"NORWESKIE TYGRYSKI."Obaj chłopcy mają domy

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sie 03, 2009 18:03

No...
a może a ja jestem zbyt niecierpliwa i wypatruje efektów za szybko??
Wyobrażam sobie, że dziki podrostek rzuci mi sie miłośnie na szyję z okrzykiem - kocham cie mamusiu??

Na razie zostawie go w klatce, co najmniej do jutra i może podjade jutro do weta na przegląd ( mam nadzieję, że ręce weta nie będą wyglądąły podobnie jak weta oglądającego Snejkiego :roll: )

Radźcie tu mądre kobity co robić, bo jakoś koncepcyja mnie się zapadła.


OT
Mój syn w końcu dociera do domu z przystanku Woodstock, uffffffffffffffffff, chyba cały :)
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 03, 2009 19:16

Jam taka zmęczona teraz, że chyba nic sensownego nie poradzę... :roll:
Pomyślę jutro.

Zapraszam na wątek Krówka, mam nowe fotki.
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Pon sie 03, 2009 20:29

Anda to nie jest chory maleńki kociaczek i ja nie odkładałabym wizyty u weta. Nie dawkuj mu stresu na raty. Niech wszystko co niemiłe jak najszybciej ma za sobą.

Jeśli Azi nie gryzie i nie drapie a Ty nie boisz się brać go w ręce to rób to jak najczęściej. Moim zdaniem ta metoda na samotność czy tęsknotę może się sprawdzić u maluszków ale dla mnie i tak jest zbyt brutalna.
Azi musi odczuwać, że chociaż człowiek go dotyka czy trzyma w rękach to nic złego mu się nie dzieje, dopiero wtedy zapomni o krzywdach które doznał od innego człowieka.
I nie możesz go porównywać z tamtą koteńką, ona była dorosłym kotem a to jeszcze dzieciak, przerażony i dlatego agresywny.

A Snejki najprawdopodobniej nie pogryzł by weta, gdyby Aga była przy podawaniu zastrzyku (to są Jej słowa).
Jak ja pierwszy raz poszłam ze Snejkim do weta to miałam potwornego pietra, bo nie dość, że nie wiedziałam jak go wyjąć z transporterka to jeszcze wet (ten pogryziony) trochę mnie zestresował swoim lękiem. Ale na drugi dzień był już inny wet i podanie zastrzyku poszło całkiem gładko, a i Snejki od tamtej pory nie reagował juz taka paniką jak brałam go w ręce.

I błagam nie poddawaj się. Ja wierzę w Was oboje.
Nawet nie wiesz jakim mizakiem jest Snejki, jakie wygibasy robi by tylko go miziać, drapać i poklepywać. Jak miauka jak przerywam pieszczotki i odchodzę. Dla niego chyba jest już za późno, jest strasznie płochliwy i nieufny. On mógłby być adoptowany tylko w dwupaku ze mną (przynajmniej na czas aklimatyzacji)

Możecie się ze mnie śmiać ale dla mnie imię zawsze idzie w parze z charakterem i albo przynosi nam szczęście albo nie.
Ania zmień imię kiciowi :oops:
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pon sie 03, 2009 21:10

Amika6 pisze:Możecie się ze mnie śmiać ale dla mnie imię zawsze idzie w parze z charakterem i albo przynosi nam szczęście albo nie.
Ania zmień imię kiciowi :oops:

Włąsnie o tym dzisiaj rozmawiałam z Azim, o imieniu, mówię już od kilku godzin do niego misiu :roll:
Tez przyszło mi do głowy to diabelskie imię.
Myslałam o tym narastaniu agresji u niego, od kiedy nie ma Mefiego i został sam w klatce.
Ja sie nie boję, jestem ostrożna, bo np dzisiaj ładnie jadł z ręki a potem sprzedał mi kilka pacek z pazurem jak chciałam go dotknąć, a przecież miziałam go już i mruczał.
Rozstanie z Mefim i samotnośc w klatce, doprowadziła go do kompletnego rozbicia, dziwnych bardzo agresywnych zachowań. momentami bałam się, że sam siebie zacznie karać.

Chyba nie mogłam już na to patrzeć i wbrew rozsądkowi, wypuściłam go z klatki, niech biega, niech ucieka, ale niech ma miejsce do życia.

Teraz to nie wiem, kiedy ja go dotknę, jak ewentualnie go wepcham do transportera, może nie będzie potrzeby, może to objawy stresu.
Do rozpaczy doprowadzał mnie widok mocno pobudzonego kociaka siedzącego w kuwecie i nerwowo się liżacego i gryzącego nóżki. Atakującego ręce
Być może zrobiłam błąd, ale chyba inaczej nie mogłam.
Będę chodzić tam i siedzieć i karmić może i zobaczymy :(
:crying:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 03, 2009 21:26

Nie rycz, będzie dobrze.

Zostaw mu parę kulek zrobionych z folii aluminiowej.
Mam pawie pióra tylko jak wysłać by się nie połamały.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pon sie 03, 2009 21:31

Mamy duzo zabawek - myszki, piłeczki, takie patyczki z wierzby, misie, orzechy włoskie.
Nie wiem jak go nazwać.
Mój Tz mówi, że teraz powinien nazywac się Gabryel :evil: :roll:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 03, 2009 21:37

Anda chyba dobrze zrobiłaś.
Jak on był taki nieszczęślwy. Niech zazna wolności. Oswoi się w końcu.
Poszukaj imion anielskich.

Ja znam takie:
Caliel, Manakel, Mikael, Gabriel, Ariel

jest więcej
może coś wybierzesz :)
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 03, 2009 21:46

No nie ze skrajności w skrajność 8)

Filip znaczy się FIFI
albo MIKI, od Michała (świętego :D )

Orso (po włosku miś )
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pon sie 03, 2009 22:06

Gabryś jest fajnie, można zdrabniać i przerabiać do woli (na czule i słodko i do strofowania :wink: ) :lol:
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pon sie 03, 2009 22:21

Ania nie poddawaj sie. Jesteś na miejscu i zdaj sie na wyczucie. Wiem ,łatwo powiedzieć. Ale to mały kotek i bardzo zestresowany. I to odbija sie na jego charakterze i postepowaniu. Biedak nie wie co sie dzieje i tak reaguje jak mu kocia dusza podpowiada. I chciałby i boi sie. Jest przeciez krótko u ciebie-jemu czasu i miłosci potrzeba i anielskiej cierpliwości. Powoli do przodu.Nie jestem zwolennikiem drastycznych metod. Może klatka nie jest dla niego-kraty i zamkniecie stresuja go. A do tego odszedł brat. Jak ma wyrazic swoje niezadowolenie. Wszystko co kochał i znał zniknęło. Jak on musi sie czuc-jak w ciemnej pustej studni. To koci dzieciak jeszcze. Przełom nastapi i nawet nie zauważysz kiedy. Nie daj się zwatpieniu. Będzie ok. Z Mefim poszło dobrze to tym trudniej pogodzic sie z postepowaniem małego. ja myslę,że on jest delikatniejszy psychicznie niż brat i tak jak ludzkie dzieci przybiera poze. Może sprawdza na ile może sobie pozwolić i jak bardzo ci na nim zalezy? On nie wie ,że przed dobrym zyciem pazurami sie broni. Będzie dobrze, musi. Ja wierzę,że majac takie podejscie maluchy wyczuwaja to i powoli godza sie. Strasznie sie rozpisałam. Wiem,że to tylko przemyslenia, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale bardzo sie martwie ,że tak bardzo oboje cierpicie w tej sytuacji. Dajcie sobie troche czasu. Daje ci sie głaskać, więc powoli zaczyna kochac ciebie!
Miałam kociczke Nosie złapana w wieku małego , nie oswoiła sie na dobre u nas. Doszła do siebie we własnym domu. Minął co prawda dłuższy czas ale teraz jest miziakiem z charakterem i kanapowcem :wink: .
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto sie 04, 2009 7:43

Co tam słychać u Gabrysia?
Śkiczne imie i takie ciepłe. bardziej do niego pasuje bo ładny jest!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56022
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto sie 04, 2009 8:04

Gabryś :D

a ASK@ mądrze pisze :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 04, 2009 9:18

ASK@ pisze:Miałam kociczke Nosie złapana w wieku małego , nie oswoiła sie na dobre u nas. Doszła do siebie we własnym domu. Minął co prawda dłuższy czas ale teraz jest miziakiem z charakterem i kanapowcem :wink: .

U mnie był taki Bączek, który dopiero w nowym domu stał sie kotem pieszczochem.

Ja mysle, że u mnie nie ma dobrych warunków do oswajania. Tymczasy są w innym pokoju, tam nie toczy się normalne zycie, a one powinny wejśc w zycie, widziec i obserwowac co się dzieje.
Nie moge go wziąc na dół ze względu na jego bezpieczeństwo.
Nie mam możliwości pilnować zamykania drzwi, a ludzi u mnie jest trochę (moje chłopaki krążą po piętrach i zawsze jest problem, koty chodzą gdzie chcą - nie jestem w stanie zapanowac nad taką przestrzenią)
Teoretycznie mogłabym go zamknąc w sypialni, ale wtedy mój Wacław będzie się wściekłą i posikiwał po kątach, a on ma juz 15 lat i nie chcę go stresować.
Więc, zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby, gdyby ktoś zdecydowany na niego i mocno go chcący, po zapoznaniu sie dokładnym z sytuacja, nie wziął go do siebie na oswajanie.

Z drugiej strony nie wiadomo jaki to będzie kocur, czy da się udobruchać.

W tej chwili ja nie mogę go pogłaskać, wziąć na ręce to nie mogłam nigdy. Teraz on sobie biega, zaczepia wszystko co na drodze, jak wchodze syczy a potem je z ręki mięso, potem sie bawimy - on jak czołg sie bawi :twisted: i jak wyciągam rękę, sprawdza, czy nic nie ma , jak nie ma ucieka :roll:

Ale nie jest już taki wściekły, jak był w klatce - przypomina już dzikiego kociaka, zwiewającego , skaczącego. Chyba dobrze, że go wypuściłam - klatka może zadziałałaby, gdyby np stała u nas w pokoju na dole i on siedziałaby z nami, ale w klatce.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto sie 04, 2009 12:23

Czyli postęp jakiś jest 8)

Twarda musisz być i tyla :wink:
Salsa Nexus*PL & Calisi Salicat*PL
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=158088
Stefan [*]
Henia [*]

oleska222

 
Posty: 2739
Od: Pon cze 09, 2008 14:20

Post » Wto sie 04, 2009 13:38

I Ufff i o Matkooooooo

Byliśmy u weta (mojego ulubionego). Do transportera udało mi się go wepchnąć, u weta wyjąć syczącego.
Założyli mu obróżkę, musiałam go mocno trzymać.Walczył jak dziki tygrys.
Został osłuchany obmacany, sprawdzone węzły i temperaturę.
Niby wszystko OK, ale ma chrypkę.
Dostał coś (potem napiszę) na podniesienie odporności.
Uszy wyczyszczone - świerzbowiec.
Gadaliśmy dosyć długo i o nim i o świerzbowcu - jestem usilnie namawiana na albo Advocate, albo dobraną do wagi (1,7 kg - maluszek co?) dawkę iwermektyny.

To co działo się kiedy włożyłąm go do transportera, przeraziło i mnie i doktorów. Gabi po prostu szalał, rozbijał klatkę, skakał z zębami i pazurami do mnie i strasznie zawodził i krzyczał.
Gdybym byłą obok niego w pokoju to pewnie rzuciłby się na mnie i zabił :evil:
Doktor powiedział, że on ma conajmniej 4 miesiące i... nie rokuje na oswojenie. Może gdyby został zabrany do ludzi wcześniej, dużo wcześniej.
Teraz ma już wpojone złe nawyki.
Pozostanie kotem kompletnie niezależnym, nie nada się do bycia w mieszkaniu z ludziem, chyba że na zasadzie takiej, jak pisałam w którymś poście.
Jeżeli już, to do domu wychodzącego i to dla ludzi, którzy nie myślą o głaskaniu kota i spaniu z nim.

Powiem szczerze, że bardzo mnie zmartwił.
Po tym czasie, kiedy jest u mnie skłaniam się ku temu, że ma rację.
Oczywiście nie poddam się na razie.

No i teraz jeszcze decyzja dotycząca leczenia świerzbu :crying: :crying: :crying: :crying:
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66 i 17 gości