Rudziutki rudziaszek. Wrócił z adopcji.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon lis 10, 2008 22:33

Extra, taki cudowny kot.... :lol: :lol:
i ma domek... :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon lis 10, 2008 23:07

Ja też się bardzo cieszę :D
Trzymam kciuki, żeby kotuś jak najszybciej poczuł się super w swoim domku :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 13, 2008 10:37

Rudziaszek wrócił do mnie z adopcji, więc znów jest wolny.
Wszystkich fanów zapraszam z powrotem do wątku ;)

Właściwie to moja wina, bo Rudziutki od niedzieli wieczorem był nieswój i smutny, nie powinnam go wydawać nie mając 100% pewnosci, co do dobrego zdrowia.
U Chester zaczał wymiotować, na szczęscie biegunki nie było.



Wcoraj pojechałam po niego do Gdańska, a wieczorem w Elblągu moja wetka podała mu kroplówkę i pobrałyśmy krew na badania.

BYłam pewna, ze to mzoe zatrucie Strongholdem, który dostał w sobote (nie pierwszy raz rudzielce reagują inaczej, niz reszta kotów).
ASPAT i ALAT ma w normie, to samo kreatynina, jedynie mocznik jest lekko podwyższony :roll:
Czuje ise nieźle, nawet sie bawi, ale mam zakaz karmienia go, bo faktycznie wymiotuje nawet po wodzie.

Rudziaszek bedzie teraz leczony, a jak już dojdzie do siebie, to znów bedzie do wzięcia.

Na razie jednak prosze o kciuki za niego.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw lis 13, 2008 10:40

Trzymamy kciuki... :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw lis 13, 2008 10:45

Oj Rudziaszku kuruj się pięknie
i różowiej na nosku
Biały Wieloryb się pewnie cieszy
że ma znowu braciszka
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 13, 2008 12:13

Rudziaszek po kuracji nie wróci do Chester, czemu w nowym domu nie był leczony? Nie bardzo rozumiem
Obrazek

15pietro

 
Posty: 2379
Od: Śro kwi 23, 2008 20:51
Lokalizacja: NYC

Post » Czw lis 13, 2008 12:46

Był leczony przez dwa dni w Gdyni. Dostał tam standardowe leki-antybiotyk, przeciwzapalny, stymulujący odpornosć, rozkurczowy.

Chester nic nie mówiła o chęci zabrania go z powrotem po wyleczeniu, wiec dlatego ogłaszam Rudziaszka wstępnie do adopcji ;)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw lis 13, 2008 13:59

A moze to robale?
Ostatnio jeden z moich tymczasów mimo odrobaczenia Wetmintem, Strogholdem , a potem fenbenolem , ciagle miał glisty.
Dopiero Pratel podany 2 dni pod rząd problem (na razie) rozwiazał .
Podobno kuwetka po pierwszej dawce pratelu "chodziła".

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw lis 13, 2008 15:08

Rudziaszku, Rudziaszku... zdrówka dużo i żebyś się nie musiał już tułać po świecie. Rodzinki Rudziaszku i domku Ci życzę. Prawdziwego. Stałego. Głaski.

dorota_d

 
Posty: 1401
Od: Wto wrz 23, 2008 20:40
Lokalizacja: okolice P-nia

Post » Czw lis 13, 2008 15:19

15pietro pisze:Rudziaszek po kuracji nie wróci do Chester, czemu w nowym domu nie był leczony? Nie bardzo rozumiem


Jeśli dom pisze mi, że jest zły na to, ze efektów leczenia nie ma (po dwóch dniach leczenia), i że złości go, ze finasne na leczenie sie kończą, to w mojej głowie zapala sie od razu czerwone światło i pierwsze co robie, to staram sie za wszelka cenę kota natychmiast zabrać....

Choć winię w tej sytuacji sama siebie, bo to moja wina, że oddałam kota, który jest od wieczora poprzedniego dnai osowiały i smutny.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw lis 13, 2008 15:51

niezafajne to wszystko :( . Może dobrze, ze teraz zachorował a nie za jakiś czas. Przecież biorąc kota trzeba się liczyć z tym, ze może chorować dłużej niż dwa dni a leczenie może być naprawdę kosztowne... zresztą chyba wszyscy o tym wiemy. Trzymam kciuki za domek dla Rudziaszka...jakiś inny :D
Obrazek

15pietro

 
Posty: 2379
Od: Śro kwi 23, 2008 20:51
Lokalizacja: NYC

Post » Czw lis 13, 2008 19:37

Jeśli dom pisze mi, że jest zły na to, ze efektów leczenia nie ma (po dwóch dniach leczenia), i że złości go, ze finasne na leczenie sie kończą, to w mojej głowie zapala sie od razu czerwone światło i pierwsze co robie, to staram sie za wszelka cenę kota natychmiast zabrać....

masz rację, niestety
strach pomyslec co tacy ludzie robia jak kot powaznie zachoruje...
jak kogoś nie stać na podstawowe leczenie kota (bo rozumiem ze na duży wydatek mozna nie być przygotowanym) to myślę że nie powinien brać zwierząt...i tyle...
AnielkaG
 

Post » Czw lis 13, 2008 20:40

Ja oddaję koty dopiero po kastracji lub sterylizacji i szczepieniu.Może ktoś tego nie zrozumieć i myśleć,że nie chcę kota oddać,ale tak jest bezpieczniej.Nie każdy umie sobie poradzić z opieką nad chorym kotem,nie nam sądzić innych,ale dla mnie przykładem rewelacyjnym jest Gemma.Podziwiam szczerze tę dziewczynę.Nie wiem,czy sama dalabym radę w jej sytuacji,chociaż kocham koty i robię,co mogę.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56132
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw lis 13, 2008 21:36

kordonia pisze:
15pietro pisze:Rudziaszek po kuracji nie wróci do Chester, czemu w nowym domu nie był leczony? Nie bardzo rozumiem


Jeśli dom pisze mi, że jest zły na to, ze efektów leczenia nie ma (po dwóch dniach leczenia), i że złości go, ze finasne na leczenie sie kończą, to w mojej głowie zapala sie od razu czerwone światło i pierwsze co robie, to staram sie za wszelka cenę kota natychmiast zabrać....

Choć winię w tej sytuacji sama siebie, bo to moja wina, że oddałam kota, który jest od wieczora poprzedniego dnai osowiały i smutny.


Z wielką przykrością przeczytałam to wszystko :( kibicowałam rudziaszkowi od początku i bardzo się ucieszyłam, że ma dom.
I myślę tak samo jak 15 piętro - oczywistym jest chyba, że kot się może rozchorować, że trzeba będzie się nim opiekować. I dobrze, że zachorował teraz, bo ta choroba okazała się testem dla domu. Testem, którego ten dom niestety nie przeszedł. Ewar jesteś bardzo wyrozumiała - ale jak kogoś przerasta dwudniowa opieka nad chorym kotem to niech się nie decyduje na adopcję zwierzaka. Nie mówimy o wielotygodniowym leczeniu - to każdy by zrozumiał.
Paradoksalnie dobrze się stało, wierzę, że następny dom pokocha go na dobre i na złe :ok:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lis 13, 2008 22:31

Bardzo staram się nie oceniać innych,odpowiadam za siebie i jestem w stanie zrobić wiele dla zwierząt.Ostatnie dwa tymczasy były chore.Myślałam tylko o tym jak im pomóc,a wcale dla mnie nie takie łatwe nosić kota codziennie do weta.Mam kawałek a chodzę na piechotę.Nie podoba mi się to,jak postąpiła Chester,szkoda,że dała kotu nadzieję,ale to jej sumienie.Kot jest śliczny,Pisikot ma rację,to nie był ten dom,ten prawdziwy się znajdzie.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56132
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 255 gości