Nas troje pisze:MalgWroclaw pisze:Rozumiem, że nie złapałaś. Skąd ja to znam

Pani łapiąca u nas twierdzi, ze na walerianę (kropelkę) każdy kot przylatuje....
A ja powiem ,ze nie prawda. Moje nawet na tuńczyka nie wchodziły. Poza tym trudno łapać jedyną nie ciachniętą kotkę w stadzie.
Bo dziś też nici.Pada ,więc miałam wielką ochotę napisać sobie usprawiedliwienie i nie wyszykować sie do dzików z łapką. Ale polazłam wpierw tradycyjnie raban czyniąc przy tachaniu łapki z piwnicy.Wzięłam dodatkowo folię i przykrycie coby żarełka nie za kapało. Gustownie przykryta klatka wzbudzała spore zainteresowanie kotów w tym mamuśki.Właziła,wyłaziła,właziła...nawet tylko ogon na chwile wystawał.Ale nie ruszyła dalej. Przed chwilka wróciłam bo nie ma co stać jak ludzie się kręcą.a i reszta mocno zainteresowana była zawartością łapki. Ja chodziłam,odpędzałam,odchodziłam...I tak dotrwałyśmy we wzajemnym towarzystwie .Mam dość.
Żuniek dał nam popalić w nocy. Bolała go pupina i trzeba było histeryka od histeryzować. To prawdziwy chłop.Dostał leki, głaski,masaże ...i wszystko przyjął jako daninę należną. Opierdzielał nas na całego i miał żal do całego świata. Teraz śpi u córki. Jestem padnięta i tyle.A dziś upojnie mało fajny dzień w pracy. Późno wracam dodatkowo.
Jak tak sobie stałam moknąc widowiskowo na deszczu to do moich uszu doszedł miauk.Cichy i rozpaczliwie piskliwy. Strzygąc uszyskami zaczęłam rozglądać się złorzecząc w duchu na siebie i tego jakiegoś cholernego kota. Miauk zbliżał się.zanim zakiciałam zza węgła bloku wyłonił się facio na piskliwym,starym rowerku. Pedałował mozolnie. No schiza totalna

Nikt nawet nie może poruszać się nie sprawnym pojazdem bym kota nie słyszała.
