są

, szczerze mówiąc, bałam się pojechać z nią do weta, nie wiedziałam jak zareaguje; okazało się, że mimo tego boksowania łapkami, Rozalka ma do mnie duże zaufanie; u weterynarza była cichutka i skulona, bardzo grzeczna; teraz udaje mi się ją nawet podnosić i przenosić - np do pokoju z łazienki kiedy urządzamy pranie; poza tym wita mnie za każdym razem miałczeniem i ocieraniem się nogi

- jest na prawdę kochana; staram się nie zwracać uwagi na uderzanie łapkami, na początku miałam opory, bałam się, że może mnie ostro podrapać i ugryźć, ale tak na prawdę nawet specjalnie nie wyciąga pazurków, a jeśli tak, to uderzenie łapką nie jest mocne - zresztą coraz rzadziej się to dzieje, więc muszę powiedzieć, że postępy są
