Skontaktowałam się. Byłoby super, gdyby coś się udało, ale Duduś jeszcze bierze zastrzyki, więc musi zakończyć leczenie.Calzo, tak bym chciała żeby maluch znalazł super domek, ale muszę Ci powiedzieć że to naprawdę musi być super domek - niewychodzący, z zabezpieczonymi oknami... najlepiej zakocony, bo Duduś kocha towarzystwo, ale oczywiście to nie jest warunek.
Wiesz, on tak pokochał jedną z moich rezydentek.... co prawda ma osobliwy zwyczaj okazywania jej uczuć, bo łapie ją za szyję i podgryza

, ale kiedy próbuję go złapać bo musimy isc do weta ucieka, a kiedy już nie ma siły szuka u niej ratunku - wtula się w nią jak tylko może najbardziej! Bo Dudś bardzo boi się wynoszenia go z domu, chyba boi się że znowu trafi na ulicę.
Ja tylko bym chciała, żeby on był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Bo on już nigdy nie może cierpieć! I to jest dla mnie najważniejsze!
Mały był dzisaj bardzo dzielny podczas bolesnego zastrzyku, on w ogóle się nie obraża, popiszczał ząłośnie i pobiegł jeść. Będzie mi ciężko się z nim rozstać, kurczę, już się rozklejam... cholera.... wracam do pracy! Nie nadaję się na dt, po prostu nie nadaję się!