Chochlik pojechał dziś do nowego domku.
Zgłosiła się bardzo sympatyczna, "uświadomiona" i odpowiedzialna rodzina.
Będzie mieszkał w bardzo dobrych warunkach, w dużym domu, ale będzie kotkiem niewychodzącym. Będzie miał do towarzystwa drugiego, dwuletniego kocurka i dwie bardzo fajne i mądre dziewczynki w wieku 5 i 7 lat.
Dziewczynki są świetne - przyjechały dziś, ja im mówię, że kotek się boi, a one, że wiedzą, bo czytały w ogłoszeniu
Bardzo mi się podobało to, że dziewczynki uczestniczyły w wybieraniu kotka z ogłoszeń na Miau, znały kilka forumowych kotów tam ogłaszanych.
Naprawdę super dzieci!
Podpisaliśmy umowę, domek obiecał pisać wieści.
A ja zamiast się cieszyć, to siedzę i ryczę jak głupia...
Tęsknię za małymi szarymi łapkami.
Powiedziałam dziewczynkom, że jak się Chochlik oswoi, to im pokaże swoje kropeczki na brzuszku. Aż im się oczka zaświeciły

Wiem, że będzie miał dobrze, że będzie kochany...
A siedzę i ryczę za tymi kropeczkami...
To normalny objaw?
Ps.: To moja pierwsza adopcja przeprowadzona osobiście... więc jestem w stresie... i pewnie będę, dopóki nie przeczytam, jak sobie mały radzi...