
No to ubyło mi dzisiaj z 10 kilo.
Dzisiaj po oględzinach lekarskich, zdecydowano że już nie będzie całodniowych kroplówek, nie ma potrzeby. Nie zostawiałem NUfki w klinice, zabrałem po oględzinach do domu. Chyba zdobyła serca personelu medycznego, bo dwie lekarki aż pokraśniały gdy zdawałem relacje z nocno-porannego domowego zachowania Nufki, relacje z jedzenia i robienia śku i qpy. Dostała podskórną kroplówkę i wzmacniajace zastrzyki na miejscu i zastrzyki do domu. Muszę się pochwalić: już dwa zrobiłem, i nie odniosłem przy tym poważniejszych ran,

Nufka też nie, choć jęk pretensji i patrzenie z wyrzutem z oczu kotki były. Je z wielkim apetytem, ale już nie łapczywie, Gdy niepostrzeżenie zeszła w międzyczasie i nie zdązyłem odstawić miski drugiej kotki (Miśki) , z suchym, to skubnęła ze trzy sztuki suchego i z powrotem na swoją miejscówkę. Ganianek i zabaw jeszcze nie ma, ale było kilkakrotne buzi z Miśką i delikatne pacnięcie łapką. Dziś rokowania lekarzy są już "niezłe"
Jose Arcadio Buendia pisze:Bardzo mi przykro, że doszło do takiej sytuacji. Czujemy się z tym bardzo kiepsko, bo może trzeba było troszkę odłożyć adopcję i poobserwować kota dłużej po zabiegu.
A ja nie żałuje, bo może gdyby Panie jeszcze trochę potrzymały Nufkę, to pewnie nigdy by do mnie nie trafiła. Zresztą ja to tłumacze tak, że Nufka miała te dolegliwości jeszcze przed adopcją, ale przez wielki stres, gdy organizm był w stanie nieustannego napięcia, bronił się i przed otoczeniem i przed chorobowym wnętrzem Nufki, w momencie gdy poczuła, że już jest ok, że ma gdzie mieszkać, ma co jeść, to wielki stres odpuścił i organizm przestał się bronić, i choróbsko wyszło, proszę zwrócić uwagę że przez kilka pierwszych dni u mnie , zdrowotnie Nufka zachowywała się normalnie, dopiero gdy poczuła, że już jest w domu - u siebie , dała znać że coś jest nie tak z jej zdrowiem
Jose Arcadio Buendia pisze:To wielkie szczęście, że trafiła do Kogoś Takiego, kto tak o nią zawalczył DZIĘKUJĘ, że tak wspaniale się nią zająłeś!
To Ja dziekuję. To dzięki forum trafiłem do najlepszej kliniki. Jestem pod wielkim wrażeniem profesjonalizmu i podejścia do zwierząt u lekarzy na Białobrzeskiej. Bardzo, bardzo żałuję, że nie poznałem tego adresu wcześniej, bo może dałoby się uratowac szescioletnią Retsinę (rip15.05) czy przedłużyć chociaż o kilka miesięcy, życie staruszki osiemnastoletniej Kici (rip 25.02)
Dziś rokowania lekarzy są już "niezłe" chyba wygraliśmy z NUfką walkę o życie, teraz zaczynamy walkę o zdrowie, co do wieku to jedyny sposób na w miare dokładne określenie wieku to zrobienie przynajmniej rentgena i jakieś próby kości, szczerze mówiąc nie jest mi to do szczęścia potrzebne, więc oszczędze jej kolejnego stresu, i niech ma te swoje pól roku
