KOCIE BROSZKI - Ziutek nie żyje! Heniutek odszedł!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon wrz 19, 2005 9:57 O rety a jak to to paskudztwo?

Witam jestem nowa na tym forum, wzięłam ze schroniska z Łodzi w niedziele tydzień temu kotka, 6-7 tyg. Był zdrowy, odrobaczony ale od soboty choruje, wymiotował a właściwie probował wymiotować ale nie mógł. Nie je od soboty.
Byłam oczywiście u lekarza, kroplówka, antybiotyk, jakieś leki na wzmocnienie to podobno robaczyca ale jak przeczytałam o p. to juz sama nie wiem jak mu pomoc, jest ogolnie w nienajgorszym stanie ale głównie spi.
Pozdrawiam Ania
Ania Gal
 

Post » Pon wrz 19, 2005 10:04 Czy to nas tez spotkalo?

Witam jestem nowa na forum, wzięłam kotka ze schroniska w Łodzi tydzien temu, 6-7 tyg. Był zdrowy, odrobaczony aż do soboty nic mu nie było. W sobotę przestał jeść, probowal wymiotować ale mu sie nie udalo. W lecznicy powiedzieli, ze to robaczyca. Dostaje kroplowke raz na dobe, antybiotyk, jakies zastrzyki na to zeby zaczal sam walczyc. Poprawa raczej słaba, nie ma juz odruchu wymiotnego ale nadal nie je nie pije.
po tym co przeczytałam boję sie, ze to Panleukopenia. Robię co w mojej mocy dogrzewam go na poduszcze elektrycznej, temperaturę ma 37 C, ale strasznie sie martwie, ze nie przezyje.
Dlaczego lekarze nie wzieli pod uwage tego na P?
Ania i stefan
Ania Gal
 

Post » Pon wrz 19, 2005 10:30

To nie musi być p. w schronisku są kociaki przynoszone z działek, piwnic i ogrodów ich matki nigdy nie były odrobaczone. Małe na początku swojego życia dostały porcję robaków, jeszcze jako płód, później z mlekiem matki. To, co opisałaś to typowe objawy robaczycy, może, dlatego lekarze nie biorą pod uwagę innej choroby.

Próbuj mu podawać strzykawką zmiksowane mięsko z rosołkiem, ale tak nie za dużo na raz i obserwuj czy nie wymiotuje. Możesz też podać żółtko.
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Pon wrz 19, 2005 10:59

Ja jeszcze Ciągle nie moge przeżyć tego co się stało. Czuję się z tym bardzo źle, bo salma i annskr oddały je pod moją opiekę, a one tego czasu nie przseżyły. Mam wyrzuty sumienia, choć wiem, że w sumie mojej winy w tym nie ma, ale mimo wszystko jest mi cholernie przykro. Nie pieszę tego po to, zeby mnie tu publicznie rozgrzeszać czy oskarżać, nie po to. Chodzi mi o to, zeby wszyscy spróbowali może wstrzymywac się z wyadoptowywaniem kociąt jeszcze nie zaszczepionych. To oczywiste, że ludziom najbardziej podobają się puchate śliczne 7 tygodniowe kuleczki, a zakoceni mają w domu mało miejsca. Ale może spróbujmy z ludźmi rozmawiać, przekoujmy już może nawet nie argumentami, że biorąc zaszczepionego kota nie ryzykujemy jego ewentualnej straty wtedy kiedy się do niego już przywiązemy a on pochoruje się nawet nie z naszej winy. Może bardziej trafi argument, że biorąc kociaka podrostka wiemy jaki bedzie miał chociaż trochę charakter. Ze wiadomo czy to nakolankowy mruczący przytulak, czy szalejący na swoich dróżkach indywidualista. Nie wiem już sama. Bardzo bym chciała, zeby osoby które z panleukopenią miały kontakt wstrzymały się z pomaganiem na dłuższy okres.
Dezynfekcja, jeśli w ogóle możliwa to powinna byc przeprowadzona na maxa. Wirusa panleukopenii zabija na pewno perhydrol (30% woda utleniona). Znalazłam jeszcze jakieś dwie inne substancje ale mam je w pracy na kartce, wieć mogę podać wieczorem.
Już dwa razy padło pytanie o małe gratisy, czy są zdrowe i że podobno są odizolowane. Nie jest tak. Oba kociaki nie żyją i najprawdopodonbiej to ja na nie przeniosłam chorobę, bo jak jeździłam do Ziutka i Heniutka do szpitala, to potem jak wchodziłąm na góre do lecznicy i sprzątałam oseskom i je karmiłam. Kiedy Ziutek umarł nie dotykałam już maluchów i nie robiłam tego w trakcie choroby Heniutka, ale myślę, ze zaraziłam je wcześniej kiedy chłopaki nie miały jeszcze objawów chorobowych. Maluchy padły nagle, dzień po dniu, bez wyraźnych objawów chorobowych. Kazde z nich odeszlo w ciągu 15 minut, nagle. Nie wiem skąd te informacje o odizolowaniu i myślę, że jesli ktoś chce coś wiedziec to powinien pytac osoby, która jest najbardziej za koty odpowiedzialna, bo zawsze jest taka jedna osoba w lecznicy jeśli mamy jakieś bezdomne zwierzęta. NAjczęsciej byłam to ja. Więc najpierw pytajcie a potem piszcie na forum, zeby nie było tak jak z kotką syberyjską Katją, o której ktoś tu kiedyś napisał, że została oddana z naszej lecznicy bo lekarze się jej bali. To nieprawda, ale to nie wątek na to.
Wybaczcie ton mojej wypowiedzi ale jestem naprawdę rozgoryczona strata chłopców i maluchów, ale cholera mnie bierze jak tylko o tym myślę.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 19, 2005 11:12

CoolCaty to nie Twoja wina....tak sie dzieje i my nie mamy wpływu na to......jest mi bardzo przykro ze przechodzis ciezkie chwile.......
Jezeli chodzi zas o zasadnosc izolacji siebie samej jako nosiciela od innych kotow nieszczepionych to niestety przerabiam to i jest mi ciezko ale staram sie pomagac w inny sposob.......Trzymaj sie
<a href="http://www.fundacjakot.prv.pl">
<img src="http://koty.karolin.pl/pl/baner/banerkalendarz.jpg" border="0"></a>
<a href="http://www.fundacjakot.prv.pl">
<img src="http://koty.karolin.pl/pl/baner/banercieplo.gif" border="0"></a>

Aga 995

 
Posty: 2114
Od: Nie lip 03, 2005 23:47
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon wrz 19, 2005 11:21 Dziękuję

Bardzo dziękuje za odrobine otuchy, że to może nie p.. Niestety kot nie chce nawet żółtka w ogole nic nie chce caly czas spi. Jest za mna w pracy, byłam rano z nim w lecznicy i jadę po pracy na kroplówkę. Boże taki jest mizerny.
Strasznie mi przykro z powodu Heniutka i jego brata i całej reszty łączę się z Wami....
Ania
Ania Gal
 

Post » Pon wrz 19, 2005 11:21

Nie wiem co napisac by Cie wesprzec, bo wiem ze w takiej sytuacji nie da sie napisac nic takiego co by pomoglo na to uczucie zalu i bezsilnosi pomieszane z wyrzutami sumienia. Wiem co czujesz, bo sama przezywalam kolejno smierc Robina, Loary i najgorsza bo zawiniona tylko przeze mnie smierc Juliusza..., nadal przezywam strach o inne koty z ktorymi mialam kontakt i o ktorych wiem ze choruja... to straszna choroba i straszna jest nasza bezradnosc. Obok mojej pracy i mojego bloku sa koty w potrzebie, ktorym JA nie moge pomoc, nie moge ich nakarmic, nie moge ich dotknac. Przechodze obok srebrnej polrocznej koteczki, ktora jeszcze sie jakos trzyma ale wiem ze bez pomocy ludzi zginie przy pierwszych mrozach, to samo z 2 - letnim chorym na kk kocurem, ktory rezyduje obok mojej pracy... nic nie moge zrobic zeby im pomoc bo ten straszny wirus wykluczyl mnie na przynajmniej pol roku z pomagania kotom.
Bardzo Ci wspolczuje, wiem co czujesz ... to jest nie do uniesienia. :(

Catrina

 
Posty: 2630
Od: Pon kwi 18, 2005 11:53
Lokalizacja: Poznań/Poole

Post » Pon wrz 19, 2005 11:52

Mi chodzi bardziej o skupienie się teraz na działaniu! Nie mówmy o smutku, żalu i współczuciu, bo choć te wszystkie uczucia nam towarzyszą, to nie o nie tu teraz chodzi. Uczestniczy forum stanowią wręcz drobną ogólnopolską społeczność i trzeba pomyślć co zrobić, żeby nie roznieść w tej społeczności tak wysoce zaraźliwego wirusa.
Ja ustaliłam tyle:
- za kilka, kilkanaście dni Biowet wpuści nową serię parwoglobuliny na rynek (dziś dzwonię do hurtowni zobaczyć czy już może jest)
- istnieje typowo dla kotów wyprodukowana surowica Feliserin, ale ona nie jest chyba dostępna w Polsce, za to jest w Niemczech. Mozna ją podac kotom nawet 2 tyg, nieszczepionym i narażonym na zakażenie. Kiedyś kosztowała 2 marki niemieckie za 4 ml flaszke (2 ml zapobiegawczo, 4 ml leczniczo). Dziś zadzwonię do przedstawicielstwa tej firmy w Polsce i dokładnie popytam co i jak
- wirusa panleukopenii zabija perhydrol, dziś jeszcze ustalę dwie pozostałe substancje jaki go niszczą, w jaki sposób przprowadzić dezynfekcję itd.
- wszelkie źdródła podaja, że wirus utrzymuje się w środowisku rok czasu

Postarajmy się oddawać kocięta zaszczepione i bezpieczne i może to zabrzmi okrutnie, już nie ze względu na nie, ale ze względu na to zeby panleukopenii nie roznośić po domach, które mogą kocięta adoptować, żebyśy mieli więcej możliwości do wydawania kociąt w bezpieczne i dobre miejsca.

Wracam po 21-ej i napiszę co ustaliłam.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 19, 2005 12:21

W pełni popieram, będę za tym optować, tłumaczyć to wszyskim chętnym na kocięta - tylko zaszczepione i starsze.
A tem niemiecki specyfik - jak nie da się oficjalnie, może być u nas niezarejestrowanym to może ściągnąć prywatnie? 2 marki, pewnie teraz 2-euro, to nie jest taki duży koszt, można mieć kilka "flaszek" na zapas, nawet jeśli miałyby się przeteminować.
Czy ta surowica tylko na p.? A może mają jakąś szczepionkę na wszystko dla maluchów?
I może zrobić wyciąg z tego wątku pod nazwą - oddawajmy tylko zaszczepione kocięta i przenieść na koty?

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 19, 2005 20:40

Parwoglobuliny w Łodzi nie ma. Jeśli chodzi o Feliserin, to jest produkowany przez firmę Intervet International. W Polsce mają przedstawicielstwo w Warszawie. Rozmawiałam dziś z przedstawicielem tej firmy i Feliserinu w Polsce nie ma. Jeśli ktoś ma kogos znajomego lub rodzinę mieszkającą w Niemczech to bardzo proszę, poproście ich, zeby udali się do najbliższej kliniki i zapytali czy stosuja Feliserin i jak jest z jego dostępnością, jaka jest cena.
Sprawdziłam dokładnie i Feliserin jest surowicą nie tylko przeciwko panleukopenii, ale również przeciwko katarowi kociemu (zawiera p/ciała wirusów wywołujących koci katar).

No i jest jeszcze jeden problem. Wychodziłam z pracy i zobaczyłam jak na drzewie wczepiony wisi maleńki kociak, a pod drzewem szczekają dwa psy podsycane przez dwóch meneli. Wzięłam ją. Mam ją w domu. Jestem w kropce....
Gość
 

Post » Pon wrz 19, 2005 20:42

To ja byłam oczywiście.
Tu niemieckojęzyczny link do Feliserinu: http://www.vetpharm.unizh.ch/TAK/00000000/00001567.VAK

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 19, 2005 21:30

CoolCaty pisze: Więc najpierw pytajcie a potem piszcie na forum, zeby nie było tak jak z kotką syberyjską Katją, o której ktoś tu kiedyś napisał, że została oddana z naszej lecznicy bo lekarze się jej bali. To nieprawda, ale to nie wątek na to.
Wybaczcie ton mojej wypowiedzi ale jestem naprawdę rozgoryczona strata chłopców i maluchów, ale cholera mnie bierze jak tylko o tym myślę.

CoolCaty o Kati napisałam ja. Wyślę Ci pw. aby nie rozdrabniać tego wątku.
Bardzo mi żal chłopaków i maluszków.
Ostatnio też miałam podobną sytuację ze Szprotkiem a póżniej Totkiem.
Mam jakiś kontakt do ludzi z Frankfurtu może uda mi się jutro dowiedzieć czy mogą przysłać Feliserin.
Co do oddawania malców, to masz rację trzeba szukać domków już zaszczepionym i odrobaczonym.
Przychylam się także do Twojej wypowiedzi o tym,iż osoby ,które miały ostatnio kontakt z p. powinny na jakiś czas wstrzymać się z pomocą kociakom.
Zaraz napiszę pw. Zosia.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 132 gości

cron