Krówek jest już pięknym, dojrzałym kocurkiem. W związku z tym 3 sierpnia będziemy go pozbawiać atrybutów męskich. Tak więc ślicznota będzie do wzięcia w pełnym pakiecie - ciachnięty, szczepiony i oczywiście odrobaczony. Póki co pani Danusia ma sajgon w domu, bo przygarnęła kociczkę (albo została wyrzucona albo wypadła przez balkon od sąsiada - pijaczyny i łobuza - pewnie nawet nie zauważył, że jej nie ma) i kociczka dostała rui. Tak więc wyobrażacie sobie co się dzieje. Pani Danusia nie śpi po nocach. No, ale już niedługo. Kociczka też będzie do oddania - najpierw trzeba będzie ją też wysterylizować. Może uda się zdobyć talon. Jak będę w przyszłym tygodniu u p. Danusi to popstrykam zdjęcia. A Krówek to piękny, dorodny i bardzo łagodny kotek - niestety, bardzo bojaźliwy. Ale jest młodziutki i na pewno udałoby się go zsocjalizować. Ten różowy nochalek i łapiny - po prostu cudo. A Krówek teraz wygląda tak:
A tutaj z koleżanką (Krówek z prawej) - na tym zdjęciu wygląda jakby był mniejszy od Białej, ale w rzeczywistości jest zdecydowanie większy:
No to Króweczek już ciachniety. Strasznie płakał, kiedy jechaliśmy do kliniki. Ale potem się uspokoił i kiedy wracaliśmy do domu to w samochodzie tylko raz zapłakał. Jutro już nie będzie pamiętać o dzisiejszych przykrościach. I mam nadzieję, że wdzięki Czarnej (nowej kotki p. Danusi) nie będą robiły na nim wrażenia. A Czarna to drobniutka koteczka, taka czarna pumcia o pięknych, zielonych oczach. Zrobiłam fotki:
Tu ostatnie zdjęcie Krówka - jeszcze przed zabiegiem. A jeszcze dodam, że to dorodny kocurek - razem z kontenerkiem waży 6,5 kg.
A przy okazji - Krówek, teraz Gapcio jest u mnie już ponad rok (dokładnie od 4 września 2008). Po stracie trzech kotów moja jedyna, ocalała kotka wpadła w depresję i musiałam szybko zapewnić jej kocie towarzystwo. Nie wyobrażałam sobie, żeby to był inny kot niż Krówek/Gapcio. Znam go od urodzenia i od początku był moim ulubieńcem. Przez miesiąc siedział w budce, potem jakiś czas pod stołem. Klara była bardzo nim zainteresowana, ale on od urodzenia bał się wszystkiego, więc zaprzyjaźnianie trwało jakiś czas. Teraz oczywiście wyleguje się na kanapach, fotelach. Lubi głaskanie, ale ciągle jest bardzo nieśmiały (stąd jego nowe imię - oddaje w pełni jego charakter). Ale chyba czuje się u mnie dobrze i ze zwierzyńcem jest zaprzyjaźniony (niecały miesiąc po Gapciu wzięłam od pani Danusi 6-miesięczną kociczkę Zosię - miała być na tymczasie, ale została na dobre).