cieszę się że w końcu reszta ogonków zaczyna mieć swój nowy domek.
Trzymam kciuki za Helę!!
muszę jednak coś napisać o frey – Mocce.
otóż okazało się że dostałem nie kotka ale piesko-wiewiórkę!!!
mała bestia zamiast się poruszać jak na kota przystało skacze i to w niekontrolowanych kierunkach (później okaże się że to miało swój cel)
Natomiast co do karmienia to żadne puchy za 20 zł nie są w stanie zagwarantować to co je 13-letni piesek – np. chappi

jak tylko widzi że psia micha się napełnia nic nie może jej powstrzymać od konsumpcji ... piesek tylko patrzy i szczeka bo wie że to beznadziejna sprawa
No i kończąc chciałem napisać żę miałem obawy czy Mokka kiedyś stanie się kotkiem wychodzącym bo ona lubi bardzo dywany a nie gołą ziemię. Codziennie bardzo ostrożnie poznawała każdy metr trawnika, ale gdy czuła się zagrożona to zaraz uciekała do domu – mimo że podczas tych wypraw była asystowana przez pieska-ochroniarza. No i wczoraj był przełom! Otóż doszło do spotkania z sąsiadem – czarny kastrowany assasin

lokalna pantera, ok. 4 razy większy niż Mokka. Czekałem co będzie choć na wszelki wypadek zdjąłem papcia aby zdzielić ewentualnego czarnego-agresora. Mokka chyba jednak poczuła się, że jest na swoim i naprężyła futerko co dało potężny efekt w postaci zmniejszenia proporcji przewagi wielkości aż 1:3,5 hehe...komiczne wręcz – marmurowe chucherko c/a mroczny łowca. Tak też naprężona ruszyła w stronę przeciwnika , a za nią ruszył zwyczajowo piesek. Czarny widząc że idzie kot-szczotka do zębów i pies co nie raz popędził go tu i tam zaczął się wycofywać. Mokka zrozumiała, że kot się jej boi i przyspieszyła. Za nią pobiegła ze zwieszonym jęzorem psica. I w ten oto sposób osiągnięto sukces! Momentalnie w Mokkę wstąpiło oszołomienie i euforia i nagle zaczęła biegać po ogrodzie jak po swoich latyfundiach – bo kto teraz może jej zagrozić! Z tej rozpierającej energii zaczęła atakować drzewa i tuje. No i okazało się że faktycznie jej wiewiórką bo 2,5 mcy kotek zaliczył już większość drzewek. Niewiadomo jednak czemu schodzenie jest trudniejsze niż wchodzenie i trzeba posiłkować się zejściem po głowie pana
Tego wieczora Mokka nie poszła na kocyk spać lecz patrzyła przez okno co się już w jej ogrodzie dzieje...jest nadzieja
