Malati pisze:Może znowu zwiał i Inga go szuka?

nie zablokowałam wczoraj drzwi od klatki, zasnęłam już i dowiedziałam się dziś rano, że TŻ ganiał Bernarda po mieszkaniu o północy

chyba nie jestem odpowiedzialnym DT
Ciocia Coolcaty dała nam wczoraj w strzykawce coś na grzyba. Nie wiem, co to, ale butla wyglądała jak od środka do czyszczenia rur

czarna, plastikowa i karbowana, nie wiem czy miała nalepkę z trupią czachą... rozpuściłam połowę tego szwaksu w pół litrze wody no i problem, w co to wlać... jedyne co mi przyszło do głowy to butelka po wódce

wlałam, zakręciłam, pomyślałam i

a jak TŻ kogoś takim "drinkiem" poczęstuje? okleiłam całą flachę brązową taśmą klejącą, żeby podejrzanie wyglądała
Bernard dostał wczoraj ostatnią kłujkę (znów z atrakcjami akustycznymi) i został posmarowany antygrzybem. Jak poczesałam mokre futerko to jeszcze mi na szczotce martwy zagrzybiony naskórek został. Jak tak dalej pójdzie, to będę szukać domu dla sfinksa
jakoś nie widzę postępów w oswajaniu

niby jak wracam z pracy to zaraz małego wyciągam, miętolimy go z TŻ-tem całe wieczory, Berni mruczy, ale jak się zbliżam do klatki to wciąż kładzie uszka i ucieka w najdalszy kąt. Za duża ta klatka, żeby go wyjąć, muszę wpełznąć do środka
ale wczoraj mały mi się rozespał na kolanach

leżał na pleckach, miziałam brzuszek, i tak zasnął, przeciągał się przez sen, łapki prostował i dłonie rozcapirzał, cudo
