
Zamieszkałam dzisiaj w klatce z kociastymi

Potem wyszłam z domu na kilka godzin i okazało się, że maluchy płakały i wołały, żeby ktos je uratował.
Pobiegłam i faktycznie w kltce wszystko porozwalane a kocie smutne.
No i zaczełam głaskac, przytulać Mefista, buzi itd,aż się cąły rozmruczał i....
potem zaczęłam powoli od nóżek Aziego, potem wyżej i wyżej - leżał jak oniemiały, udawał, że mnie nie ma, a potem dął się pogłaskac po główce, pod bródką i wywalił brzuszek do głaskania. A potem...........
tadammmmmmmmm
zamruczał.


Mefi oniemiał, wepchał się na niego i tak ja drapałam pod bródką a Mefi wylizywał główkę///////////////


Potem znowu nasyczał i się odsunął a potem znowu sie dał pogłaskac i nawet jak kopał to bezpazurzasto........
No i byłam w kropce, czy wypuszczać, ale po naradzie postanowiłam je jeszcze zostawić, żeby mu się utrwaliło.....
Co WY na to ??
Chyba będzie dobrze i dzikidzik z lasu da się pokochać

ostatnie zdjęcia chłopaków w tym wątku pochodzą z rannej sesji, Azi jest jeszcze nieufny i drapiący, chociaż już nie zwiewa.
Mefi w ramionach mojego Tomka. I obaj właśnie pojedli


Azi Uzi


Mefisto

