryzys naszych wartości. Adopcje kotów , które
dotąd przeprowadziłyśmy wymagały wielu starań i zabiegów- najpierw
wymieniałyśmy maile z potencjalnymi domami, potem któraś z nas dzwoniła i
rozmawiała z nimi telefonicznie. Zwykle czyniły to dwie różne osoby.
Potem trzecia - albo jedna z nas , albo osoba zaufana spotykała się w
potencjalnym domu na PA.
Decyzja zawsze zapadała zbiorowo.
Jedno "nie" przekreślało adopcję. Kiedy nie byłyśmy pewne ( jak w
przypadku
adopcji dwupaku norwegów ) długo naradzałysmy się z osobą wizytującą
potencjalny dom ( dzięki Morelowa!). Brak pewności, oznaczał szukanie
dalej.......Bo według nas lepiej nie oddać, niż oddać źle..
Oczywiście czasem bardzo pomagały domy tymczasowe-tu ukłon dla np.
Koteczekanusi, która sama poszukała domu dla Lukrecji, Neigh pomogła tylko
w PA.
Wiele domów odpadło na różnych etapach - a to ktoś miał plany wypuszczania
białego norwega, a to żywienia resztkami z obiadu ("kot nie będzie jadł
lepiej niż ja!") . Potencjalnie świetne , zamożne domy z "nie tą"
atmosferą też odpadały. Brak zabezpieczeń dyskwalifikował inne.
Znalazłyśmy wspaniały (tak nam się wydawało...) dom wielu kotom.
Ilu?
Policzmy-tylko w tej akcji: 10 Norwegów i 11 persów. Oczywiście przedtem
były inne koty, fundacyjne i nie tylko.
Ile w przeciągu ostatnich dwóch lat? .......dziesiąt.
Z norwesiów został tylko Tomaszek , który jedzie do domu za tydzień. Był
najtrudniejszy adopcyjnie z całej puli "norweskiej" i jego adopcja
szczególnie nas cieszy.
Z persów szukają jeszcze Leosia, Michasia (stan zdrowia nie pozwalał na
wcześniejsze ich ogłaszanie), Balbina (karmiła maluchy, jest świeżo po
sterylce) oraz maluchy ( będą sterylizowane za około miesiąc , ale
ogłosimy je wcześniej).
No i Felicja, śliczna i nie kuwetowa- nie wiem co z nią będzie .
Spróbujemy jeszcze...
Także Messie- miał dziś PA i ma nowy, cudowny (?) dom.
Meduza to już inna historia, ale też się do niej poczuwamy ( Neigh prowadziła długie rozmowy tel...)
W Poznaniu mamy dwa zabiedzone persiaki, im jeszcze nie szukamy domów.
Muszą wyzdrowieć.
Oprócz wyżej wymienionych kotów domy znalazły przy okazji koty takie jak
Romek, perska Gwiazdka, Zmiotka, czy wtedy bezimienna czarno-
biała kotka z
lecznicy, która poszła do fajnego DS niejako przy okazji akcji "persy".
Bapka Pola.....kot całkowicie nieadopcyjny wydawać by się mogło.....a jednak..!
Złośliwie dodam ,że dom znalazł także zupełnie nie adopcyjny Leon, obecnie ozdoba
Kotkinsowa , który przedtem długo siedział w fundacji (wybacz Leosiu...!)
To wszystko miało miejsce w ostatnich 10 miesiącach.
Z większością domów mamy kontakt- na naszym mailu adopcyjnym, FB albo na
Miau.
Domy z Miau najbardziej nas cieszą- to prawdziwi kociarze. Wasia , Bazyl czy
Tigra, o których wiemy, że żyją w dobrych warunkach i możemy się cieszyć ich szczęściem.
Koty zawsze były oddawane domom z kompletem zabezpieczeń, nie wychodzącym ,świadomym co do karmienia i opieki weterynaryjnej.
To były warunki sine qua non.
Niestety ostatnio na wątku ManfredkotTusi, czyli Tigry pojawiły się zdjęcia
i filmiki wskazujące na to, że kot jest jednak wychodzący.
Nie, nie w mieście- wychodzi na działce.
Niezbyt wysoki płot, koty (oprócz Tigry dwa dachowce) wypuszczone bez
żadnego zabezpieczenia na ową działkę, wspinające się na wysokie drzewa.
Obydwie z Neigh zwróciłyśmy na to uwagę od razu. Przestraszyłyśmy się-
norwegowate są skoczne , sprawne i bystre.
Neigh napisała na wątku, ja na pw.
Zapytałam m.in. dlaczego mimo obietnic kot jest wypuszczany , czy
ManfredkotTusi nie obawia się, że przestraszony przeskoczy przez płot (czym jest siatkowy płot dla kota w typie tej rasy!) i pójdzie w świat. Co będzie jeśli 3 wypuszczane koty przestraszone np. odpaloną przez sąsiada kosiarką
rozbiegną się na 3 strony? Poprosiłam, żeby zaprzestać wypuszczania kota bez zabezpieczenia.
W odpowiedzi przeczytałam, że kot wychodzić będzie , bo "tak jak dzieci
muszą się nauczyć przechodzić przez ulicę w drodze do szkoły, tak kot MUSI
się nauczyć wychodzenia na działkę". Koty- dwa pozostałe- ManferdkotTusi od 10 lat są tam wypuszczane.
I będą nadal, bo tak jest dobrze, wygodnie itp..
Ja zaś wraz Neigh mam się zająć tym, czym należy , bo "koty kiszą się w DT
za pieniądze darczyńców -w tym Tusi- zamiast od dawna być w domach" my zaś
"psujemy atmosferę" swoimi wystąpieniami przeciw wypuszczaniu kotów. Tusia
wpłaca więc wie.
Wobec tego użyłam koronnego argumentu- fundacja nie oddaje kotów w typie
rasy do domów wychodzących -czy to w mieście ,czy na wsi ,czy na działce.
Zapytałam czy ManfredkotTusi oszukała fundację , zatajając fakt
planowanego
domu wychodzącego dla Tigry?
Bo działkę ma nie od dziś przecież?
Nie, nie oszukała .
Ona "w styczniu o tym nie myślała" .
A przecież jednym z pierwszych pytań jakie jej zadałyśmy było "czy kot
będzie wychodził?"
Odpowiedź brzmiała "NIE".
Na zarzut oszustwa odpowiedziała ,że w umowie z fundacją użyto określenia " stosowne zabezpieczenia" odnośnie bezpieczeństwa kota, więc prawnie jest ok- jest płot , jej zdaniem stanowiący stosowne zabezpieczenie.
Tym razem Tusia pogroziła mi prawnikiem jeśli będę się dalej "czepiała" i napisała ,że jestem szczególnie agresywna na forum, więc mam się zająć swoimi sprawami bo ona nie chce mieć ze mną do czynienia.
Pozostało mi tylko jedno: powiadomiłam fundację.
O czym Tusi napisałam.
To spotkało się z pytaniem ze strony Tusi "kablujemy?"
Nie wiem co zrobi z tym fundacja, choć Kasia była bardzo zaniepokojona.
Miała się poradzić prawnika.
Wiem natomiast , że dalsze działania - Neigh i moje- na polu adopcji
puchatych nie mają sensu.
Jeśli oszukała nas forumowiczka , z domem posiadającym zabezpieczenia to
oszuka nas KAŻDY.
Po głębszym zastanowieniu- nie jesteśmy obydwie w stanie wziąć na siebie
takiej odpowiedzialności.
Oczywiście zrobimy to , czego się podjęłyśmy- koty "dotknięte" znajdą z
naszą pomocą domy.
Żaden z DT nie zostanie pozostwiony sam sobie. Nie pozwala nam na to
odpowiedzialność wobec tak ludzi jak i kotów.
Ja osobiście źle znoszę obelgi.
Dotyka mnie pisanie o "kiszeniu" kotów w DS za czyjeś pieniądze- to sugeruje , że ciągnę jakieś korzyści majątkowe z wpłat na fundację.
Prawda jest taka ,że najczęściej do tego dokładam.
No, biorąc choćby pod uwagę ostatnią akcję z persami z Wrocławia...po które pojechałam (moim samochodem za moje pieniądze w moim wolnym czasie) , za których leczenie i wyżywienie wraz z Cairo płacimy również z własnych
kieszeni...dobrze ,że fundacja nam pomoże w sfinansowaniu kastracji,
usunięcia oka Lalusia oraz leczeniu zębów kotom.
Po przemyśleniu- wolę te pieniądze spalić na środku poznańskiego Starego Rynku albo wraz z Cairo, Neigh czy MonikąKrk napić się markowego szampana.
W dużej ilości:)
Nikt mnie za to nie obrazi, a i przyjemnie będzie zapewne...
Nie wspomną o benzynie wypalonej by dojechać na PA- tu najwięcej jeździ Neigh , o czasie który zabieramy rodzinie by odwiedzić kolejny dom, o godzinach przy komputerze (trzeba odpowiedzieć na ogłoszenia) i pieniądzach na telefony- rozmowy z "domami".
Nadmienię ,że przeprowadzająca PA u Tusi Duszek66 była równie zaskoczona
takim obrotem sprawy jak my.
Tusia nazwała mnie na koniec "nieodpowiedzialnym opiekunem kota"- pamiętacie ,kiedyś Amelka podpaliła swoje futerko przebiegając obok świecy zapachowej?
Według Tusi "kota powinno się odebrać" mnie- nie dosyć ,że go PODPALIŁAM to jeszcze "radośnie opisałam to na forum".
....
Cóż- mogę tu napisać tylko jedno- to było ostatnia zapalona świeca w moim domu.
Ma się świece albo Amelię.
No ale-przyznacie - jest pewna różnica między kimś , komu kot spadł z
wysokiej szafy i złamał łapę przez przypadek a kimś , kto codziennie uczy
kota skoków z wysokiej szafy i któregoś dnia jego kot łamie
łapkę...Zwłaszcza kiedy ten pierwszy "ktoś" szafę wyrzuca zaraz po wypadku a drugi - planuje
wznowić treningi kiedy się łapa zrośnie...
Odpowiedzieć jej już nie mogłam, gdyż zablokowała mnie na forum.
Ona wie swoje i NIC tego nie zmieni...
Tusia uświadomiła nam jak łatwo oszukać nas i podszyć się pod kogoś z dobrymi intencjami.
Udawać.
A potem wyśmiać nas, naszą działalność i zagrać nam na nosie.
Bez skrupułów.
Adoptując od kogoś kota wchodzimy w rodzaj relacji Umowa, w tym ustna ma takie samo znaczenie jak pisemna, a łamanie jej świadczy o całkowitym braku szacunku dla zasad tego forum i osoby oddającej kota a także dla osoby przeprowadzającej PA- tu Duszka 66.
Nie bardzo też rozumiemy dlaczego Tusia uznała ,że naszą powinnością jest wyadoptowywanie kotów a jej prawem- nas z tego rozliczanie?
Trudno o większą arogancję...
Zarówno Neigh jak i ja mamy dosyć kontaktów z osobami notorycznie nas
obrażającymi mailowo na adopcjachpuchatych , czyli naszym mailu adopcyjnym.
Ale o ile możemy znieść inwektywy od osób wściekłych , bo nie oddajemy im
kota do nieodpowiedniego domu, o tyle trudno zrozumieć nam, że ktoś , kto
nas oszukał stara się jeszcze obrazić.
I to ktoś z forum.
Nie jesteśmy w stanie sprawdzić intencji osób adoptujących koty.
Mogą nas oszukać, mogą zataić posiadanie psa -mordercy kotów, mogą zdjąć
zabezpieczenia godzinę po naszym wyjściu z PA...itd., itp.
Mogą dawać do jedzenie sałatę i szczypior a kota wypuścić "na wybieganie" do pobliskiego lasu.
Wszystko mogą.
My możemy tylko się wycofać i nie brać tej odpowiedzialności na siebie.
I "dzięki" Tusi to zrozumiałyśmy.
Tak więc nie będzie więcej adopcji teamu "Neigh-Kotkins & Co".
Za sprawą Tusi - która może sobie tego pogratulować i zawsze z dumą
pomyśleć, że załatwiła to kotom i ich przyszłym domom.
Może sobie pogratulować.
I czuć się dumną i spełnioną.
Nie będziemy jej jednak poprawiać atmosfery na wątku ( czego na pw żąda ),
bo przez palce nam nie przejdzie napisanie "tak wypuszczajcie, wywoźcie na
działki, puszczajcie" - dlaczego? Odpowiedz w poście napisanym przez Neigh
na wątku Tusi. Właśnie DLATEGO. A jesli ktoś tego nie rozumie - pozostaje
nam współczuć........jego kotu. Bo nikt inny tylko kot własnie zapłaci za
"wszechwiedzę" różnorakich "ekspertów".
Wszystkim , którzy nam pomagali- bardzo i z całego serca dziękujemy.
Jesteście WSPANIAŁYMI LUDŹMI.
Bardzo nam pomogliście , pomogliście kilkudziesięciu zwierzętom.
Dosyć.
Mamy dosyć.
Neigh i Kotkins
P.S. Ja ( Neigh ) dodam tylko od siebie jedno - nie mogę znieść kiedy ktoś naraża
życie kota i nie słucha uwag bo cytuję "jest dorosły i robi to co uważa za
słuszne". Czemu w takim razie Tusia nie zaczęła od tego rozmowy? Z żadnego
PW nie wynikało, ze mamy do czynienia z ekspertem. A zwłaszcza ekspertem w
dziedzinie wypuszczania kotów - bo jak sądzę NIKT tu nie ma wątpliwości, że
takowy ekspert kota by po prostu za naszym pośrednictwem nie dostał. Włos mi
się na głowie jeży kiedy przypomnę sobie, ze Tusia aplikowała o
Tomasza..........i Darię ( aktualnie zwaną Nelą ).
Dodatkowo uważam, że bycie na tym forum zobwiązuje. Zobowiązuje do
świadomosci oraz woli uczenia się. Ja ucze się nadal - mimo, że z kotami
trudnymi miałam do czynienia częściej, niż średnia tego forum - to nadal
chodzę na wykłady, słucham, czytam - wyciągam wnioski. Nie wyobrażam sobie
możliwości kontaktowania się z osobą, która kota, który spał na moim łóżku
naraża - w imię swoich przekonań. Oszukano mnie po raz drugi na tym forum.
A to bardzo bolesna lekcja. Ucząca, że nie mozna mieć zaufania do NIKOGO.
Zabezpieczone zaś okno nie zabezpiecza ludzkiego myślenia. Nie mogę
niestety znieść psychicznie najróżniejszych przejawów ludzkiej
bezmyślności i braku wiedzy pojawiających się oraz propagowanych na forum ludzi znających
się na kotach. Znających się w ich niezachwianym mniemaniu.
Tyle w temacie.