magdaradek pisze:aaaaa
A Felusiowi udało się już skutecznie złożyć suszarkę z ciuchami, czy przestaliście prać??


udało mu się znów ją złożyć dzić, tyle że koło 6.30... rozłożyliśmy. Jak doschnie to zdejmiemy pranie, reszta brudów będzie czekać, aż Felek pójdzie do domu

najwyżej będziemy śmierdzieć
Wczoraj popołudniu: ledwo wróciłam z pracy, umyłam łapy, usiedliśmy nad obiadem, klamoty TŻ-ta (śrubokręty, młotki, kawałki tapety, i inne ustrojstwa) na środku przedpokoju, bo akurat remont kibelka mamy, a tu dzwonek. TŻ do domofonu a potem wrzeszczy: "Misiek, ktoś w sprawie kota przyszedł! mówiłaś, że jutro?...? " włosy mi dęba stanęły, rozejrzałam się, stwierdziłam, że przez minutę i tak nie zdążę posprzątać, potem spojrzałam na kalendarz - no wtorek jak byk. Umawiałam się na środę, TŻ pod drzwiami jeszcze z nadzieją, że to może głupi kawał Witka, ale nie... po schodach idzie Pan, nieznajomy całkiem i mówi, że on się umawiał na środę, ale właśnie był w okolicy
Rozmawialiśmy krótko, za to Felek się lansował jak wściekły: ledwo Pana wpuściłam do sypialni, a ten kretyn już na plecach leżał, gruchał, mruczał, potem zeskoczył z łóżka, wywlekł skądś najbardziej wyduśdaną mysz, zaczął ją podrzucać, biegać, no cyrk urządził jak rzadko. A my...
chyba wyszliśmy na rodzinę patologiczną

: bałagan, pusta kocia miska z trzema zapomnianymi chrupkami (chociaż TŻ przytomnie uświadomił Pana, że przed chwilą Feluś zeżarł całą michę wołowiny), kuweta z kupą na środku, sztuczna mysz, która wygląda jakby ktoś ją wrzucił do zupy, a potem wytarł nią podłogę...
Zobaczymy, Pan ma jeszcze jedną kotkę oglądać, szylkę albo tri, nie wiem dokładnie, z Aleksandrowa, może forumowa? Feluś się ogólnie podobał, ale Pan powiedział, że zabiedzony jest

faktycznie, po pierwszym okresie raptownego utycia brzuszka, znowu jakby trochę schudł. Może dopiero teraz się chłopak "odbudowuje"...